Przy stanie 72:72 w posiadaniu piłki była rozgrywająca Super Pol Tęczy Leszno Agnieszka Kułaga. Ta została sfaulowana przez kompletnie bezproduktywną w tym meczu Chinyere Ukoh i stanęła na 3 sekundy przed końcem meczu na linii rzutów wolnych. Leszczynianka wykorzystała jeden rzut wolny, a ostatnią szansę miały akademiczki. Te zdołały wyprowadzić akcję, ale rzut w wykonaniu Agnieszki Makowskiej został oddany minimalnie po końcowej syrenie. Jak się okazało rzut znalazł ścieżkę do kosza, co zabolało jeszcze bardziej, bowiem do wygranej zabrakło ułamka sekundy.
- Dopisało nam szczęście, bowiem gdyby mecz trwał o pół sekundy dłużej, to byśmy go przegrali. Nie moglibyśmy też mieć prawda do żadnego narzekania. Sami sobie jesteśmy winni, bowiem w ostatnich meczach gramy fatalnie w defensywie. W ofensywie jest dobrze, bo rzucamy w okolicach 80 punktów, ale nie potrafimy zatrzymać naszych rywalek - powiedział po meczu Jarosław Krysiewicz, szkoleniowiec Super Pol Tęczy.
Koszykarki INEI AZS Poznań miały wielkie szanse wygrać to spotkanie, gdyby tylko podstawowa środkowa Ukoh dorzuciła coś od siebie. W całym meczu na parkiecie spędziła 25 minut i nie oddała żadnego rzutu z gry! Innym problemem były przewinienia Weroniki Idczak, która już przed przerwą miała ich na swoim koncie 4 i ostatecznie nie dotrwała do końca meczu.
- Faule Weroniki utrudniły nam grę. Zwłaszcza ten bezsensowny na dwie sekundy przed końcem drugiej kwarty, który był jej czwartym w meczu. Mieliśmy problemy z rozegraniem piłki, a do tego Gilliam nie jest jeszcze zgrana z zespołem i nieprzygotowana na 30 minut gry - powiedział na łamach wielkopolskisport.pl Krzysztof Szewczyk, trener INEI AZS.
Wygrana w leszczyńskiego zespołu mocno poprawiła humory w drużynie oraz powiększyła szanse na udział w fazie play off. Zgodnie bowiem z tezą "Wygrać tam gdzie Widzew" zadanie zostało wykonane. Teraz to Tęcza ma przewagę punktową w ligowej tabeli i będzie się starała ją obronić już do samego końca fazy zasadniczej.