- Zagraliśmy bardzo dobre zawody i dlatego ta porażka nas boli. Powinniśmy to wygrać, ale w ważnym momencie dwa razy straciłem piłkę - powiedział Gilbert Arenas. Jego drużyna po dogrywce przegrała w Detroit z miejscowymi Tłokami.
Katem stołecznej drużyny w dodatkowym czasie gry był Rip Hamilton, który 12 ze swoich 27 punktów zdobył właśnie w dogrywce. Ostatni raz trafił na minutę przed końcem spotkania i Pistons znaleźli się na prowadzeniu 112:110. Wtedy właśnie Arenas dwukrotnie stracił piłkę na rzecz rywali. Detroit skorzystało z tych prezentów i rozstrzygnęło losy wygranej.
Detroit Pistons - Washington Wizards 115:110 OT (24:17, 28:38, 25:23, 25:24, d.13:8)
(Hamilton 27, Villanueva 25 (11zb), Stuckey 15 (7as) - Blatche 20 (8zb), McGee 20 (16zb), Arenas 19 (16as))
- Wydaje mi się, że to spotkanie nie znajdzie się w gronie najlepszych w historii ligi - stwierdził trener Monty Williams po zwycięstwie jego drużyny nad Sacramento Kings. Obydwa zespoły popełniły sporo błędów (35 strat) oraz miały problemy ze skutecznością. Szerszenie do samego końca musiały uważać na swoich rywali.
Królowie nie składali broni i pomimo niekorzystnego rezultatu na 1:24 przed końcem 68:73 zbliżyli się na dwa punkty za sprawą akcji 2+1 DeMarcusa Cousinsa. Na więcej rywali nie było już jednak stać. Jedenaste zwycięstwo w sezonie zespołowi z Nowego Orleanu zapewnił Marco Belinelli, który wykorzystał dwa rzuty wolne.
- Zagraliśmy dobrze w obronie przeciwko najlepszemu zespołowi z NBA. Pokazaliśmy się, że potrafimy grać, ale niestety na własne życzenie straciliśmy wygraną - oznajmił Cousins. Jego drużyna w pewnym momencie prowadziła nawet różnicą dziesięciu punktów.
Sacramento Kings - New Orleans Hornets 71:75 (16:14, 23:25, 17:20, 15:16)
(Greene 15 (10zb), Head 11, Landry 9 (7zb), Evans 9 (7zb, 5as) - West 17, Ariza 16 (7zb), Belinelli 12)
Nadspodziewanie łatwe zwycięstwo odnieśli Jeziorowcy w derbach Kalifornii. Drużyna prowadzona przez Phila Jacksona od samego początku narzuciła swoje warunki i już w pierwszej połowie miała przewagę wynoszącą trzydzieści oczek (69:39). Lakers grali spokojnie i do samego końca kontrolowali to co się działo na parkiecie w STAPLES Center.
Warriors, których na żywo oglądał nowy właściciel klubu Peter Gruber oprócz solidnego lania, w trakcie meczu stracili jednego ze swoich zawodników. Monta Ellis upadł na biodro i resztę spotkania oglądał z łąwki rezerwowych.
Wojownicy doznali kolejnej porażki z Lakers, których nie mogą pokonać od marca 2008 roku.
Kapitalnie spisał się Pau Gasol, który nie zaliczył ani jednego pudła (10/10 z gry i 8/8 z osobistych). Stał się trzecim graczem w historii NBA, który zdobył przynajmniej 20 punktów, miał 5 zbiórek oraz 5 asyst nie zaliczając żadnego pudła. Hiszpan skopiował wyczyn sprzed kilku dni swojego klubowego kolegi Matta Barnesa. Wcześniej, bo w sezonie 1988/89 ta sztuka udała się Charlesowi Barkley'owi.
Los Angeles Lakers - Golden State Warriors 117:89 (37:21, 32:20, 26:19, 22:29)
(Gasol 28 (9zb, 5as), Bryant 20 (5as), Brown 17 - Wright 16, Lin 13, Curry 13)
-
Tabele:
-
EASTERN CONFERENCE
ATLANTIC DIVISION
-
Z P Proc.
1. Boston 9 4 .692
2. NY Knicks 6 8 .429
3. Toronto 5 9 .357
4. New Jersey 4 9 .308
5. Philadelphia 3 10 .231
-
CENTRAL DIVISION
-
1. Chicago 7 4 .636
2. Indiana 5 6 .455
3. Cleveland 5 7 .417
4. Milwaukee 5 8 .385
5. Detroit 5 8 .385
-
SOUTHEAST DIVISION
-
1. Orlando 9 3 .750
2. Atlanta 8 5 .615
3. Miami 8 5 .615
4. Charlotte 5 8 .385
5. Washington 4 8 .333
-
WESTERN CONFERENCE
NORTHWEST DIVISION
-
1. Oklahoma City 9 4 .692
2. Utah 9 5 .643
3. Portland 8 6 .571
4. Denver 7 6 .538
5. Minnesota 4 10 .286
-
PACIFIC DIVISION
-
1. LA Lakers 12 2 .857
2. Golden State 7 6 .538
3. Phoenix 6 7 .462
4. Sacramento 4 8 .333
5. LA Clippers 1 13 .071
-
SOUTHWEST DIVISION
-
1. New Orleans 11 1 .917
2. San Antonio 11 1 .917
3. Dallas 8 4 .667
4. Memphis 5 9 .357
5. Houston 3 9 .250
-