Patrick Femerling: Gramy bez presji

W pierwszym meczu obu zespołów w Pucharze Europy, Alba Berlin pokonała Anwil Włocławek 86:74, dominując zwłaszcza w drugiej połowie. Wówczas dla obu drużyn był to początek w europejskich pucharach w obecnym sezonie. Teraz wszystko wygląda zupełnie inaczej. Niemiecka ekipa z kompletem zwycięstw jest już pewna awansu, zaś Anwil po czwartej porażce przestał myśleć o grze w drugiej rundzie. O wtorkowym, a także o poprzednim spotkaniu mówi Patrick Femerling, środkowy Berlińczyków.

Michał Fałkowski
Michał Fałkowski

- Naprawdę musimy rozmawiać o tamtym meczu? To było dla mnie chyba najgorsze spotkanie w tym sezonie. Pamiętam, że po ostatniej syrenie nie byłem w ogóle usatysfakcjonowanym swoim występem, a wszystko przez te straty, które popełniłem na początku spotkania - w ten sposób wspomina pierwszy mecz obu zespołów, Alby Berlin i Anwilu Włocławek, Patrick Femerling, środkowy niemieckiej ekipy.

35-letni center pojawił się wówczas na parkiecie pod koniec pierwszej kwarty, zastępując bardzo aktywnego Derricka Allena, lecz szybko nie złapał prostej piłki pod koszem, a po chwili popełnił przewinienie. Zresztą, nie tylko on grał wówczas słabo, ale cała drużyna ze stolicy Niemiec prezentowała się poniżej swoich możliwości i przegrywała po pierwszej kwarcie 22:26. - Tamto spotkanie zaczęliśmy wyjątkowo źle. Popełnialiśmy błąd za błędem i właściwie Anwil zdominował grę, trafiając chyba 16 punktów w ciągu czterech minut. Wyraźnie brakowało nam koncentracji i nie mieliśmy energii, by przeciwstawić się rywalowi - dodaje Femerling.

W drugiej odsłonie włocławianie spisywali się już nieco słabiej w ataku, ale Alba również nie grała niczego wielkiego i do przerwy gospodarze wygrywali 44:39. Po zmianie stron obraz rywalizacji uległ jednak całkowitej przemianie. - Nie mogę powiedzieć, jakie uwagi trener przekazał nam w przerwie w szatni, ale każdy kto był w Hali Mistrzów, widział, że zaczęliśmy grać o wiele bardziej agresywnie i staraliśmy się być zdecydowanie bardziej ruchliwi bez piłki i to się opłaciło - mówi 35-latek, dodając po chwili - Dlatego w miarę upływu czasu wszystko zmieniało na naszą korzyść, a optimum formy osiągnęliśmy w trzeciej kwarcie, w której zagraliśmy przede wszystkim bardzo dobrze w defensywie. Kilkukrotnie udawało nam się zatrzymać rywala przechwytami, z tego rodziły się szybkie kontry i łatwe punkty. Ponadto bardzo solidnie graliśmy na tablicach, dominując w tym elemencie.

Ostatecznie Alba pokonała Anwil w jego własnej hali 86:74, lecz udział Femerliga w tym zwycięstwie był marginalny. Doświadczony Niemiec zdobył ledwie dwa oczka i miał jedną zbiórkę. Ogółem koszykarz notuje w Pucharze Europy średnio 5,5 punktu oraz 2,5 zbiórki w nieco ponad 11 minut, które spędza na parkiecie. - Dobrze czuję się w tym zespole, choć jestem w nim najstarszy, a drugi najstarszy gracz, Sven Schultze, jest ode mnie młodszy trzy lata. Mam wrażenie, że pomagam tym wszystkim chłopakom, którzy stawiają swoje pierwsze kroki w baskecie, zaś oni pilnują bym nadal był energiczny na parkiecie. Czy jestem mentorem dla nich? Chyba nie... Ja po prostu cały czas chcę się uczyć nowych rzeczy - tłumaczy Niemiec.

We wtorek koszykarz znowu wyjdzie naprzeciw włocławskiej drużyny, lecz teraz sytuacja jest zgoła inna. - Kilka tygodni temu dopiero zaczynaliśmy grę w Pucharze Europy, teraz mamy cztery wygrane na koncie i jesteśmy już pewni awansu do kolejnej rundy. To sprawia, że nie musimy obawiać się tego, że niepotrzebna presja skrępuje nam ręce. Dlatego oczekuję, że zagramy dobry mecz i pokonamy Anwil u siebie w hali. Bardzo byśmy chcieli zakończyć ten etap rozgrywek bez żadnej porażki na koncie, bo wówczas zyskalibyśmy w oczach potencjalnych rywali w drugiej rundzie - tłumaczy środkowy "Albatrosów".

Jak zatem muszą zagrać Berlińczycy by po raz drugi pokonać Anwil? - Musimy zrobić kilka rzeczy, ale przede wszystkim nie pozwolić by rywale zaczęli kontrolować tempo meczu. Oni także grają bez presji, bo nie mają już szans na awans, więc na pewno będzie im łatwiej. Z tego co wiem, ostatnio zmienił się im trener, a nowym został dobrze znany w Niemczech Emir Mutapcić. To bardzo wymagający szkoleniowiec, który żąda od swoich koszykarzy bezwzględnej defensywy, stąd wnioskuję, że nie będzie nam się grało łatwo i przyjemnie - mówi Femerling, kontynuując swój wątek - Myślę, że kluczem będą trzy podstawowe elementy - zbiórki, straty i skuteczność z gry. Jeśli ograniczymy swoje błędy, sprawimy, że będą je popełniać goście, a przy tym zagramy dobrze w ataku, to wówczas nas fani mogą spać spokojnie - kończy 35-latek.

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×