Piotr Zych (trener ŁKS-u Sphinx Łódź): Nasze nastroje nie mogą być dobre skoro sędziowie absolutnie wypaczyli wynik meczu. Niezbyt często wypowiadam się na temat pracy sędziów, ale moim zdaniem jest to mały skandal, bo to, co działo się na parkiecie woła o pomstę do nieba. Myślę, że i tak mogliśmy to wygrać, ale kilka gwizdków było skandalicznych i uniemożliwiły nam to.
Wojciech Wieczorek (trener MKS-u Dąbrowa Górnicza): Pięć, sześć ostatnich minut drugiej kwarty kompletnie nam nie wyszło. ŁKS postawił obronę strefową i nagle nasi gracze zapomnieli jak się ją rozbija. Cztery straty podaniem były przyczyną tego, że tę końcówkę przegraliśmy sześcioma punktami. Najgorsze było to, że w tym okresie gry nawet nie oddawaliśmy rzutów, tylko traciliśmy punkty. Natomiast w przerwie akcentowaliśmy to, że nie nadrobimy tych dziewięciu punktów w dwie lub trzy minuty, tylko na przestrzeni całego spotkania. Bardzo ważna była więc walka o każdą piłkę w obronie, wykorzystywanie każdego błędu przeciwnika. Myślę, że ci gracze, którzy przysnęli na chwilę pod koniec drugiej kwarty bardzo dobrze rozpoczęli trzecią i odrobili z nawiązką to, co stracili. Według mnie w ostatnich minutach gry kluczowym momentem była trójka Łukasza Szczypki, która nas uspokoiła. Na szczęście ten spokój się nie zemścił na nas, bo w ostatnich sekundach dwóch wolnych nie trafił Marek Piechowicz - mogło to być przyczyną, że przeciwnik rzuca za trzy punkty i wygrywa mecz. Cieszy zwycięstwo z ŁKS-em, bo nam na obecnym etapie rozgrywek jest potrzebna każda wygrana, szczególnie z drużynami, z którymi sąsiadujemy w tabeli.
Michał Dukowicz (drugi trener MKS-u Dąbrowa Górnicza): W pewnym momencie łodzianie poczuli się tak jak my zawsze czujemy się w Łodzi. Tu nie chodzi o jakieś stronnicze sędziowanie, tylko o pozwalanie sędziów na pewne zachowania zawodników, które są tolerowane w Łodzi, a nie były w Dąbrowie. W Łodzi gra się bardzo trudno ze względu na to, że sędziowie tolerują grę gospodarzy na poziomie, który jest bardzo agresywny i jest specyficzny dla łódzkiej hali. Tyle mam do powiedzenia na temat pracy sędziów. Myślę, że zawodnicy stworzyli ciekawe widowisko, a sędziowie nie byli pierwszoplanowymi postaciami. Mieliśmy kilka pretensji do ich decyzji, ale nie miały one wpływu na grę.