Mistrzynie przed szansą na rehabilitację - zapowiedź meczu Lotos Gdynia - INEA AZS Poznań

Zdjęcie okładkowe artykułu:
zdjęcie autora artykułu

Po przegranym spotkaniu w Madrycie koszykarki Lotosu Gdynia stają przed szansą na rehabilitacje. Mistrzynie Polski podejmą w niedzielę słabo spisującą się ekipę ze stolicy Wielkopolski. INEA AZS Poznań, bo o niej mowa, notuje fatalną passę trzech porażek i prawdopodobnie nie uda się podopiecznym Krzysztofa Szewczyka wejść na zwycięski tor. Wszak czeka ich trudna przeprawa, bo zawodniczki z Trójmiasta u siebie są bardzo skuteczne.

Występy w Eurolidze w tym roku to trudne wyzwanie dla podopiecznych Dariusza Raczyńskiego. Odmłodzoną drużynę nie zawsze stać na stoczenie równorzędnego boju, właściwie zdarza się to niezwykle rzadko. Toteż tym bardziej szkoda zmarnowanej okazji na powrót z Madrytu z dwoma punktami.

Lotos wcale nie zagrał tragicznie, do samego końca próbował przechylić szalę zwycięstwa na swoją stronę, ale nawet świetnie dysponowana Monica Wright nie znalazła sposobu na zespół Javiera Forty.

- Niestety, przegraliśmy to spotkanie, w którym mieliśmy swoje duże szanse na zwycięstwo. Zagraliśmy w defensywie i dlatego do końca pozostawaliśmy w grze - tłumaczył po zawodach opiekun gdynianek.

Choć na gdybanie już zdecydowanie za późno, to jednak być może spotkanie potoczyłoby się inaczej, gdyby nie brak w kluczowym momencie Milki Bjelicy. Serbska podkoszowa grała wyśmienicie, łącznie uzbierała aż 17 punktów, lecz w 23. minucie popełniła kolejne dwa przewinienia, w efekcie musiała już na stałe opuścić plac gry. Wówczas powstała całkiem spora luka pod koszem, której Sandora Irvin wypełnić nie potrafiła.

- Miałyśmy ogromną szansę na pokonanie Rivas, który nie zagrał przeciwko nam dobrego spotkania. Mój piąty faul to mój wielki błąd i biorę na siebie pełną odpowiedzialność za tę porażkę - komentowała Bjelica.

Była to już czwarta porażka tego teamu w Eurolidze kobiet. Tymczasem już w niedzielę gdynianki rozegrają kolejne spotkanie, tym razem w ramach 12. kolejki Ford Germaz Ekstraklasy. Rywalem zawodniczek z Trójmiasta będzie INEA AZS Poznań, dziesiąta drużyna ligi (przed rozpoczęciem 12. kolejki).

Przed mistrzyniami Polski częściowa okazja do rehabilitacji. Częściowa, bo wygrana z zespołem Krzysztofa Szewczyka nie poprawi sytuacji Lotosu w europejskich pucharach, nie zaspokoi sporych apetytów gdynianek, w najlepszym wypadku pozwoli przeskoczyć w tabeli FGE PTS Lider Pruszków (w przypadku porażki tej drużyny).

Przypomnijmy, że podopieczne Dariusza Raczyńskiego notują dobrą serię trzech zwycięstw, pokonały ŁKS Siemens AGD Łódź, Energę Toruń oraz ostatnio Utex Row Rybnik.

Trudno o lepszy dowód na to, że Lotos jest coraz bliżej ścisłej czołówki. Bynajmniej nie chodzi o uzyskiwane wyniki, lecz o postawę na parkiecie, która od pewnego czasu jest na zadowalającym poziomie. Ekipa z Trójmiasta nieźle prezentuje się pod koszami, gdzie pierwsze skrzypce odgrywa wspomniana wcześniej Bjelica, a zdarza się, że w sukurs idzie Sandora Irvin. A przecież w zespole nadal brak kontuzjowanej Dory Horti. Gdynianki sporą siłą rażenia dysponują na obwodzie, wszak będącą w wysokiej formie Wright nie sposób zatrzymać, przyzwoite występy notuje od samego początku rozgrywek Elina Babkina.

- Nie są najgorsze. Powiedziałabym nawet, że jak na tak młody, mało doświadczony i praktycznie nowy skład, radzimy sobie w miarę dobrze - choć mogło być lepiej - powiedziała niedawno na łamach koszykowkakobiet.pl Agnieszka Makowska. Było to zanim INEA AZS dopadł kryzys.

Zespół ze stolicy Wielkopolski przegrał trzy ostatnie potyczki ligowe, dwa bardzo wysoko. Zaczęło się od totalnej klęski w konfrontacji z Wisłą Can Pack Kraków (60:87), potem jeszcze ekipa Szewczyka musiała uznać wyższość ŁKS Siemens AGD Łódź (90:94) i Energi Toruń (61:92).

Drużyna oparta niemal wyłącznie na młodych rodzimych zawodniczkach oraz Candice Champion nie jest raczej w stanie zawojować ligi, stoczyć równorzędnego boju z silnymi zespołami. Spore braki INEA AZS ma i pod koszem, i na dystansie. Brak też konkretnego zamysłu w grze tego zespołu. Nic więc dziwnego, że uzyskiwane wyniki nie są najlepsze, nie pozwalają nawet spokojnie myśleć o utrzymaniu w gronie najlepszych.

W tej sytuacji gdyński Lotos - pomimo zmęczenia zawrotnym tempem rozgrywania spotkań - powinien łatwo poradzić sobie z przeciwniczkami, które wyraźnie odstają i formą, i potencjałem.

Początek zawodów w niedzielę o godz. 18.

Źródło artykułu:
Komentarze (0)