Emir Mutapcić: Będę wymagał dobrej gry

Zdjęcie okładkowe artykułu:
zdjęcie autora artykułu

Emir Mutapcić odmienił nieco grę Anwilu Włocławek w ciągu ledwie jednego treningu, który odbył z drużyną przed sobotnim meczem z Energą Czarnymi Słupsk, lecz jego debiut i tak okazał się porażką. Teraz przed bośniackim szkoleniowcem kolejne wyzwanie, gdyż we wtorek wicemistrz Polski zmierzy się z Albą Berlin w ramach Pucharu Europy.

- To był dla mnie pierwszy mecz w polskiej lidze w roli trenera zespołu, we Włocławku przebywam zaledwie od dwóch dni, więc jeszcze nie miałem zbytnio czasu by poznać moją drużynę - mówi Emir Mutapcić po sobotnim meczu z Energą Czarnymi Słupsk. Mimo to, Bośniak i tak zdołał wprowadzić wiele ans w taktyce Anwilu Włocławek, a jego podopieczni do 15. minuty spisywali się naprawdę bardzo solidnie w starciu z liderem tabeli.

Nowy szkoleniowiec już w pierwszej kwarcie pokazał jak bardzo różni się od swojego poprzednika Igora Griszczuka. Trener bardzo często rotował zawodnikami, wymagając od nich bezwzględnej walki w defensywie i realizacji konkretnych zadań na parkiecie. Na przykład Andrzej Pluta wchodził na plac gry w momencie, gdy trzeba było zaskoczyć przeciwnika celnym rzutem w ataku, zaś Łukasz Majewski częściej pojawiał się w grze, gdy włocławianie musieli skutecznie obronić akcję.

To właśnie dlatego Anwil prowadził po pierwszych dziesięciu minutach 27:22, zaś w połowie drugiej kwarty wynik oscylował wokół remisu (dokładnie było 37:36 dla przyjezdnych). Ostatnie cztery minuty drugiej okazały się jednak dla podopiecznych Mutapcicia koszmarne. Słupszczanie zagrali agresywniej w defensywie i raz po raz wyprowadzali skuteczne kontrataki, wygrywając ostatnie chwile pierwszej połowy aż 20:0! - To było coś niesamowitego. Praktycznie każdy ich rzut dochodził celu. W cztery minuty rzucili prawie tyle samo punktów, co w pierwszej kwarcie, lecz nie ma się co dziwić - wszak 12 oczek zdobyli po szybkich atakach - komentuje Bośniak.

Ostatecznie skończyło się jedynie dziewięciopunktową porażką, 86:95. - Myślę, że to było bardzo dobre spotkanie dla kibiców, bo widzieli sporo walki, zaciętości i energii, choć różnica gospodarzami a nami była taka, że dużo naszej energii było spożytkowane w zły sposób. Mimo wszystko jestem zadowolony, że walczyliśmy do końca, staraliśmy się, ale po prostu zabrakło nam czasu - tłumaczy Mutapcić po ostatniej syrenie.

Bośniacki szkoleniowiec zapomniał już jednak o spotkaniu z Energą Czarnymi i teraz koncentruje się tylko na rywalizacji z Albą Berlin. Włocławianie zagrają z niemiecką ekipą we wtorek i choć nie mają żadnych szans na awans do drugiej rundy, nie zamierzają odpuszczać tego spotkania. - Na pewno będziemy chcieli sprawić niespodziankę w stolicy Niemiec. Oczywiście pamiętamy, że Alba jest na pierwszym miejscu w naszej grupie, ale przecież nic nie stoi na przeszkodzie byśmy spróbowali z nimi zagrać jak równy z równym. Czy jakieś znaczenie będzie miała sytuacja, że na pewno nie wyjdziemy z grupy? Żadne, ja na pewno będę wymagał dobrej gry od moich podopiecznych - wyjaśnia Mutapcić.

W pierwszym meczu obu zespołów, Alba pokonała Anwil w Hali Mistrzów 86:74, a największą bolączką "Rottweilerów" była bardzo słaba defensywa na pick and rollach, po których łatwe punkty zdobywał Derrick Allen obsługiwany podaniami Juliusa Jenkinsa. A gdy środkowy nie decydował się na rzut, piłka wędrowała na obwód skąd trafiali niemalże bezbłędni Sven Schultze i Immanuel McElroy. - Musimy być bardzo uważni w defensywie, a kluczem do zwycięstwa nad Albą będzie takie ustawienie naszej obrony, która pozwoli wyeliminować łatwe zagrania pick and roll przeciwnika. Ważne będzie również to, byśmy uważnie zastawiali własną tablicę - mówi bośniacki trener Anwilu, a zapytany o to, czy rozszyfrowanie Berlińczyków jest trudnym zadaniem, odpowiada - Przez lata pracowałem w Niemczech, także w Albie, więc wiem, jaką koszykówkę gra ten zespół. Możemy ich pokonać, ale tylko wtedy, gdy zagramy twardą obronę.

Z Albą Berlin, Mutapcić zdobył trzy mistrzostwa Niemiec i dwa puchary tego kraju w ciągu ledwie czterech lat. Co ciekawe, 50-letni trener na co dzień mieszka właśnie w stolicy naszych zachodnich sąsiadów.

Źródło artykułu:
Komentarze (0)