Już przed meczem w Gdyni nikt nie miał wątpliwości, kto jest faworytem spotkania. - Moja opinia na temat tego zespołu jest taka, że jest to najlepszy zespół na świecie, który na każdej pozycji ma dwie zawodniczki klasy światowej - powiedział przed pierwszym gwizdkiem Dariusz Raczyński, szkoleniowiec Lotosu Gdynia. Siły UMMC Jekaterynburg nie zmniejszał nawet brak w składzie Mari Stepanovej oraz wybity kciuk Celine Dumerc.
Początek spotkania należał do Milki Bjelicy oraz Sandory Irvin. Dzięki ich akcjom mistrzynie Polski prowadziły 11:8. Wyrównana walka trwała jednak tylko do 8 minuty. Już wtedy było widać początki wielkiego zmęczenia gdynianek, co skrzętnie wykorzystały rywalki. W końcówce kwarty rozkręciła się Cappie Pondexter, a jej zespół zanotował run 12:0, który przerwała dopiero w ostatniej akcji kwarty Monica Wright.
Dziesięć punktów przewagi po pierwszej kwarcie dawało ogromny komfort gry podopiecznym Gundarsa Vetry. Do ofensywy przeszły podkoszowe UMMC z Sandrine Grudą na czele. Całą grą ekipy z Jekaterynburga doskonale kierowała Dumerc, której kontuzja kciuka w ogóle nie przeszkadzała. Jej sześć asyst w pierwszej połowie miało duży wpływ na szesnastopunktowe prowadzenie uzyskane przed przerwą.
Zmiana koszy nie przeszkodziła Pondexter w zdobywaniu kolejnych punktów. Amerykanka szybko zdobyła 8 punktów, trafiając przy tym dwukrotnie zza linii 6,75, a jej zespół prowadził już 56:36. Mistrzynie Polski pociągnęła jednak Wright, a po dwóch skutecznych asystach Olivii Tomiałowicz do Marty Jujki, straty zmalały do 15 punktów. W tym momencie na hali zapanowała jednak... ciemność, spowodowana awarią oświetlenia.
Światło szybko powróciło na halę, ale w trzeciej kwarcie nikt już nie zdołał powiększyć swojego dorobku punktowego. Mistrzynie Rosji mocnym akcentem rozpoczęły ostatnią ćwiartkę, kiedy zdobyły sześć pierwszych punktów obejmując prowadzenie 71:50. Ostatnie minuty meczu nie mogły już niczego zmienić, a obaj trenerzy na parkiet wpuścili swoje najmłodsze zawodniczki. Ostatnie punkty w meczu zdobyła Anna Ostroukhova, a UMMC wygrało 80:62.
Gdynianki przegrały różnicą zaledwie 18 punktów i mogą to zawdzięczać chyba tylko faktowi, że rywalki w pewnym momencie zwolniły swoje zabójcze tempo, o czym mówił po meczu nawet prezes Mieczysław Krawczyk. - Wydaje mi się, że drużyna UMMC widząc przewagę swoją w pewnych momentach trochę zwolniła - ocenił prezes mistrzyń Polski.
Młoda ekipa z Gdyni może się jedynie uczyć od rywalek z Jekaterynburga i z pewnością mecz z tak silnym rywalem pozwolił im nabrać kolejnych doświadczeń, które mogą zaprocentować w przyszłości.
Lotos Gdynia - UMMC Jekaterynburg 62:80 (17:27, 11:17, 22:21, 12:15)
Lotos: Milka Bjelica 11, Monica Wright 10, Sandora Irvin 10, Elina Babkina 9, Marta Jujka 8, Magdalena Kaczmarska 5, Magdalena Ziętara 4, Daria Mieloszyńska 3, Olivia Tomiałowicz 2, Małgorzata Misiuk 0, Claudia Sosnowska 0
UMMC: Cappie Pondexter 22 (10 zb), Ann Wauters 17, Sandrine Gruda 13, Agnieszka Bibrzycka 9, Crystal Langhorne 5, Olga Arteshina 4, Celine Dumerc 4, Deanna Nolan 4, Anna Ostroukhova 2, Tatiana Vidmer 0