NBA: Żar nadal gorący

Dziewiątą wygraną z rzędu odnieśli koszykarze Miami Heat. Kolejnym zostawionym w tyle rywalem są New Orleans Hornets. Milwaukee Bucks zatrzymali zwycięski marsz Dallas Mavericks. Wartości sukcesowi dodaje fakt, iż dokonali tego na terenie rywala.

Łukasz Brylski
Łukasz Brylski

- Za każdym razem robią to samo. Nikt nie może ich zatrzymać - powiedział po spotkaniu trener Szerszeni, Monty Williams. Jego zespół przez pierwszą połowę toczył wyrównany bój z Miami Heat.

Na przestrzeni trzeciej i czwartej kwarty goście nie byli w stanie zatrzymać trzech gwiazd Żaru, które przejęły inicjatywę. Podopieczni Erika Spoelstry zanotowali run 18:2, który praktycznie rozstrzygnął losy pojedynku. Dzięki niemu Heat na niespełna sześć i pół minuty przed końcem spotkania prowadzili 94:77.

Zawodnicy z Nowego Orleanu nie potrafili poradzić sobie z defensywą gospodarzy. Hornets przez pięć minut ostatniej odsłony popełnili pięć strat, z których skrzętnie skorzystali miejscowi. - Zatrzymywaliśmy ich, a potem szybko przechodziliśmy do ataku i mogliśmy zdobyć łatwe punkty - stwierdził Chris Bosh.

Trzeci mecz z rzędu z przynajmniej trzydziestoma oczkami na koncie zaliczył Dwyane Wade. Obrońca Heat rzucił 32 punkty. David West dla pokonanych zdobył 26.

Miami Heat - New Orleans Hornets 96:84 (25:23, 28:31, 29:21, 14:9)

(Wade 32 (5zb), Bosh 23 (11zb), James 20 (7as) - West 26 (12zb), Ariza 13, Paul 11 (8zb, 5as))

Na dwunastu meczach skończyła się seria spotkań bez porażki Dallas Mavericks. Teksańczycy niespodziewania przegrali na własnym parkiecie z Milwaukee Bucks. - To wielkie zwycięstwo, ponieważ udało nam się przerwać ich imponującą passę - powiedział jeden z bohaterów Kozłów, Brandon Jennings (23pkt, 10as).

Śmiało można powiedzieć, iż Dallas przegrali wygrane spotkanie. W drugiej kwarcie prowadzili bowiem 42:22. Wysoka przewaga najwyraźniej uśpiła ich czujność, ponieważ pozwolili gościom na odrobienie strat. Bucks jeszcze przed przerwą zdobyli jedenaście punktów z rzędu (nie stracili żadnego) i po 24 minutach przegrywali tylko 43:52.

Milwaukee w drugiej połowie nie spasowali i cały czas kontrolowali atak. Oprócz Jenningsa prym wiedli między innymi Andrew Bogut i Kenyon Dooling. Najważniejsze dla losów pojedynku wydarzenia miały miejsce w czwartej kwarcie. Goście zaliczyli run 14:0, który pozwolił im odskoczyć na 97:88.

Ekipa Ricka Carlisle'a po punktach Dirka Nowitzkiego na 32,8 sekundy przed końcem zbliżyła się na zaledwie dwa oczka (99:101). Pojawiła się szansa dla gospodarzy, ponieważ w odpowiedzi spudłował Jennings. Piłka trafiła do niemieckiego skrzydłowego, ale ten skopiował wyczyn swojego rywala. Wygraną Milwaukee przypieczętował Dooling, który wykorzystał dwa rzuty osobiste.

- Takie rzeczy nie zdarzają się zbyt często. Muszę trzymać w ryzach swój zespół. Drużyna powinna zachowywać czujność przez całe spotkanie. Nie możemy sobie na takie coś już pozwolić - stwierdził coach Dallas.

W Mavs 30 punktów na swoim koncie zapisał Nowitzki.

Dallas Mavericks - Milwaukee Bucks 99:103 (25:15, 27:28, 22:32, 25:28)

(Nowitzki 30 (7zb), Marion 14 (5zb), Terry 12 (8as) - Jennings 23 (10as, 5zb), Bogut 21 (14zb), Dooling 16)

Pozostałe mecze:

Chicago Bulls - Indiana Pacers 92:73 (27:18, 16:23, 22:17, 27:15)

(Boozer 22 (18zb), Rose 17 (12as, 6zb), Deng 15 (9zb) - Rush 13 (5zb), Ford 13, Dunleavy 12 (8zb))

Memphis Grizzlies - Portland Trail Blazers 86:73 (23:18, 26:24, 12:22, 25:9)

(Randolph 25 (20zb), Gay 16 (5zb), Mayo 14 - Matthews 18, Miller 14 (9as, 6zb), Aldridge 13 (6zb))

Utah Jazz - Golden State Warriors 108:95 (20:23, 23:23, 31:24, 34:25)

(Williams 30 (10as, 6zb), Miles 20 (6zb), Millsap 16 (8zb) - Wright 20 (6zb), Williams 19 (6as, 5zb), Lee 18 (12zb))


Pomóż nam ulepszać nasze serwisy - odpowiedz na kilka pytań.

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×