Zabiorę się za malowanie przedpokoju - wywiad z Jarosławem Zyskowskim, byłym szkoleniowcem Odry Brzeg

Po zakończeniu sezonu 2007/2008 działacze wówczas jeszcze Cukierków Odry Brzeg zdecydowali się nie przedłużać umowy z dotychczasowym szkoleniowcem Leszkiem Marcem. Rozpoczęły się poszukiwania nowego szkoleniowca, a wśród dziesięciu kandydatów było aż trzech obcokrajowców (Litwini i Słowak). Głośno mówiło się o Sauliusie Vadapalasie, a także Tomaszu Włodowskim z Pogoni Prudnik, ostatecznie wybór w maju 2008 roku padł na Jarosława Zyskowskiego.

Nowy szkoleniowiec Odry w pierwszym swoim sezonie w żeńskiej koszykówce zajął 11 miejsce, jednak kolejny sezon to już ogromny sukces brzeskiego basketu i wysokie 6 miejsce w ligowej tabeli na zakończenie rozgrywek. Obecny sezon nie był już tak udany, a oczekiwania działaczy utrudniały wciąż narastające problemy w zespole z Brzegu. W środę Zarząd Odry postanowił zakończyć współpracę z trenerem Zyskowskim.

Mariusz Kolekta: Jak pan odebrał informację Zarządu Odry o zwolnieniu pana z funkcji trenera brzeskich koszykarek?

Jarosław Zyskowski: Prezes i ludzie będący w Zarządzie klubu mają zapewnić jak najlepsze warunki do funkcjonowania drużyny, skoro zmiana trenera wydaje im się tym, co poprawi sytuację Odry, to ja akceptuję tą decyzję. Mój cel jest taki sam, czyli jak najlepsza postawa zawodniczek na boisku.

Czy nie była to pochopna decyzja włodarzy z Brzegu?

- Po raz pierwszy widziałem tyle osób na zebraniu, więc wygląda na to, że była to jak najbardziej przemyślana decyzja.

Jak pan ocenia ten czas spędzony w Brzegu?

- Praca w Odrze była dla mnie całkowicie nowym wyzwaniem ze względu na dwa zupełnie dla mnie nowe aspekty. Pierwszy to praca z kobietami. Musiałem przejść wewnętrzną przemianę, jestem dużo bardziej cierpliwy, ale moje struny głosowe są też w dużo lepszym stanie niż 2,5 roku temu. Drugi to po raz pierwszy w karierze bardzo wąska kadra zespołu, wymusza to inne relacje trener - zawodnik. Nie można kogoś przycisnąć do pracy na treningu tradycyjną metodą bazująca na relacji zwierzchnik - pracownik, bo jak się zawodniczka obrazi to koniec, bo bez jednego elementu drużyna nie funkcjonuje. Trzeba wykonanie pracy treningowej przemycać w inny bardziej atrakcyjny sposób. To też duża nowa dla mnie sytuacja i nauka.

Czym różni się zatem męska koszykówka od kobiecej?

- Myślę, że część zawarta jest w poprzedniej odpowiedzi. Generalnie tak samo obowiązuje taktyka, wyszkolenie techniczne, czytanie, rozumienie gry i oczywiście atletyzm jest najbardziej widoczną różnicą na korzyść mężczyzn. Ale już poświęcenie i zaangażowanie tu widzę przewagę po stronie pań.

Jak pan ocenia ogólny poziom w Ford Germaz Ekstraklasie?

- Wydaje się, że tegoroczna liga jest silniejsza, nowe mocniejsze składy w zasadzie wszystkich ekip w porównaniu do poprzedniego sezonu powodują że każdy mecz jest ciężki. Wynik Odry z poprzedniego sezonu wyznaczył pewne trendy i zespoły w większym stopniu stawiają na Amerykanki kosztem zawodniczek ze Wschodu. W Pruszkowie czy Lesznie są po trzy Amerykanki, pomimo że w zapowiedziach przedsezonowych miało ich tam nie być. Wytworzyła się też większa polaryzacja pomiędzy czołówką, a resztą ligi. To spowodowane jest małą ilością Polek na dobrym poziomie, które zostały przechwycone przez najbogatsze kluby. Wisła zrozumiała swoje problemy sprzed roku i zbudowała mocną polską część składu.

Jarosław Zyskowski

Ma pan sporo dobrych kontaktów w USA czy nie chciałby pan wykorzystać ich w pracy menagera?

- Praca menagera polega na "gadaniu". Ja nie jestem typem krasomówcy, wolę grę, walkę fizyczną i umysłową w czasie meczu. Praca menagera to negocjacje.

Obecnie mieszka pan we Wrocławiu - głośno o reaktywacji Śląska, co pan powie na ten temat?

- Stało się głośno w jeden dzień przed ..."niedzielny". Jasne że Wrocław kocha kosza i czeka na kosza. Ja też wolałbym na najbliższy pierwszoligowy mecz koszykówki nie jechać do ....Brzegu.

Co pan będzie teraz porabiał?

- Teraz ...zabiorę się za malowanie przedpokoju, pewnie jutro będę musiał obierać ziemniaki na obiad.

Czy nadal by pan chciał pracować w żeńskiej koszykówce czy jednak męskiej?

- To raczej kwestia drużyny stabilnej finansowo z przeciętnym budżetem, żeby można było powalczyć o finał.

A czy śledzi pan wyniki w swoich byłych drużynach?

- Raczej tak. W sobotę byłem na meczu Polonii Warszawa z Zastalem Zielona Góra. Pełna hala, dużo trafionych trójek i wygrana Polonii. Super mecz. Gratulacje dla Polonii.

Czego można zatem panu życzyć w dalszej karierze?

- Spełnienia odpowiedzi z jednego z poprzednich pytań dotyczących pracy z zespołem stabilnym finansowo z chociażby przeciętnym budżetem. Pracy z fanatykami kosza jakich spotkałem w Brzegu i obcowania z wiernymi kibicami. Tu chciałem wyrazić podziw, uznanie i szacunek dla kilku fanów Odry, którzy są z zespołem przez kilkanaście, a może kilkadziesiąt lat! Na dobre i na złe. Niektórzy z nich jeżdżą przez te wszystkie lata na mecze za zespołem po całej Polsce. Niesamowite. Rozmowy z nimi pod halą, pytania o zespół, to jest coś co zapamiętam jak pomyślę o Brzegu. Przepraszam, że w tym sezonie rozmowy były smutne, ale tyle czynników niezależnych ode mnie dopadło zespół... Mówienie o tym wszystkim to drugi taki wywiad.

Komentarze (0)