UTEX ROW bez trenera?!

Czy wygrana nad łódzkim Widzewem była ostatnim meczem, w którym drużynę UTEX-u ROW Rybnik poprowadził trener Mirosław Orczyk? Sam zainteresowany po tym niezwykle ważnym triumfie przyznał, że taka możliwość jest bardzo realna, a za powód podał zaległości finansowe klubu wobec jego osoby.

- Jest to dla mnie najtrudniejszy moment w mojej ponad dwudziestoletniej karierze, gdzie trochę zdrowia i życia straciłem w tej koszykówce. Nastąpił kres moich możliwości jeżeli chodzi o pracę tutaj. Nie stać mnie na to, żeby być trenerem w ekstraklasie w Rybniku. Wszyscy zdają sobie sprawę z tego, że koszykówka jest dla mnie najważniejsza, że Rybnik jest dla mnie najważniejszy. Natomiast na dzień dzisiejszy, zgodnie z tym co dotyczy mojej umowy i mojego kontraktu oraz generalnie moich pieniędzy, na dzień dzisiejszy Zarząd Klubu i Rada Nadzorcza będzie się musiała spotkać i zastanowić się co z tym fantem zrobić - mówi o zaistniałej sytuacji Mirosław Orczyk, który w sobotę wygrał być może swój ostatni mecz w roli trenera UTEX-u ROW Rybnik.

Czy tak rzeczywiście może się stać? - Jest mi ciężko. Natomiast jest pewna granica, której przekroczyć się nie da. Ja mam kontrakt z klubem KK ROW Rybnik do końca kwietnia. Ten kontrakt jest niezrywalny i gwarantowany. Na dzień dzisiejszy jednak wszystkie terminy, jakie były związane z płatnościami, uległy mojego czekania. Ja mam nadzieję, że Zarząd i Rada Nadzorcza usiądzie na spokojnie i coś z tym zrobi. Ja nie jestem już w stanie sam siebie finansować. Nie jestem w stanie się sponsorować. Cieszę się dzisiaj, że dokonaliśmy tego, czego dokonaliśmy, że mam taki zespół jaki mam, bo ja go wybrałem i ja go kupiłem. Ja tego składu nie zmieniłem na koniec stycznia. Bo te dziewczyny zaufały mi, a ja zaufałem im - komentuje Orczyk.

Sam obecny (były?) szkoleniowiec śląskiego zespołu nie ma sobie nic do zarzucenia, bowiem zrobił wszystko co było w jego mocy, żeby drużyna była na jak najlepszej drodze do utrzymania elity. - Z mojej strony zostało zrobione wszystko. Mogę stanąć z podniesioną głową za wynik sportowy, jaki tu zrobiliśmy w ciągu ostatnich czterech lat, za awans który tutaj wspólnie zrobiliśmy. Chciałbym dokonać tego, co wszystkim obiecałem, że będzie koszykówka na poziomie ekstraklasy w Rybniku. Jestem o tym przekonany pomimo tego, że mój kontrakt generalnie został w jakimś sensie rozwiązany 26 stycznia. Postanowiłem jeszcze wygrać z łódzkimi drużynami i to jest wszystko, co ja mogę na dzień dzisiejszy zrobić dla rybnickiej koszykówki - dodał.

Czy zatem istnieją jakiekolwiek szanse na pozostanie Orczyka na stanowisku szkoleniowca śląskiego zespołu? - Jestem człowiekiem otwartym na wszystkie sprawy, otwartym na to co robię. Dla mnie to jest na dzień dzisiejszy życie. To jest mój zawód. Być może w Rybniku jest mało takich trenerów, dla których jest to zawód. Interesuje mnie tylko profesjonalizm, ciężka praca i determinacja. Może gdybym był obcym trenerem, nie stąd, nie z Rybnika, to bym odpowiedział, że nie, ale to też jest nasze dziecko. To akurat nie będzie jednak argumentem, który będzie nade mną wisiał jak miecz. Nie stać mnie na to, żeby być tu trenerem. Nie jest to przeciwko nikomu, to jest profesjonalizm. My gramy w ekstraklasie i chcemy w niej grać. Także mam nadzieję, że przede wszystkim dojdziemy do porozumienia, ale ono musi być poparte jedną rzeczą - parafrazując bardzo brutalnie - ruchami na koncie - oznajmił Orczyk, który ekipę UTEX ROW Rybnik w Ford Germaz Ekstraklasie prowadzi od początku sezonu 2007/2008.

Zaległości finansowe zatem muszą sięgać pokaźnych sum, o których jednak sam zainteresowany mówić nie chciał. - Dżentelmeni o pieniądzach nie rozmawiają. Powiem jednak tak, że są to bardzo duże zaległości. Ja nie wypowiem się na forum, bo moi rodzice oglądają i czytają te materiały. Mają 76 lat i chciałbym, żeby jeszcze trochę pożyli, bo w dużej mierze są to ich pieniądze. Ja muszę te pieniądze oddać. To już trwa za długo, bardzo długo. W jakimś sensie ja też na to się godziłem licząc na to, że będzie lepiej. Przychodzi jednak taki moment, że kończy się źródło i trzeba mieć szacunek do siebie, bo człowiek wkłada w to bardzo dużo pracy - odpowiedział o sumę zaległości wobec swojej osoby Orczyk.

Pochodzący z Rybnika szkoleniowiec nie miał wątpliwości, że to dla niego bardzo trudni i ciężki czas. - Nie potrafię się jakby pozbierać, bo to jest dla mnie najgorszy i najtrudniejszy dzień w koszykarskiej karierze trenerskiej, która trwa i będzie trwała. Na sali byli trenerzy, z którymi zaczynałem. Oni tu są, przyjechali na ten ostatni mecz. My razem zaczynaliśmy 20 lat temu i oni dzisiaj trzymają kciuki, żeby się udało, ale na dziś nie zależy to ode mnie - komentuje Orczyk.

Kto ewentualnie miałby się zająć funkcją pierwszego trenera po odejściu Orczyka? - Zespół ma tak ułożony mikrocykl, że dziś odbył się mecz i planowana jest odnowa. Kolejne dni będą odpoczynkiem po tak ciężkim spotkaniu. Zawodniczki są bardzo mądre i one wiedzą co mają robić, bo są zawodowcami przez duże "z" i profesjonalistkami. Ja mam do nich zaufanie, że one wiedzą co mają robić. Niektóre pracują ze mną już trzy lata, niektóre rok - zakończył.

Jak zatem wynika z wypowiedzi Orczyka decydującymi dniami będzie poniedziałek lub wtorek, kiedy to ma dojść do spotkania najważniejszych postaci w rybnickim klubie. Czy po tych dniach nazwisko Mirosława Orczyka nadal będzie widniało jako pierwszy szkoleniowiec drużyny UTEX ROW Rybnik?

Komentarze (0)