Dainius Adomaitis (trener Energi Czarnych Słupsk): Gratuluję drużynie Kotwicy zwycięstwa. Co do postawy mojego zespołu, to mogę powiedzieć tylko jedno - szkoda tych treningów, szkoda tej pracy, którą włożyliśmy w to, by pokonać kołobrzeżan. Graliśmy dobrze przez 30 minut, ale odpuściliśmy wszystko w końcówce i stąd nasza porażka. Mam sporo pretensji do moich koszykarzy za to, że nie do końca robią to, co postanawiamy sobie na treningach, albo o proste błędy, takie jak spudłowanie rzutu spod kosza bez obrońcy. I nie można tłumaczyć się zmęczeniem. Musimy dokonać dogłębnej analizy dlaczego przegrywamy trzecie spotkanie z rzędu. I każdy musi to zrobić. Każdy trener, każdy zawodnik zaczynając w pierwszej kolejności od siebie. Wracając jeszcze do spotkania, chciałbym zaznaczyć, że przez trzy kwarty graliśmy tak, jakbym sobie tego życzył, ale w czwartej odsłonie popełniliśmy zbyt wiele prostych, niewymuszonych błędów. Zbyt słabo broniliśmy i nie byliśmy w stanie zatrzymać Scotta, by wygrać ten mecz.
Dariusz Szczubiał (trener Kotwicy Kołobrzeg): Zagraliśmy dzisiaj bardzo ambitnie i bardzo solidnie w obronie, co widać w liczbie straconych punktów - tylko 68. Taka defensywa jest bardzo ważna, ale ważniejsze jest dla mnie to, że pomimo pewnej nieporadności w ataku na początku meczu i pomimo wielu niepotrzebnych rzutów, nie powieliliśmy błędów, które robiliśmy we wcześniejszych meczach, ustaliśmy w pierwszej połowie i do samego końca walczyliśmy łeb w łeb o zwycięstwo. A w samej końcówce popełniliśmy mniej pomyłek, zagraliśmy lepiej w obronie i wygraliśmy.
Cameron Bennerman (Energa Czarni Słupsk): Mamy za sobą bardzo ciężki tydzień treningów. Musieliśmy wziąć się ostro do pracy, gdyż przegraliśmy dwa pierwsze mecze w nowym roku. Podczas zajęć trenowaliśmy przede wszystkim pod kątem rzutowym. I na początku meczu z Kotwicą wszystko szło po naszej myśli, czuliśmy się bardzo dobrze i graliśmy bardzo pewnie. Niestety w pewnym momencie nie udało nam się zatrzymać Teda Scotta, a wszyscy wiemy, cała liga wie, do czego on jest zdolny, gdy już wejdzie w swój rytm. Uważam, że mogliśmy zrobić o wiele więcej w obronie przeciwko niemu. Przecież tak naprawdę zdawaliśmy sobie sprawę z tego, że gdy Kotwica będzie potrzebowała punktów, to w pierwszej kolejności uruchomi Scotta. Niestety nie zrobiliśmy nic, by mu w tym przeszkodzić. Sporo problemów mieliśmy z akcjami pick and roll i myślę, że nie byliśmy wystarczająco agresywni, stąd rywale zdobywali wiele punktów w ten sposób. Podsumowując chciałbym powiedzieć, że to my, gracze, musimy wziąć na siebie odpowiedzialność za tą porażkę, bo to my przegraliśmy ten mecz, a nie trener. Niby kontrolowaliśmy przebieg spotkania, ale z drugiej strony w kluczowych momentach nie potrafiliśmy odpowiedzieć celnym rzutem i byliśmy gdzieś poza meczem. W pierwszej części sezonu potrafiliśmy zabijać rywali i dzięki obronie, i dzięki atakowi. Jak była potrzeba - trafialiśmy, ale również potrafiliśmy stopować najlepszych strzelców drużyn przeciwnych. Teraz tego wyraźnie brakuje, dlatego musimy ciężko pracować, wierzyć w siebie i wierzyć, że niedługo powrócimy do tego grania, do którego przyzwyczailiśmy wcześniej.
Kenneth Henderson (Kotwica Kołobrzeg): Przede wszystkim chciałbym schylić głowę przed Bartoszem Sarzało. W pewnym momencie trener powiedział mu, by zaczął robić to, czego nie robił dotąd w całym sezonie, czyli zaczął grać na pozycji numer jeden. I jak się okazało, był to strzał w dziesiątkę, gdyż Bartosz naprawdę zadbał o to, byśmy grali mądrze w ataku oraz bardzo solidnie w obronie. Ponadto chciałbym powiedzieć, że zagraliśmy naprawdę dobrze w obronie, zwłaszcza w drugiej połowie. Wszyscy sobie pomagaliśmy, wszyscy komunikowaliśmy się na parkiecie, podpowiadając sobie jak musimy kryć, co musimy zrobić w danym momencie. I chyba ta komunikacja była najważniejsza w kontekście naszego zwycięstwa. Jednocześnie w ataku byliśmy w stanie grać mądrze i bardzo spokojnie. Wszyscy chcieli współpracować ze sobą, wymieniać piłkę i szukać jak najlepszych decyzji rzutowych. To wielki wysiłek całego zespołu. Na przykład Marko - on zrobił dzisiaj tak wiele rzeczy, których nie widać w statystykach, że jemu też należą się wielkie brawa. Walczył pod tablicami, bronił akcje pick and roll, zastawiał tablice i stawiał zasłony. To małe rzeczy, ale te małe rzeczy są najbardziej istotne w tak wyrównanych meczach.