Emir Mutapcić: Zespół się zmienia

Progres jest widoczny - po kilkunastu dniach treningów pod bacznym okiem trenera Emira Mutapcicia Anwil Włocławek pokonał Pepsi Casertę w ostatnim meczu Pucharu Europy. Po ostatniej syrenie bośniacki szkoleniowiec ze szczegółami zanalizował grę swojego zespołu, uwypuklając dokładnie te elementy, które już teraz uległy poprawie, a które jeszcze wymagają pracy.

Michał Fałkowski
Michał Fałkowski

- Naszym celem było dzisiaj zatrzymać drużynę Pepsi na mniej niż 20 punktach w każdej kwarcie i to się udało, ponieważ oni zdobywali kolejno 16, 19, 17 i znowu 19 oczek - w ten sposób rozpoczął swój wywód na temat spotkania Anwil Włocławek - Pepsi Caserta trener tego pierwszego zespołu, Emir Mutapcić. Bośniackiemu szkoleniowcowi zależało by po dwóch wcześniejszych porażkach przeciwko Enerdze Czarnym Słupsk i Albie Berlin, jego drużyna wreszcie zagrała na miarę swoich możliwości i nie tylko pokonała włoską ekipę, ale i zaprezentowała się skutecznie pod względem stylu.

Słupszczanie rzucili Anwilowi 95 punktów, zaś Alba tylko o trzy mniej. Priorytetem było więc dla Mutapcicia by w trakcie tych kilku dni, które dzieliły rywalizację z Berlińczykami i mecz z Pepsi, choć trochę ulepszyć defensywę. - Nie chciałbym stwierdzić, że obrona jest w tej chwili dla nas najważniejszą rzeczą, ale jestem pewien, że ten zespół ma wielki potencjał defensywny i nasze spotkania musimy wygrywać przede wszystkim dzięki temu - mówił 50-letni szkoleniowiec, który rzeczywiście zrealizował swoje założenie. Włocławianie zatrzymali bowiem przeciwnika na 71 punktach, samemu rzucając 81 oczek. To dobry prognostyk przed kolejnymi pojedynkami.

- Nie zagraliśmy tak, jak w poprzednich spotkaniach, ale nadal myślę, że możemy grać w defensywie znacznie lepiej. Pepsi zdobyło bowiem kilkanaście oczek, które nie wynikały z ich skutecznego ataku, ale z naszych błędów np. w walce o zbiórki. Obrona nie kończy się wraz z oddaniem rzutu przeciwnika, kończy się wraz z zebraniem piłki, a z tym mieliśmy spore problemy - tłumaczył Mutapcić, a jego słowa potwierdzają statystyki. Podopieczni Stefano Sacripantiego wygrali walkę na tablicy 30:28, zbierając przy tym aż 14 piłek w ataku. - To zdecydowanie za dużo. Nie ważne z kim gramy, siedem-osiem zbiórek ofensywnych to jest wszystko na co powinniśmy pozwalać naszemu przeciwnikowi - dodawał opiekun włocławian.

Bośniak był niezadowolony również z tego, że jego koszykarze popełnili zbyt wiele strat. Zwłaszcza w pierwszej części meczu w poczynaniach gospodarzy wkradała się nerwowość poprzedzająca proste błędy w ataku, niecelne podania i rzuty z nieprzygotowanych pozycji. - W kwarcie otwierającej spotkanie popełniliśmy aż osiem czy dziewięć zupełnie bezsensownych strat, podczas gdy w całym meczu mieliśmy ich 18. Musimy być więc bardziej konsekwentni i skoncentrowani na detalach. Nie może być tak, że rozpoczynamy mecz, będąc myślami gdzieś indziej. Na szczęście później było już trochę lepiej z organizacją gry i nie robiliśmy głupich błędów - wyznał Mutapcić.

Ostatecznie jednak Anwil Włocławek pokonał Pepsi Casertę różnicą dziesięciu oczek, więc trener nie zakończył swojej wypowiedzi, punktując jedynie te elementy, które były złe. Wyłuszczył także dobre strony postawy swoich zawodników. - Dzisiaj sporo punktów padło po szybkich atakach i to mi się bardzo podobało. Możemy grać bardzo szybko, bo mamy takich zawodników i ten fakt musimy wykorzystywać - powiedział szkoleniowiec, z pewnością mając na myśli amerykański duet rozgrywających: Chris Thomas - D.J. Thompson. Ten pierwszy zdobył w całym meczu 10 oczek, rozdał siedem asyst i miał cztery przechwyty, zaś drugi do 13 punktów dodał również cztery przechwyty i dwie asysty. Obaj gracze ze Stanów Zjednoczonych nie tylko napędzali grę całego zespołu, ale również bardzo twardo bronili, czego efektem było aż osiem ukradzionych piłek obrońcom włoskiego zespołu.

Na koniec, trener Mutapcić podkreślał, że bardzo cieszy się z faktu, że drużyna przestawiła swoje myślenie w ataku. Za Igora Griszczuka ofensywną opcją numer jeden były bowiem rzuty dystansowe i nawet wysocy koszykarze starali się zdobywać punkty w ten sposób. Bośniak żąda innej gry i pierwsze symptomy zmiany widoczne były już we wtorkowym spotkaniu. - W pierwszych dwóch meczach pod moimi skrzydłami zespół oddawał więcej rzutów za trzy, niż za dwa. Dzisiaj natomiast było inaczej i to mnie cieszy, bo nie może być tak, że próby dystansowe są naszą najważniejszą bronią. Zdecydowanie częściej musimy używać gry pod kosz i penetracji. To jest dla mnie bardzo ważny element gry - zakończył swoją wypowiedź doświadczony szkoleniowiec, a jego słowa potwierdzają ponownie statystyki. Anwilowcy oddali bowiem aż 40 prób za dwa i tylko 16 za trzy.

Co ciekawe, starcie z Pepsi Casertą było ostatnim pojedynkiem Anwilu Włocławek w starym roku. Następny mecz koszykarze z Kujaw rozegrają 2 stycznia w Warszawie z tamtejszą Polonią. Przez ten czas nie będą jednak ciągle trenować, gdyż na okres Świąt Bożego Narodzenia zawodnicy dostali wolne i większość z nich rozjechała się już do swoich domów. W podróż do Berlina na spotkanie ze swoją najbliższą rodziną wyruszył również trener Mutapcić, bowiem to właśnie stolica Niemiec jest miejscem zamieszkania Bośniaka od wielu lat.

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×