Jose Ignacio Hernandez: Słowa uznania dla kibiców, którzy przybyli na halę

Dużo śniegu, mroźna temperatura i tylko w hali było gorąco. Mowa o środowym meczu Euroligi koszykarek, w którym w Krakowie Wisła Can Pack zmierzyła się z USO Mondeville. Ci, którzy wybrali się na ten mecz, z pewnością nie żałowali. Zawodniczki spod znaku Białej Gwiazdy dały dużo powodów do zadowolenia swoim fanom, bo od początku zdominowały wydarzenia na parkiecie. Jedyne co zawiodło, to skuteczność rzutów wolnych, ale do tego każdy zdążył się już przyzwyczaić...

Krzysztof Kaczmarczyk
Krzysztof Kaczmarczyk

Sam mecz rozpoczął się z 45-minutowym opóźnieniem, gdyż problemy z przebyciem drogi z hotelu na halę miała ekipa z Francji. Właśnie przez mocny mróz hala przy Reymonta nie wypełniła się tym razem po brzegi, ale trener gospodyń był bardzo wdzięcznym tym, którzy zdecydowali się przybyć i wspomóc jego drużynę. - Doskonale zdaję sobie sprawę, że ze względu na warunki atmosferyczne nie było to łatwe zadanie do wykonania. Dlatego bardzo mocno dziękuję tym, którzy przybyli nas wesprzeć.

Sam mecz rozpoczął się znakomicie dla gospodyń, gdyż rywalki zdecydowanie przespały początek. Czy miał na to wpływ problem z dotarciem na halę i opóźnienie? - Nie chcemy się tym tłumaczyć. Wisła była po prostu tego dnia lepsza - skomentowała zaistniałą sytuację Lenae Williams, jedna z liderek USO Mondeville. Hiszpański trener Białej Gwiazdy nie miał wątpliwości, że kluczem do sukcesu była solidna gra w defensywie.

- Mówiąc o meczu, to rozpoczęliśmy od bardzo dobrej gry w defensywie. To z kolei, w połączeniu z dobrym wyprowadzaniem szybkich ataków, pozwoliło nam już na starcie wypracować sobie dużą przewagę - dodał Hernandez.

Już po pierwszej kwarcie Wisła Can Pack prowadziła 26:12 i wydawało się, że będzie kontynuować swoją fantastyczną grę. Niestety w drugiej kwarcie rywalki z Francji bardzo mocno poprawiły grę w defensywie, a w ekipie krakowskiej pojawił się problem. - Naszą grę zakłóciły przewinienia Andji Jelavic, którą musieliśmy oszczędzać i posadzić na ławce. Musieliśmy wtedy zmienić system, a nasza gra wtedy lekko się załamała i nie była już tak efektywna - ocenia Hernandez.

Bez Chorwatki na parkiecie wynik krakowskiego zespołu zaciągnął hamulec, ale na szczęście z pomocą przyszła defensywa, do której w tym sezonie trudno jest się pod Wawelem przyczepić. - Zespół kontynuował znakomitą grę w defensywie i to było kluczem. Nie było kwarty, w której straciliśmy więcej niż 15 punktów, a to bardzo ważne. Rywal nie miał okazji do oddawania łatwych rzutów - mówił hiszpański szkoleniowiec, który nie omieszkał również nie wspomnieć o nieskutecznych rzutach wolnych. - Ta sytuacja ciągle się powtarza w ostatnich meczach.

Tym razem jego podopieczne spudłowały 10 z 20 oddanych rzutów.

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×