Bogata Historia
Polonia Przemyśl powstała w 1909 roku. Początkowo zespół nosił nazwę "San". Legendą i zarazem pierwszą osobą, która kojarzona jest z przemyską koszykówką jest nie wątpliwie Wiesław Langiewicz. Ten wybitny polski koszykarz lat 60–tych już jako junior odnosił sportowe sukcesy. W 1957 roku poprowadził "Niedźwiadki" do trzeciego miejsca na Mistrzostwach Polski Juniorów. On sam zaś został najlepszym strzelcem turnieju. Po odejściu z przemyskiej drużyny reprezentował barwy wrocławskiej Gwardii. W jednym z sezonów został wybrany jako najlepszy gracz pierwszej ligi.
O sukcesy w przemyskiej koszykówce postarał się także sam zespół Polonii. Największe powody do radości, kibice w Przemyślu mieli w 1995 roku, kiedy to Polonia sięgnęła po wicemistrzostwo Polski. Rok później kolejny sukces (brązowy medal mistrzostw Polski). Ponadto Niedźwiadki dwukrotnie reprezentowały nasz kraj w Pucharze Koraca. Kolejne lata nie były jednak już tak udane. Coraz słabsza gra zespołu i w konsekwencji spadek z najwyższej klasy rozgrywkowej w naszym kraju. Ostatnie sezony koszykarze Polonii spędzili na parkietach drugiej ligi. W sezonie 2006/2007 Polonia była jedna z głównych sił ligi, będąc blisko wywalczenia awansu na zaplecze ekstraklasy. Ostatni sezon przemyski zespół zakończył na szóstym miejscu w tabeli.
Pusto wszędzie, co to będzie?
Sytuacja w zespole przed nadchodzącym nowym sezonem w drugiej lidze jest dramatyczna. - Po rozmowie z działaczami sekcji koszykówki uznaliśmy, że nie ma sensu zostawiać drużyny w II lidze, skoro jej nie ma - mówi na łamach "Dziennika Nowiny" Leszek Eliński, wiceprezes do spraw sportowych Polonii. Trudno z Panem wiceprezesem się nie zgodzić. Z drużyny, z różnych względów poodchodzili czołowi, lub mniej czołowi koszykarze. Widząc co się dzieje, z gry zrezygnowali najbardziej doświadczeni Daniel Puchalski i Robert Sówka. Michał Rabka wybrał grę w pierwszoligowej Siarce Tarnobrzeg. Dwaj gracze, którzy mogliby stworzyć jakiś trzon drużyny borykają się z poważnymi kontuzjami. Inni chcą wyjechać i podjąć studia.
Jakby tego było, klubowa kasa już od dłuższego czasu świeci pustkami. Zawodnicy do dzisiaj nie otrzymali części swoich (i tak przecież niskich) wynagrodzeń. Nieoficjalnie mówi się , że zadłużenie wobec zawodników sięga blisko 70 tysięcy złotych. Taki obrót sprawy z pewnością nie zachęca przemyskiej młodzieży do kontynuowania swojej kariery w macierzystym klubie. Jeśli nic się nie zmieni, już niebawem, jeden z najbardziej zasłużonych zespołów na Podkarpaciu może przestać istnieć. Pytanie tylko czy musiało do tego dojść?
Ratunek w Zniczu
Przemyscy działacze nie chcą się jednak poddawać. Szukają wsparcia u lokalnego przeciwnika – Znicza Jarosław. - Trzeba się dogadać z jarosławskim Zniczem, w którym kilku niedawnych I - ligowych zawodników nie znajdzie miejsca w ekstraklasie. Mogliby grać w II lidze, w Polonii, która stałaby się na sezon jego satelitarną drużyną - uważa Andrzej Orzechowski, Wiceprezes sekcji koszykówki Polonii Przemyśl. Co jeśli i ta akcja się nie powiedzie? Czy w nie największym przecież Przemyślu znajdą się środki aby utrzymać drugoligową drużynę? Czy Prezydent Przemyśla, lokalni przedsiębiorcy, sponsorzy i wszyscy ludzie dobrej woli, wspólnymi siłami nie dadzą upaść na dobre przemyskiej koszykówce? Odpowiedź na to pytanie poznamy już niebawem, 15 czerwca mija bowiem termin zgłaszania zespołów do drugiej ligi.
Nie pozwólmy umrzeć!
Taki apel wystosowali dziennikarze "Dziennika Nowiny". - Apelujemy do władz Przemyśla, przedsiębiorców, sympatyków i wszystkich ludzi dobrej woli - nie pozwólmy, aby w Polonii umarła koszykówka. Sześć sezonów w ekstraklasie, srebrny i brązowy medal mistrzostw kraju, a także wiele innych sukcesów - to wszystko nie może być zaprzepaszczone. Nasz portal, w którym także pracują osoby głęboko związane z koszykówką oczywiście także przyłącza się do tych słów.