Wzmocnienia pomogły - relacja z meczu Znicz Basket Pruszków - Górnik Wałbrzych

Wzmocniony Marcinem Makanderem i Janavorem Weatherspoonem Znicz Basket Pruszków przerwał serię pięciu porażek z rzędu. Zespół Pawła Czosnowskiego pokonał na własnym parkiecie Victorię Górnik Wałbrzych. Jeszcze przed przerwą double-double uzyskał Andrzej Misiewicz.

Przed spotkaniem z Górnikiem Wałbrzych klub z Mazowsza przeszedł małą rewolucję kadrową. Do jedenastoosobowej kadry drużyny dołączyli Janavor Weatherspoon i Marcin Makander.

Amerykanin z polskim paszportem niespodziewanie rozpoczął spotkanie w wyjściowej piątce. W pierwszej akcji obronnej zebrał piłkę na tablicy, później w ataku popełnił jednak stratę i nie trafił rzutu z gry. Przez 32 minuty uczestnik marcowego Meczu Gwiazd 1 Ligi w Krośnie zdobył 12 punktów z gry, trafiając po przerwie. Do tego miał 2 zbiórki, 1 asystę i 2 przechwyty. - Janek trenował z nami krótko. Nie miał wielu okazji do wdrożenia się w rytm treningowy. Myślę, że z każdym meczem powinno być lepiej - oceniał po meczu szkoleniowiec gospodarzy Paweł Czosnowski.

Także w pierwszej kwarcie w barwach Znicza Basket zadebiutował Makander. Jego pierwszy mecz na zapleczu ekstraklasy wypadł przyzwoicie. Angażował się po obu stronach parkietu. przez 19 minut notując 8 punktów, 6 zbiorek i 2 asysty. Mierzący 187 cm zawodnik w swojej pierwszej akcji obronnej zablokował Mateusza Nitsche. Makander w Pruszkowie trenował jednak od początku poprzedniego tygodnia. - Nie udało nam się go wypożyczyć na wcześniejszy mecz z Sokołem. Szkoda, bo by się przydał, co pokazał w starciu z Górnikiem - skomentował opiekun Znicza Basket.

Spotkanie niemal od początku toczyło się pod dyktando gospodarzy. Po pięciu minutach pruszkowianie prowadzili 10:3, wykorzystując dynamikę Andrzeja Misiewicza i Przemysława Szymańskiego pod koszem. Były zawodnik Sportowca Częstochowa i GKS-u Tychy angażował się głównie w obronie, jeszcze przed zakończeniem pierwszej kwarty mając na swoim koncie dwa bloki i dwa przechwyty.

Górnik po czasie wziętym przez trenera Arkadiusza Chlebdę od stanu 3:10 zdobył 10 punktów z rzędu. Na więcej wałbrzyszan nie było już stać. - Staraliśmy się bardzo, ale nic nam nie wychodziło. Muszę pochwalić rywali, którzy dobrze nas rozpracowali - przyznał po spotkaniu kapitan gości Marcin Sterenga.

Na koniec pierwszej połowy Znicz Basket prowadził 31:21, a na początku trzeciej kwarty błyskawicznie powiększył swoją przewagę do piętnastu oczek. Oprócz aktywnego przez pierwsze 25 minut meczu Misiewicza (10 punktów i 12 zbiórek w tym czasie), mocno we znaki rywalom wdawał się Szymański, który zakończył spotkanie z aż pięcioma blokami, a do tego miał 9 punktów, 9 zbiórek i 5 przechwytów. Cały zespół gospodarzy w sumie aż dziesięciokrotnie dotykał piłki po rzutach rywali, co jest rekordem klubu w historii występów w pierwszej lidze. Górnik przez 40 minut regulaminowego czasu gry nie miał ani jednego bloku.

Najsłabsze zawody od czasu swojego powrotu do Polski w Pruszkowie rozegrał Maciej Ustarbowski. Środkowy Górnika przez 16,5 minuty trafił tylko 1 z 6 rzutów z gry, a do tego często gubił się w obronie. Po przerwie na boisku spędził tylko 110 sekund. - Takie było nasze założenie. Mieliśmy wyłączyć Marcina Sterengę i Macieja Ustarbowskiego pod koszem. Zawodników, którzy robią rywalom bardzo dobrą robotę pod koszem. To nam się udało - mówił Szymański.

Najdłuższe spotkanie w tym sezonie w barwach Znicza Basket rozegrał Wojciech Fraś. Mistrz Polski juniorów z 2009 roku przez 21 minut uzyskał 13 punktów, 6 zbiórek i 2 bloki. Trafił też pierwszy w seniorskiej karierze rzut z dystansu.

Znicz Basket Pruszków - JKKS Górnik Wałbrzych 69:47 (17:13, 14:8, 21:9, 17:17)

Znicz Basket: W. Fraś 13 (1), A. Misiewicz 11, P. Szymański 9, M. Szumełda-Krzycki 6, A. Suliński 4 (1), G. Malewski 4, Ł. Bonarek 2, D. Czubek 0.

Górnik: M. Sterenga 16 (1), K. Jakóbczyk 13 (3), Ł. Muszyński 8, M. Nitsche 7 (1), M. Ustarbowski 2, B. Józefowicz 1, M. Wróbel 0, D. Pieloch 0, A. Stochmiałek 0, J. Kietliński 0.

Komentarze (0)