Rekordowa podróż Trefla

712 kilometrów dzieli Sopot od Krosna. W ostatnich dniach taką drogę musieli pokonać koszykarze Trefla, którzy na Podkarpaciu rozgrywali mecz w ramach Pucharu Polski. Przejechanie tej trasy powinno zająć około 10 godzin.

Warunki atmosferyczne w Polsce na początku tygodnia uległy znacznemu pogorszeniu. Padający śnieg utrudniał poruszanie się po kraju. Te uniedogodnienia poznali na własnej skórze gracze Trefla. Sopocianie do Krosna jechali ponad... dziewiętnaście godzin. - Na pewno odbiła się na nas podróż dziewiętnastogodzinna, bo sześć godzin przejeżdżaliśmy przez Warszawę, wczoraj o 5 rano przyjechaliśmy tutaj do Krosna i ciężko było się rozruszać - mówił tuż po meczu Paweł Kikowski w rozmowie z portalem SportoweFakty.pl.

W podróż do Krosna nie zostali zabrani czołowi zawodnicy sopockiego klubu - między innymi Filip Dylewicz, Giedrius Gustas i Dragan Ceranić. - Było trochę odpoczynku dla starszych zawodników. Czasem tak po prostu bywa w Pucharze Polski. Wiadomo starsi zawodnicy myśląc o podróży kilkunastogodzinnej też im się nie za bardzo chce. Taka była decyzja szkoleniowca i dzięki temu inni mogli trochę więcej pograć. Na pewno na złe to nie wyjdzie, a chłopaki zostali w Trójmieście i normalnie trenowali - poinformował reprezentant Polski.

Mimo męczącej podróży i osłabień sopocianie zdołali pokonać zespół Delikatesów Centrum PBS Bank MOSiR Krosno i awansowali do fazy grupowej rozgrywek Pucharu Polski. - Na pewno nie zlekceważyliśmy rywali. Ja mówiłem chłopakom, że grają tu doświadczeni zawodnicy, którzy grali na wysokim poziomie i było widać, że nie oddali łatwo tego meczu. Krośnianie nie przegrali jeszcze meczu w drugiej lidze i wiedzieliśmy, że nie będzie łatwo. Do tego przyjechaliśmy bardzo wąskim składem i też każdy miał w głowie, że trzeba będzie wytrzymać te trzydzieści parę minut. Było ciężko ale się udało - przyznał były gracz Olimpiji Lublana.

W barwach gospodarzy, szczególnie w pierwszej połowie, kapitalną grą popisywał się Piotr Pluta. To właśnie zatrzymanie tego zawodnika było kluczem do zwycięstwa Trefla. - Zwycięstwo nie przyszło łatwo. Pan Pluta napsuł nam trochę krwi, właściwie trafiał wszystko w pierwszej połowie. My popełnialiśmy głupie błędy w obronie, on po prostu wszystko wykorzystał. W drugiej połowie go zastopowaliśmy i wynik od razu się zmienił. Na szczęście nie na marne przyjechaliśmy tutaj - podsumował Kikowski.

Źródło artykułu: