Agnieszka Szott: Raymond lubi dreszczyk emocji!

W czwartek doszło w Bydgoszczy do historycznego wydarzenia. W derbowym meczu ziemi kujawsko - pomorskiej w Ford Germaz Ekstraklasie Artego Bydgoszcz pokonało Energę Toruń. To pierwszy triumf bydgoszczanek w tej rywalizacji. Emocji w hali Chemik nie zabrakło, a rozstrzygnięcie zapadło dopiero na 5 sekund przed końcem dogrywki, kiedy to z 7 metrów trafiła Stephanie Raymond. Swój olbrzymi wkład w sukces miała również Agnieszka Szott.

Krzysztof Kaczmarczyk
Krzysztof Kaczmarczyk

Koszykarki Artego Bydgoszcz w końcu chciały pokonać lokalnego rywala w Ford Germaz Ekstraklasie. W pierwszych trzech pojedynkach sztuka ta się nie udała. W czwartek podopieczne Adama Ziemińskiego były zatem niezwykle zmotywowane, żeby odnieść sukces. Sztuka ta udała się, a bydgoszczanki po dogrywce wygrały 91:90.

Team z miasta nad Brdą miał kilka bohaterek. W dogrywce szalała Stephanie Raymond, przez całe spotkanie solidnie prezentowała się Kristen Morris, dobre zmiany dawała Marta Urbaniak, a wszystko rozpoczęła Agnieszka Szott, która w ostatnim czasie znajduje się w fenomenalnej dyspozycji. Tym razem na swoim koncie zapisała 16 punktów, 8 zbiórek i 6 asyst. Tym bardzo dobrym występem niewątpliwie pomogła w odniesieniu historycznej wygranej i po spotkaniu miała się z czego cieszyć.

- Tak, są duże powody do zadowolenia! - mówi Szott. - Zwycięstwo w meczu derbowym podbudowało cały nasz zespół. Jest się z czego cieszyć, ponieważ to Energa Toruń była faworytem tego spotkania. Jest to przecież zespół z czołówki ligi i gra z powodzeniem w Pucharze Europy. Tym bardziej więc mamy satysfakcję z pokonania tego zespołu, a co najważniejsze, daliśmy powody do radości kibicom Artego! Jak natomiast oceniła swoją postawę i wkład w ten sukces? - Co do mojej postawy na boisku mam parę zastrzeżeń, ale ważne, że... wygrałyśmy!

Artego, żeby zapewnić sobie zwycięstwo, musiał rozegrać dogrywkę, do której wcale nie musiało jednak dojść. W końcówce meczu gospodynie miały cztery punkty przewagi, ale do dogrywki celną "trójką" doprowadziła Lizanne Murphy. Kanadyjka dostała taką szansę po stracie Szott.

- Niestety przytrafiło mi się złe wprowadzenie piłki z autu, gdzie nastąpiła strata, dzięki której Murphy trafiła za trzy punkty na dogrywkę. Końcówka meczu była nerwowa. Miałyśmy przewagę, ale nie potrafiłyśmy utrzymać prowadzenia - oceniła Szott. Była to druga dogrywka w tym sezonie w hali Chemik i drugą, którą gospodyniom udało się rozstrzygnąć na swoją korzyść. Pierwsza taka przytrafiła się w meczu z Lotosem Gdynia.

Energa Toruń to nie jedyny przeciwnik, z którym przyszło się zmierzyć zawodniczkom bydgoskiego Artego. Innym, nie mniej wymagającym, była bardzo niska temperatura na hali. - Nie wiem czy byłaby różnica, gdybyśmy grali na zewnątrz - mówi przed meczem trochę ironicznie Elmedin Omanic, szkoleniowiec toruńskiej Energi.

Zimna temperatura w końcówce meczu mocno przydała się Raymond, która z zimną krwią zadała decydujący cios. - Faktycznie w hali temperatura była dość niska. Stephany wykonała niesamowity rzut, ale ona lubi taki dreszczyk emocji i przy tym jest niesamowicie skuteczna. Oby tylko tak dalej i do samego końca! (śmiech) - zakończyła skrzydłowa Artego.

Kolejne emocje w hali Chemik w Bydgoszczy kibice będą mieli już w najbliższą niedzielę, kiedy to podopieczne trenera Ziemińskiego rywalizować będą z Odrą Brzeg. Bydgoszczankom oprócz zwycięstwa należy życzyć... wyższej temperatury.

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×