Mecz pomiędzy Anwilem Włocławek a Pepsi Casertą był wyjątkowy z dwóch powodów. Po pierwsze, drużyna wicemistrza Polski kończyła nim rok 2010 i tylko od tego spotkania zależało czy fani klubu będą witać nowy rok z nadziejami na lepsze jutro, a po drugie - był to inauguracyjny mecz trenera Emira Mutapcicia na ławce trenerskiej Anwilu w Hali Mistrzów. Początek nie zapowiadał jednak przyjemnego debiutu, wszak jak natchniony trafiał Timothy Bowers. Amerykanin szybko zdobył dziewięć oczek i goście z Włoch wyszli na prowadzenie 14-10.
Wówczas jednak kibice zgromadzeni w Hali Mistrzów mogli przekonać się tego, jak bardzo nowy szkoleniowiec Anwilu różni się od poprzedniego. Bośniak nie pozwalał by emocje wzięły górę nad tym, co jego koszykarze prezentują na parkiecie; szybko dokonał kilku zmian oraz nakazał pressing na rozgrywających gości po każdym trafionym koszu. Bardzo dobrze w tej taktyce czuł się zwłaszcza D.J. Thompson, który w przeciągu kilku minut zdobył pięć punktów i zanotował trzy przechwyty, a włocławianie wygrywali przed drugą odsłoną 17:16.
Bardzo dobrą zmianę dali również Dardan Berisha i Eric Hicks. Ten pierwszy nie tylko trafił z dystansu oraz popisał się efektownym wejściem na kosz, ale również pomagał na rozegraniu, podczas gdy Amerykanin jak zwykle bardzo intensywnie walczył pod obydwoma koszami i Anwil prowadził 31:22 w 15. minucie spotkania. Wówczas jednak coś w poczynaniach gospodarzy się zacięło, co bezbłędnie wykorzystali goście. Siedem oczek rzucił Ebi Ere, punkty spod kosza dodał Luca Garri i w pewnym momencie było tylko 33:31 dla miejscowych. Choć miejscowi mieli jeszcze sporo okazji by utrzymać prowadzenie do przerwy, seryjne pudła z dystansu przekreśliły tą możliwość, a Bowers wyprowadził Pepsi na prowadzenie 35:33.
Skuteczny Paul Miller i jego siedem punktów z rzędu tuż po zmianie stron pozwoliło jednak wrócić Anwilowi do gry - w połowie kwarty "Rottweilery" prowadziły 46:42. A kiedy Bowers ponownie dał ekipie z Caserty kilka ważnych oczek, trener Mutapcić zdecydował się na wariant, którego w Hali Mistrzów jeszcze nie widziano w tym sezonie: razem na parkiecie pojawili się dwaj rozgrywający gospodarzy, Chris Thomas i Thompson, którzy szybkimi akcjami dali prowadzenie Anwilowi 57:49.
I choć kilka minut później skuteczny zarówno pod koszem, jak i na dystansie Garri, sprawił, że gra ponownie się wyrównała (63:63), to gospodarze byli na fali, a zwłaszcza duet Thomas-Miller. Ten pierwszy kapitalnie bronił przeciwko Łukaszowi Koszarkowi i Salvatore Parrillo, wymuszając ich błędy w ataku, a także napędzał ofensywę gospodarzy. Jego podania wykorzystywał zwłaszcza wspomniany środkowy, który w całej czwartej kwarcie zdobył osiem oczek. To po jego wsadzie Anwil prowadził 70:63, a gdy w kontrze trafił Nikola Jovanović, było 76:69 na minutę i 25 sekund do końca. Opiekun gości, Stefano Sacripanti nakazał swoim koszykarzom faulować gospodarzy, lecz na ten ruch kapitalnie zareagował Mutapcić, który na decydujące minuty zdjął z parkietu tych graczy, którzy mają problemy z trafianiem osobistych. Efekt? Dwa celne wolne Łukasza Majewskiego i celna trójka Andrzeja Pluty dały zwycięstwo Anwilowi w ostatnim spotkaniu Pucharu Europy. Tym samym włocławianie uniknęli blamażu w postaci niewygrania żadnego meczu na arenie międzynarodowej.
- Przede wszystkim chciałbym powiedzieć, że jestem szczęśliwy, że wygraliśmy to spotkanie, choć oczywiste jest, że nie miało on takiego znaczenia dla naszego rywala, jakie miało dla nas. Naszym celem było dzisiaj zatrzymać drużynę Pepsi na mniej niż 20 punktach w każdej kwarcie i to się udało, ponieważ oni zdobywali kolejno 16, 19, 17 i znowu 19 oczek. Co ciekawe kilka z nich nie wynikało z ich dobrej gry w ataku, ale z naszych pomyłek w obronie, co oznacza, że mamy jeszcze spore rezerwy w defensywie - stwierdził trener Mutapcić.
Anwil Włocławek - Pepsi Caserta 81:71 (17:16, 16:19, 24:17, 24:19)
Anwil: Miller 17, Thompson 13, Thomas 10, Jovanović 9, Hicks 9, Pluta 8, Majewski 6, Berisha 5, Celej 4, Modrić 0
Pepsi: Bowers 22, Garri 17, Ere 12, Koszarek 5, Doornekamp 5, Colussi 4, Williams 3, Martin 2, Marzaoioli 0, Parrillo 0