Łukasz Majewski: Mamy spuszczone głowy

Anwil Włocławek przegrał na własnym parkiecie z Polpharmą Starogard Gdański 82:84, mimo że był zdecydowanym faworytem tego mecz. Wcześniej starogardzianie nie wygrali żadnego meczu. - Zdecydowanie za dużo błędów, szczególnie przy akcjach typu pick and roll - mówił skrzydłowy Anwilu, Łukasz Majewski.

Jacek Seklecki
Jacek Seklecki

Anwil Włocławek grał na własnym parkiecie z Polpharmą Starogard Gdański, która przed tym spotkaniem miała na swoim koncie same porażki. Zmiana trenera i powierzenie tej funkcji Zoranowi Sretenoviciowi pozytywnie wpłynęło na drużynę, która zwyciężyła we Włocławku i z nadzieję patrzy w przyszłość. - Chcieliśmy podejść do tego meczu bardzo zmobilizowani i na pewno tak było na samym początku. Dobrze zaczęliśmy, ale później było mnóstwo błędów, głupoty. Na Polpharmę dodatkowo dobrze wpłynęła zmiana trenera. Dla nas było to utrudnienie - mówił po meczu Łukasz Majewski, skrzydłowy Anwilu Włocławek.

Sytuacja, w której rywal Anwilu zmienia szkoleniowca kilkadziesiąt godzin przed meczem z wicemistrzem Polski powtórzyła się. Wcześniej taka sytuacja miała miejsca w AZS Koszalin, który mało co nie wygrał w Hali Mistrzów. - To dla takiej drużyny jest jakiś bodziec i też nie wiadomo, czego można się spodziewać. Fakt, że Zoran Sretenović miał mało czasu, ale każdy z zawodników Polpharmy chciał się pokazać z jak najlepszej strony - komentuje całą sytuację Majewski.

Co miało największy wpływ na tak słaby mecz Anwilu? - Zdecydowanie za dużo błędów, szczególnie przy akcjach typu pick and roll. Wszystkim się wydawało, że jak po fatalnej drugiej kwarcie doszliśmy rywala to będzie już spokojnie, ale Polpharma nie poddała się i walczyła do końca. Trzeba chłopakom to oddać, że zrobili wszystko, aby wygrać w Hali Mistrzów. My zagraliśmy słabo w ataku. Może nawet nie jeśli chodzi o skuteczność, a po prostu o styl. U siebie w hali takiej porażki szkoda dodatkowo.

Trener włocławian Igor Griszczuk na pomeczowej konferencji miał sporo pretensji do swoich podkoszowych graczy. Mówił, że są zdecydowanie lepsi od swoich rywali z Polpharmy, a jednak dali się zdominować. - Tak już czasami bywa, że nazwiska na papierze nie zawsze grają lepiej, a to jest tylko kwestia pójścia na tablicę. Jeżeli ktoś nie zastawi swojego zawodnika i nie ma się tego czuja do piłki to jest problem. Polpharma właśnie nie grała na jakiejś bardzo dobrej skuteczności, ale miała tą możliwość ponawiania sytuacji. My mieliśmy problem na swojej tablicy i to też był klucz do tego, że Polpharma była tego dnia lepsza - mówił Majewski.

Jednym z bohaterów spotkania był Kamil Chanas, który jeszcze w poprzednim sezonie grał w Anwilu Włocławek, jednak włodarze tego zespołu nie zdecydowali się pozostawić zawodnika na kolejny sezon. Chanas zdobył dla Polpharmy 21 punktów. - Kamil to jeden z lepszych Polaków, jacy grają w naszej lidze. Mam do niego ogromny szacunek. Ma kontuzje ręki od niepamiętnego czasu, przez co gra z tym ściągaczem na nadgarstku i mimo takiej przeciwności gra nadal i to gra na tak świetnym poziomie. Gratuluję mu tak dobrego meczu - chwalił rywala skrzydłowy Anwilu.

Był taki moment, w którym Anwil znów odzyskał prowadzenie i wyszedł nawet na kilka punktów przewagi. - Szczerze to jak wyszliśmy na te pięć punktów prowadzenia to już myślałem, że zakończy się to na naszą korzyść i będzie dużo lepiej. Polpharma jednak nie pękła tylko grała dalej. Nas w drugiej części spotkania zabił ten pick and roll. Mieliśmy z nim ogromny problem, nas to dobiło, a oni to skutecznie wykorzystywali. Na pewno trener przekaże nam swoje uwagi dotyczące tego problemu, będziemy nad tym sporo pracować i starać się to poprawić - zakończył Łukasz Majewski.

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×