- Jestem niesamowicie szczęśliwy i bardzo dumny z mojego zespołu. Wiedzieliśmy doskonale jak trudne i ciężkie będzie to dla nas spotkanie. Mieliśmy duży szacunek do Wisły Can Pack, ale i wiarę w zwycięstwo - powiedział po meczu Roberto Ricchini, szkoleniowiec Cras Basket Taranto.
Losy spotkania wahały się do ostatniej sekundy meczu. Jeszcze w czwartej kwarcie Wisła Can Pack prowadziła 51:44 i wydawało się, że jest na najlepszej drodze do siedemnastej z rzędu wygranej we własnej hali w rozgrywkach Euroligi. Niestety proste straty oraz skuteczność Elodie Godin w ostatniej minucie meczu sprawiły, że z jednopunktowej wygranej mogły cieszyć się zawodniczki z Włoch.
- Jestem szczęśliwy, że w tym niesamowicie ciężkim meczu na tak trudnym terenie mój zespół okazał się minimalnie lepszy. Moje zawodniczki pokazały w Krakowie ogromny charakter, bo wygraliśmy mecz, który wydawał się przecież być już przegranym - dodał Ricchini.
Biała Gwiazda miała swoje szanse na wygranie tego meczu, ale niestety w decydującej akcji meczu Erin Phillips, najskuteczniejsza zawodniczka spotkania, spudłowała. - Wisła to bardzo trudny i wymagający rywal, a mecz był niesamowicie emocjonujący - mówił Ricchini. - Wisła to świetny zespół, który tutaj we własnej hali może liczyć na wsparcie niesamowitej publiczności. To był jeden z najtrudniejszych meczów w tym sezonie, który dzięki woli walki, udało nam się wygrać.
Niewiele mniej od swojego trenera cieszyła się również Michelle Greco, która w Krakowie mocno przyczyniła się do wygranej swojego zespołu, notując 10 punktów, 8 asyst i 6 zbiórek. - Zdawałyśmy sobie doskonale sprawę z tego, że będzie to trudny mecz - skomentowała pojedynek włoska rozgrywająca. - W pewnym momencie wydawało się, że mecz jest już przegrany, bo przegrywałyśmy kilkoma punktami. Udało nam się jednak podnieść i wywalczyć wspaniały sukces.
Włoska drużyna po tym triumfie może być już praktycznie pewna pierwszego miejsca w grupie A. Wisła Can Pack będzie natomiast musiała walczyć z Good Angels Koszyce o pozycję wicelidera.