Koszmar czwartej kwarty - relacja z meczu Krasnye Krylia - Anwil Włocławek

Anwil Włocławek nie miał żadnych szans w starciu z rosyjskim Krasnye Krylia. Podopieczni Igora Griszczuka zostali zmiażdżeni różnicą aż dwudziestu trzech oczek, 80:103, a jednym z katów wicemistrza Polski okazał się być ten, który straszył włocławian przez ostatnie dwa lata. Qyntel Woods, bo o nim mowa, zdobył 19 oczek. W barwach Anwilu po raz kolejny najlepszy był Eric Hicks, autor 16 punktów.

W tym artykule dowiesz się o:

Były zwycięzca konkursu wsadów Meczu Gwiazd NBA Gerald Green, wieloletni gracz tej ligi Primoż Breżec i doskonale znany w Polsce eks-koszykarz New York Knicks czy Portland Trail Blazers, Qyntel Woods - ta trójka oraz dwóch innych zawodników zdobyła aż 96 ze wszystkich 103 punktów rosyjskiego Krasnye Krylia w starciu z Anwilem Włocławek i jednocześnie sprawiła, że wicemistrzowie Polski doznali trzeciej porażki w tym sezonie w Pucharze Europy.

Początek pojedynku nie prognozował jednak tak wysokiego zwycięstwa Rosjan. Anwil jak zwykle rozpoczął mecz od skutecznych akcji i w pierwszej kwarcie nawet dwukrotnie prowadził. W miarę upływu czasu gospodarze coraz lepiej organizowali jednak swoją grę w ofensywie i przejmowali kontrolę nad spotkaniem. Często wykorzystywany pod koszem był Słoweniec Breżec, który nie tylko trafiał seriami, ale dominował w podkoszowej walce nad Paulem Millerem i wymuszał faule rywali.

Po pierwszej kwarcie Krasnye Krylia wygrywała z polskim zespołem 25:21 i duża w tym również zasługa Qyntela Woodsa. Amerykanin raz po raz oszukiwał obrońców rywala (sześć punktów w trzy minuty) i Anwilowi przypomniały się koszmary z dwóch ostatnich sezonów, kiedy to koszykarz niemalże w pojedynkę zapewnił dwa mistrzowskie tytuły gdyńskiemu Asseco Prokomowi. Na skuteczną grę Woodsa szybko odpowiedział jednak w drugiej kwarcie Eric Hicks (10 oczek w siedem minut) i na początku tej odsłony był remis 27:27. Jeszcze przez chwilę włocławianie utrzymywali bliski kontakt z zespołem Stanislava Eremina, ale w 15. minucie rozpoczął się koncert Rosjan.

Cały czas kapitalne spotkanie rozgrywał Breżeć, który w samej tylko drugiej kwarcie zebrał aż sześć piłek pod atakowanym koszem, a że po chwili uaktywnił się duet Ernest Bremer-Green, ekipa z Samary najpierw objęła prowadzenie 38:31, a przed przerwą - 52:42. Choć koszykarze Igora Griszczuka mieli wielkie problemy z defensywą, nie grali źle i wydawało się, że jeśli tylko poprawią ten element gry, będą w stanie rywalizować z rosyjską drużyną jak równy z równym.

I rzeczywiście, bo choć po punktach Greena Krasnye Krylia prowadziła już 64:50, kolejne trafienia Chrisa Thomasa i Hicksa pozwoliły wrócić Anwilowi z dalekiej podróży, gdyż na tablicy wyników pojawił się rezultat tylko 66:60 dla gospodarzy. Po chwili natomiast na celne trójki Woodsa i Briona Rusha udanymi zagraniami odpowiedzieli Hicks oraz D.J. Thompson, a gdy zza linii 6,75 metra przymierzył Dardan Berisha, przewaga miejscowych stopniała do tylko trzech oczek, 73:70!

- W defensywie popełniliśmy masę błędów. I to prostych pomyłek, które nigdy nie powinny przytrafić tak doświadczonemu zespołowi. Dlatego nadal musimy ciężko pracować - mówił Eremin, a Anwil miał zatem wszystkie atuty w ręce - grał na fali, miał przewagę psychologiczną i pomimo wielu błędów w obronie, był bardzo blisko rywala - od przełamania prowadzenia Krasnye Kryli dzieliły włocławian tylko dwie skuteczne akcje. Wówczas jednak stało się coś zupełnie nieprzewidywalnego.

Indywidualne akcje tercetu Green-Bremer-Breżec sprawiły, że dwie następne minuty Rosjanie wygrali 10-2 i po raz kolejny złapali drugi oddech. Włocławianie tymczasem stracili już zupełnie nadzieje na ewentualną walkę i ich defensywa rozsypała się jak domek z kart. Qyntel Woods co rusz mijał obrońców Anwilu jak tyczki slalomowe i punktował po wejściach na kosz, a Rush dwukrotnie trafił z dystansu. Ostatecznie zatem włocławianie przegrali z Krasnye Krylią 80:103, choć jeszcze na początku czwartej kwarty mieli szanse na korzystny rezultat.

Porażka w Rosji była trzecią doznaną przez włocławian w grupie H. Bilans 0-3 praktycznie przekreśla szanse Anwilu na awans do kolejnej rundy. - Nie zagraliśmy naszej najlepszej koszykówki i niestety popełniliśmy zbyt wiele strat by myśleć o wygranej. Dodatkowo nasze błędy i niedokładne podania umożliwiły rosyjskiemu zespołowi wielokrotne zdobywanie punktów z kontrataków - powiedział trener Griszczuk.

Krasnie Krylia Samara - Anwil Włocławek 103:80 (25:21, 27:21, 21:21, 30:17)

Krasnye: Green 21, Rush 21, Breżec 20, Woods 19, Bremer 15, Anisimov 5, Nesterov 2, Karaulov 0, Kuzyakin 0

Anwil: Hicks 16, Jovanović 14, Pluta 13, Thomas 10 Majewski 7, Miller 7, Berisha 5, Modrić 4, Thompson 4

Komentarze (0)