Aż 17 ze swoich 26 punktów Slavisa Bogavac zdobył w czwartej kwarcie meczu i dzięki temu AZS Koszalin pokonał PGE Turów Zgorzelec 85:78. Serbski skrzydłowy raz po raz wymuszał faule defensorów rywala i stając na linii, pewnie egzekwował rzuty wolne, trafiając wszystkie 12 prób. Jednocześnie, koszykarz zdobył ostatnie osiem punktów swojego zespołu od momentu, w którym goście przegrywali tylko jednym punktem 76:77.
Pierwsza kwarta meczu nie wskazywała jednak na to, by po czterdziestu minutach walki to gospodarze mieli cieszyć się ze zwycięstwa. Podopieczni Mariusza Karola rozpoczęli co prawda sobotnie starcie od mocnego uderzenia, bowiem w 5. minucie prowadzili 15:9, lecz w kolejnych minutach zagrali fatalnie. Wprawdzie na koniec początkowej odsłony wygrywali jeszcze 26:25, lecz druga kwarta pokazała prawdziwe oblicze PGE Turowa, znane z wcześniejszych spotkań przeciwko Asseco Prokomowi czy Anwilowi.
Ivan Żigeranović i Michał Gabiński bezlitośnie wykorzystywali fakt, że koszalinianie nie umieją współpracować ze swoim nowym środkowym, Grady’m Reynoldsem (wszak AZS od kilkunastu kolejek grał bez typowego centra), a jak zwykle bardzo pożyteczny po obu stronach parkietu był Konrad Wysocki i zgorzelczanie zanotowali run 11-0. Impas miejscowych celnym rzutem za dwa dopiero w 15. minucie meczu przerwał oczywiście, bo któż by inny, Bogavac. Tym samym dał jednak swoim kolegom sygnał do odrabiania strat i do przerwy Turów prowadził tylko 45:40.
- Jeżeli prześledzi się całe spotkanie, to łatwo można dojść do wniosku, że byliśmy zupełnie innym zespołem w dwóch połowach. W pierwszej graliśmy dobrze i skutecznie, natomiast po przerwie wszystko się posypało - mówił trener Jacek Winnicki, choć druga połowa rozpoczęła się od trzech punktów zdobytych przez Roberta Tomaszka. Później jednak do głosu doszli gospodarze i krok po kroku, akcja po akcji, rozpoczęli żmudne odrabianie strat. - Trener zmobilizował nas w szatni, zaczęliśmy grać lepiej w obronie, dużo rozmawialiśmy, pomagaliśmy sobie, dodatkowo zaczęły wpadać nam rzuty z ciężkich pozycji - tłumaczył Winsome Frazier, po którego trójce AZS ponownie wyszedł na prowadzenie 49:48. Gdy zaś Amerykanin kilka minut później dołożył kolejne trzy punkty, prowadzenie wzrosło do stanu 54:49 i wydawało się, że gospodarze złapali wiatr w żagle.
Szaleńcza pogoń po zmianie stron i bardzo solidna defensywa koszalinian, została okupiona jednak zmęczeniem i kilkoma niepotrzebnymi faulami, m.in. bardzo solidnie radzącego sobie pod koszem Mirosława Łopatki. Goście momentalnie wykorzystali ten fakt, by nie tylko zbliżyć się do rywala, ale dzięki dziewięciu punktom z rzędu Torey’a Thomasa wyjść na prowadzenie 64:62 przed ostatnią kwartą, które dodatkowo zwiększyło się w 35. minucie nawet do jedenastu oczek, 75:64!
Mało kto wówczas wierzył, że zawodnicy Mariusza Karola są w stanie jeszcze zmienić losy tego starcia, lecz wówczas zaczęła się fantastyczna seria 17 punktów zdobytych przez Slavisę Bogavaca. Duża w tym jednak zasługa gry reszty koszykarzy AZS, którzy zdając sobie sprawę z tego, że Serb złapał właściwy rytm, wyprowadzali go na czyste pozycje lub izolowali swoich obrońców tak, by skrzydłowy mógł grać jeden na jednego, wymuszać faule i raz po raz trafiać z linii rzutów osobistych... Warto dodać, że cichym bohaterem meczu był również George Reese, który choć nie zdobył żadnego punktu w drugiej połowie, to imponował w defensywie, a jego blok na Marko Brkiciu w końcówce całkowicie podciął skrzydła zgorzelczanom.
- W pewnym momencie myślałem, że moi podopieczni przyprawią mnie o zawał, takie rzeczy robili na parkiecie. Jednakże w decydujących momentach potrafili zagrać bardzo skutecznie, dogonić przeciwnika, a potem go przegonić i ostatecznie wygrać mecz. Bardzo cieszę się z tego zwycięstwa, gdyż po dwóch ostatnich porażkach potrzebowaliśmy punktów - mówił trener Karol.
AZS Koszalin - PGE Turów Zgorzelec 85:78 (26:25, 14:20, 22:19, 23:14)
AZS: Slavisa Bogavac 26, Winsome Frazier 20, Igor Milicić 12, George Reese 11, Mirosław Łopatka 7, Grady Reynolds 4, Grzegorz Arabas 3, Tomasz Śnieg 2.
PGE Turów: Torey Thomas 15, Konrad Wysocki 11, Ivan Żigeranović 10, Michael Kuebler 9, Robert Tomaszek 9, Marko Brkić 8, David Jackson 8, Michał Gabiński 5, Bartosz Bochno 3.