Magic bardzo zależy na transferze niskiego skrzydłowego jeszcze przed play-offami, gdyż trudno grającemu na tej pozycji Quentinowi Richardsonowi konkurować choćby z Paulem Pierce'em czy LeBronem Jamesem.
W wymianie takiej wziąłby udział Marcin Gortat i jeden z graczy z pierwszej piątki (być może Vince Carter, któremu kończy się kontrakt). Gortat w nowym klubie (Houston, Charlotte, Detroit albo Wizards) mógłby grać więcej niż w Magic, gdzie ma nie lada konkurenta w osobie Dwighta Howarda (patrz: >>tutaj<<).
Najnowszy temat to wymiana, w której wziąłby udział Gilbert Arenas. Podobno gracz Washington Wizards wierzy, że wkrótce dojdzie do wymiany, która "wyśle" go do Orlando. Tam ponownie pracowałby z generalnym menedżerem Magic Otisem Smithem, który był jego mentorem i przyjacielem w pamiętnych czasach w Golden State Warriors.
Arenas ma zapisane 60 mln dolarów w swojej czteroletniej umowie z Wizards. Po powrocie z 50-meczowej kary za wniesienie broni do budynku klubowego, "Agent Zero" wciąż wydaje się zbędny w Washington, zwłaszcza od kiedy klub ze stolicy pozyskał numer 1 draftu Johna Walla.
Jeżeli Magic będą chcieli wykupić pozostałą część kontraktu Arenasa, ważne będzie dla nich dokonanie wymiany, która pozwoli obniżyć wysokość wypłat z tytułu zarobków zawodników w sezonie, będącą jedną z najwyższych w lidze (prawie 94,7 miliona dolarów). Dlatego też działacze Orlando będą zapewne nadal dyskutować z innymi klubami nad transferem Gortata.