Jose Ignacio Hernandez: Cieszy wygrana, cieszą małe punkty

W 4. kolejce Euroligi koszykarek Wisła Can Pack Kraków rozgromiła we własnej hali łotewski zespół TTT Ryga. Podopieczne Jose Ignacio Hernandeza wygrały różnicą aż 41 punktów, co bardzo ucieszyło nie tylko sztab szkoleniowy, ale i władze klubu. Przy przegranych meczach w Mondeville oraz Taranto małe punkty mogą mieć bowiem ogromne znaczenie dla losów dobrego rozstawienia w kolejnym etapie Euroligi.

- To było kompletne spotkanie z naszej strony szczególnie jeśli chodzi o defensywę w pierwszej połowie - cieszył się po spotkaniu Jose Ignacio Hernandez, szkoleniowiec Wisły Can Pack Kraków. Obrona to jednak nie jedyny powód do zadowolenia w obozie Białej Gwiazdy. - Przeciwko TTT mieliśmy znakomitą selekcję rzutów zza łuku, a swoją przewagę pod koszami wykorzystały nasze środkowe - dodał Hiszpan.

Ekipa TTT Ryga uważana jest za outsidera grupy A, ale krakowianki miały swoje problemy przed meczem. Już od kilku dni z urazami stawów skokowych zmagały się Ewelina Kobryn i Katarzyna Krężel, a do kontuzjowanej Gunty Basko na ławce rezerwowych dołączyła Paulina Pawlak, która narzekała na problem z kolanem. - Nawet grają bez Pauliny Pawlak zespół prezentował bardzo wysoki poziom - cieszył się Hernandez. - Dzisiaj było też bardzo ważne, żeby wygrać jak największą ilością małych punktów. To może mieć bowiem ogromne znaczenie jeśli chodzi o rozstawienie w drugim etapie. Dlatego do końca graliśmy o jak najlepszy wynik, bo przy takich a nie innych zasadach rozstawienia, małe punkty są bardzo ważne.

Hiszpan w rotacji miał praktycznie 7 zawodniczek. Trudno występem nazwać bowiem 26-sekundowy epizod Mai Vucurovic, a całe spotkanie na ławce spędziła Katarzyna Gawor. Dlaczego jedna zagrała tak mało, a druga w ogóle? - Głównym naszym celem jest zdecydowanie wywalczenie awansu do kolejnego etapu, a żeby to osiągnąć nie tylko trzeba wygrywać, ale i wygrywać jak największą ilością punktów - tłumaczy hiszpański szkoleniowiec. - Trzymaliśmy na boisku te zawodniczki, które dawały nam gwarancję powiększania naszej przewagi. Chodziło nam zdecydowanie o wygranie różnicą jak największej ilości punktów, bo o tych małych punktach należy pamiętać.

Żeby jednak nie było tak kolorowo, są powody do zmartwień po tym meczu. Co prawda nie miał on większego znaczenia dla wyniku tego akurat meczu, ale... Problemem były rzuty osobiste, bo 58 procent we własnej hali w takim meczu to zdecydowanie poniżej oczekiwań.

- W Taranto mieliśmy 90 procent w rzutach wolnych i rzucaliśmy łatwo, a mecz przecież był wyrównany. Dzisiaj niestety coś się zacięło. Prawdą jest oczywiście, że w takim meczu, w którym wynik będzie blisko siebie może to mieć ogromne znaczenie dla losów meczu - mówi Hernandez, który z pewnością ma jeszcze pamiętne niecelne rzuty osobiste z końcówki meczu z KSSSE AZS PWSZ Gorzów Wielkopolski.

W środę najczęściej pudłowała Ewelina Kobryn, która trafiła zaledwie 2 z 8 oddanych rzutów. - Ewelina Kobryn zazwyczaj w tym elemencie sprawdza się bardzo dobrze. Przeciwko TTT coś jednak się zacięło i spudłowała aż sześciokrotnie. Myślę, że to wypadek przy pracy - zakończył opiekun Białej Gwiazdy.

Komentarze (0)