NBA: Suns znów przegrywają, 13 punktów Gortata

Miami Heat pokonali Houston Rockets przeszli do historii NBA, ponieważ w ciągu miesiąca nie przegrali żadnego meczu wyjazdowego (10-0). Los Angeles Lakers wreszcie się przełamali i odnieśli zwycięstwo. Cały czas na wygraną czekają w Phoenix.

- Nie potrafię znaleźć wytłumaczenia, dlaczego wiele rzeczy wykonujemy źle - powiedział po przegranym spotkaniu z Szóstkami Marcin Gortat. Dla drużyny Polaka była to czwarta porażka z rzędu.

Przez dwie kwarty pojedynek w Phoenix był wyrównany. Zanotowano 18 zmian prowadzenia i 15 remisów. Po przerwie do ataku przystąpili goście, którzy dzięki runowi 11:2 tuż przed końcem trzeciej odsłony odskoczyli na sześć punktów (92:86). Słońca nie składały broni i cały czas próbowały gonić. Po dobrych akcjach w ataku, popełniały jednak błędy w defensywie. Z prezentów korzystali zawodnicy z Filadelfii. Po trójce Evana Turnera na 1:42 przed końcem Sixers uciekli na 117:107 i tym samym przypieczętowali swoje zwycięstwo.

Najskuteczniejszym graczem Phoenix był Steve Nash (23pkt, 15as, 5zb). Po stronie gości najlepszy był Jrue Holiday, który uzbierał 25 punktów.

Gortat na boisku spędził 35 minut. Zdobył 13 oczek (5/7 z gry). Jego dorobek uzupełniło 6 zbiórek oraz 2 asysty i tyle samo bloków. - Próbowałem więcej zbierać i blokować, ale kiedy drużyna rzuca 120 punktów, to nie ma za bardzo czego zbierać - stwierdził Polak.

W ekipie z Arizony zadebiutował Vince Carter (18pkt).

Phoenix Suns - Philadelphia 76ers 110:123 (35:33, 30:33, 21:26, 24:31)

(Nash 23 (15as, 5zb), Carter 18, Hill 17 (5as, 5zb) - Holiday 25 (7as), Turner 23 (5zb), Nocioni 22 (12zb))

Podopieczni Doca Riversa zbyt wiele w Detroit do powiedzenia nie mieli. Po części wynikało to z faktu, iż w pierwszej kwarcie z powodu kontuzji prawej nogi parkiet musiał opuścić Kevin Garnett. - Na szczęście to uraz mięśnia. Zawsze, kiedy tracisz zawodnika spodziewasz się najgorszego. Na pierwszy rzut oka nie wydaje się ona poważna. Czas pokaże. Trzeba będzie wprowadzić zmiany w składzie - wyjaśnił coach Bostonu.

Po stracie Garnetta z zawodników gości uszło powietrze. Wykorzystali do gracze Pistons, a szczególnie Tracy McGrady, który zaaplikował rywalom 21 punktów. - Moja forma zwyżkuje. Nabieram coraz większej pewności i to ma przełożenie na moją dyspozycję - powiedział koszykarz.

Tłoki losy spotkania rozstrzygnęły w ostatniej kwarcie, kiedy to po punktach Grega Monroe'a prowadziły 77:62. Do samego końca miejscowi utrzymali bezpieczną przewagę.

33 oczka dla Celtów zdobył Paul Pierce.

Detroit Pistons - Boston Celtics 104:92 (27:21, 18:16, 29:25, 30:30)

(McGrady 21 (8as), Prince 18, Villanueva 14 (5zb) - Pierce 33 (8as, 5zb), Allen 12 (7zb), Davis 12)

Zła passa Jeziorowców przeszła do historii. Zespół z LA pokonał New Orleans Hornets i przełamał serię trzech porażek z rzędu. Bohaterem zwycięzców był Lamar Odom, który zdobył 24 punkty wchodząc z ławki. Był to pierwszy tak dobry występ rezerwowego od czasu 27 oczek Tirre Browna (luty 2005).

Phil Jackson zdecydował się dokonać korekty składzie i w wyjściowej piątce kosztem Odoma znalazł się Andrew Bynum. - Wiele osób mogłoby to potraktować osobiście. Dla mnie jednak to nie ma żadnego znaczenia - skomentował swoją sytuację zawodnik Lakers.

Szerszenie na tle dobrze dysponowanych gości wypadli bardzo blado. Ekipa z Los Angeles na parkiecie robiła co chciała. W pewnym momencie różnica punktowa pomiędzy drużynami wynosiła 24 oczka i kwestia zwycięstwa była rozstrzygnięta. - Nie mieliśmy zbyt wiele do powiedzenia. Oni są świetnym zespołem - stwierdził trener Mony Williams.

Pod koniec pierwszej połowy sytuacja jego drużyny się pogorszyła, ponieważ kontuzji kostki doznał David West. Próbował grać pomimo urazu, ale nie dał zespołowi wiele dobrego.

Dwadzieścia punktów dla przegranych zdobył Chris Paul.

New Orleans Hornets - Los Angeles Lakers 88:103 (23:26, 18:33, 19:24, 28:20)

(Paul 20 (7as), Belinelli 15, Jack 12 - Odom 24 (5zb), Bryant 20, Bynum 18 (6zb))

Kolejny świetny mecz rozegrał Dwyane Wade. Po raz drugi z rzędu zdobył przynajmniej czterdzieści punktów meczu. Przeciwko Rakietom na swoim koncie miał ich 45 (10/10 z osobistych). Pomimo bardzo dobrego występu pozostałych liderów ekipy z Miami, Żar musiał napocić się, aby odnieść wyjazdowe zwycięstwo.

Na 19 sekund przed końcem Żar prowadził zaledwie 123:119. Celną trójką popisał się bowiem Kyle Lowry. Gospodarze szybko faulowali, ale Wade nie pomylił się na linii osobistych i przypieczętował wygraną swojej drużyny.

- To był dla nas ciężki mecz. Daliśmy sobie rzucić aż 119 punktów, ale to zasługa Houston, którzy zagrali kapitalne zawody - powiedział Wade, który z Houston wróci z pękniętą wargą. Na początku czwartej kwarty został nieumyślnie uderzony przez Aarona Brooksa. - Takie rzeczy się zdarzają. Nie chciałem zrobić mu krzywdy. Walczyłem o piłkę - wytłumaczył gracz z Houston. Ma on nadzieję, że nie zostanie ukarany zawieszeniem przez ligę.

Houston Rockets - Miami Heat 119:125 (28:35, 34:24, 22:29, 35:27)

(Scola 22 (5zb), Martin 21, Brooks 20 (9as) - Wade 45 (7zb), Bosh 21, James 20 (9as, 6zb)

Pozostałe mecze:

Atlanta Hawks - Golden State Warriors 103:93 (29:27, 23:20, 26:22, 25:24)

(Smith 22 (10zb, 5as), Horford 21 (14zb), Johnson 16 (8as) - Wright 32 (11zb), Lee 14 (8zb), Ellis 12)

Washington Wizards - Indiana Pacers 104:90 (19:19, 25:25, 28:23, 32:23)

(Young 25 (9zb), Blatche 22 (11zb), McGee 16 (10zb) - Dunleavy 20 (6zb), Granger 15 (9zb), McRoberts 13 (8zb))

Charlotte Bobcats - Cleveland Cavaliers 101:92 (33:20, 24:24, 24:23, 20:25)

(Jackson 38 (6zb), Augustin 28 (6as), Wallace 9 (10zb) - Sessions 22 (5zb), Jamison 18, Hickson 12 (6zb))

Minnesota Timberwolves - Denver Nuggets 113:119 (30:23, 29:30, 24:29, 30:27)

(Beasley 33 (5zb), Love 26 (14zb), Ridnour 20 (8as) - Billups 36 (5as), Lawson 19 (5zb, 5as), Afflalo 17 (6zb))

Oklahoma City Thunder - New Jersey Nets 114:93 (24:24, 33:22, 31:24, 26:23)

(Durant 27, Westbrook 17 (7as), Harden 11 - Harris 10, Lopez 19 (6zb), Outlaw 12)

Sacramento Kings - Memphis Grizzlies 100:98 (24:27, 26:24, 20:23, 30:24)

(Udrih 24 (6as), Evans 21, Cousins 21 (16zb) - Randolph 35 (17zb), Gay 16, Gasol 11 (5zb))

Los Angeles Clippers - Utah Jazz 95:103 (31:23, 26:28, 13:30, 25:22)

(Griffin 30 (12zb), Gordon 19 (5as), Jordan 14 (5zb) - Jefferson 31 (10zb), Hayward 17 (6zb), Williams 16 (7as, 6zb))

Tabele:

EASTERN CONFERENCE

ATLANTIC DIVISION

1. Boston 24 6 .800

2. NY Knicks 18 13 .581

3. Philadelphia 13 19 .406

4. Toronto 11 20 .355

5. New Jersey 9 23 .281

CENTRAL DIVISION

1. Chicago 20 10 .667

2. Indiana 13 17 .433

3. Milwaukee 12 18 .400

4. Detroit 11 21 .344

5. Cleveland 8 24 .250

SOUTHEAST DIVISION

1. Miami 25 9 .735

2. Orlando 20 12 .625

3. Atlanta 21 13 .618

4. Charlotte 11 19 .367

5. Washington 8 22 .267

WESTERN CONFERENCE

NORTHWEST DIVISION

1. Utah 22 10 .688

2. Oklahoma City 22 11 .667

3. Denver 18 13 .581

4. Portland 16 16 .500

5. Minnesota 8 25 .242

PACIFIC DIVISION

1. LA Lakers 22 10 .688

2. Phoenix 13 17 .433

3. Golden State 12 19 .387

4. LA Clippers 10 23 .303

5. Sacramento 6 23 .207

SOUTHWEST DIVISION

1. San Antonio 27 4 .871

2. Dallas 24 6 .800

3. New Orleans 18 14 .563

4. Houston 15 16 .484

5. Memphis 14 18 .438

Komentarze (0)