Dla Marcina Kowalskiego będzie to powrót na stare śmieci, bowiem jest on wychowankiem Górnika, z którym to awansował do Ekstraklasy, ale wtedy w trakcie sezonu w niemiłych okolicznościach musiał opuścić zespół. Teraz wraca i czeka na niego spore wyzwanie, ponieważ będzie musiał podołać wyzwaniu jakim będzie rola pierwszego rozgrywającego. Kowalski w koszykówkę na wysokim poziomie grać potrafi, ale po dwóch sezonach spędzonych na parkietach drugoligowych musi się z powrotem przestawić na granie o wyższe stawki. Niewątpliwie Kowalski, który jest typowym kreatorem gry jest elementem, którego brak dawał się we znaki zespołowi trenera Arkadiusza Chlebdy w pierwszej rundzie. Teraz już mając na pozycji numer jeden duet Marcin Kowalski - Jakub Kietliński, trener Chlebda może z optymizmem patrzeć na rundę rewanżową, bo o ile w ataku może brakować punktów Krzysztofa Jakóbczyka, to rekompensować to będzie spokój w grze i doświadczenie wnoszone przez Kowalskiego.
Drugim graczem, który pożegnał się z Wałbrzychem jest Maciej Ustarbowski. Aby wypełnić lukę pod koszem klub sięgnął po sprawdzonego w zeszłym sezonie w Górniku, Łukasza Grzywę. Ten mierzący ponad 210 cm, środkowy będzie z pewnością przydatny pod koszami gdzie do tej pory wałbrzyszanom brakowało centymetrów. Ta zmiana diametralnie może wyjść wałbrzyskiemu zespołowi na dobre, ponieważ grający często egoistycznie w ataku Ustarbowski został zastąpiony graczem, który raczej pełni rolę zawodnika zadaniowego, nie będącego w ataku główną opcją do zdobywania punktów. Grzywa powinien zapewnić spokój pod tablicami i w obronie wykorzystując swój wzrost.
W dalszym ciągu niepewna jest przyszłość w klubie Łukasza Muszyńskiego, który ma ofertę ze Startu Lublin. Jeśli zdecyduje zasilić się lubelski zespół, włodarze Górnika będą musieli znaleźć kogoś w jego miejsce, a czasu pozostało niewiele bowiem okienko transferowe zamyka się z dniem 15 stycznia.