W Wietrznym mieście Knicks trafili 16 z 24 rzutów trzypunktowych. Najskuteczniejszy Toney Douglas zaliczył pięć trafień na dziewięć prób. Do jego poziomu dostosowali się pozostali koledze z Danilo Gallinarim na czele, dzięki czemu goście po dwóch kwartach prowadzili 70:52.
W drugiej połowie Chicago Bulls podkręcili tempo. Świetnie grał Derrick Rose i gospodarze przed ostatnią kwartą zdołali zmniejszyć straty do dziesięciu oczek. Po trafieniu z dystansu Kyle'a Korvera Knicks prowadzili już tylko 95:87. Ta akcja wybudziła przyjezdnych z letargu. Nowojorczycy odpowiedzieli runem 10:0, który zakończyła akcja 2+1 Ronny'ego Turiafa.
Wtedy właśnie trener Tom Thibodeau zdecydował się zdjąć z boiska swoich najlepszych graczy. Nie spodobało się to publiczności, która domagała się ich powrotu. Coach Byków pozostawał niewzruszony, zwłaszcza, że drugi garnitur radził sobie nadspodziewanie dobrze i zmniejszył stratę do rywali. Knicks jednak spokojnie "dowieźli" zwycięstwo do końca.
- Rezerwowi spisali się lepiej od nas - powiedział Luol Deng, który przyznał, że trener podjął dobrą decyzję.
Chicago Bulls - New York Knicks 112:120 (30:34, 22:36, 31:23, 29:27)
(Rose 24 (14as), Gibson 18 (10zb), Korver 18 - Douglas 30, Gallinari 24, Felton 20 (10as))
Portland Trail Blazers mają czego żałować. Przegrali mecz, w którym w trzeciej kwarcie prowadzili różnicą trzynastu punktów. Mieli też ostatnią akcję w regulaminowym czasie gry, ale Brandon Roy spudłował. Wcześniej do remisu po 100 na dziesięć sekund przed końcem doprowadził Serge Ibaka.
Dogrywka to dominacja gości z Oklahoma City. Prowadzenie swojemu zespołowi akcją 2+1 dał James Harden. Roy trafiając dwa wolne zmniejszył straty. W kolejnej akcji defensywa Blazers zaspała i pozwoliła na zbiórkę w ataku Jeffowi Greenowi. Piłka trafiła do Kevina Duranta. Faulowany lider gości nie pomylił się na linii osobistych i znów przewaga wynosiła trzy punkty.
Zawodnicy z Portland nie poddawali się i szukali swojej szansy na zwycięstwo. Wesley Matthews trafił pierwszy rzut wolny, drugi jednak spudłował. Liczył na zbiórkę, ale ta padła łupem Russella Westbrooka, który przypieczętował wygraną swojej drużyny.
Dla Grzmotu po 28 punktów i 11 zbiórek zdobyli Westbrook i Durant. W szeregach pokonanych wyróżnił się LaMarcus Aldridge, który uzbierał 24 oczka.
Portland Trail Blazers - Oklahoma City Thunder 106:107 OT (23:29, 35:22, 23:24, 19:25, d. 6:7)
(Aldridge 22, Roy 19, Batum 16, Miller 16 (11as) - Westbrook 28 (11zb, 5as), Durant 28 (11zb), Green 19 (9zb))