NBA: Celtics pokonali Magic

Zdjęcie okładkowe artykułu:
zdjęcie autora artykułu

Tematem numer jeden w USA jest mecz o Super Bowl. Nie oznaca to jednak, że w NBA wiało w niedzielę nudą. W hitowym spotkaniu, które było rewanżem za ostatni finał Konferencji Wschodniej zmierzyli się Boston Celtics i Orlando Magic.

W tym artykule dowiesz się o:

Do przerwy spotkanie było wyrównane. Przewagę nawet posiadali Magic. C's zaatakowali w drugiej kwarcie. Na niewiele ponad minutę przed przerwą udało się gospodarzom wyjść na pierwsze prowadzenie w pojedynku (41:40).

W trzeciej kwarcie inicjatywa od samego początku należała do Celtów. Prawdziwy koncert gry dał jednak Rajon Rondo. Obrońca Bostonu w tej części gry zaliczył 11 ze swoich 26 punktów. Na trzy i pół minuty przed końcem tej ćwiartki gospodarze prowadzili aż 70:55.

Drużyna prowadzona przez Doca Riversa grała skuteczniej od Magic. Orlando natomiast nie potrafiło zatrzymać ofensywy przeciwników. Przyjezdni zaliczyli krótki zryw pod koniec tej kwarty i przed ostatnią odsłoną przegrywali 61:70. Dwight Howard i spółka nie poszli jednak za ciosem. Celtics odzyskali równowagę w grze. Najlepszym dowodem na to był run 7:2, który pozwolił im uciec na czternaście punktów.

To pozwoliło im kontrolować do samego końca rozwój wypadków na parkiecie.

Najwięcej punktów (26) dla zwycięzców zdobył Rondo. W Magic najlepszy był Howard, który uzbierał 28 oczek.

Na początku drugiej kwarty TD Garden zamarło. W starciu z Gilbertem Arenasem kontuzji doznał Marquis Daniels. Gracz Celtów upadł na parkiet i przez kilka minut leżał bez ruchu. Opuścił boisko na noszach.

Boston Celtics - Orlando Magic 91:80 (17:22, 29:21, 24:18, 21:19)

Rondo 26 (7as), Pierce 18 (5as), Garnett 16 (9zb) - Howard 28 (13zb), Anderson 12 (7zb), Richardson 10, Nelson 10

- Wszyscy wiedzieliśmy jak ważne jest dla nas ten mecz. W Filadelfii rywale nas zaskoczyli. Dzisiaj im się odpłaciliśmy - powiedział po spotkaniu z Szóstkami Amare Stoudemire. Ten zawodnik zdobywając 41 punktów był jednym z głównych autorów sukcesu Knicks.

Sixers w Madison Square Garden nie mieli zbyt wiele do powiedzenia. Defensywa podopiecznych Douga Collinsa oprócz Stoudemire'a nie potrafiła zatrzymać także Raymonda Feltona oraz Landry'ego Fieldsa, którzy łącznie zaliczyli 38 oczek i 14 asyst.

W trzeciej kwarcie gospodarze odskoczyli na piętnaście punktów. Rywale zdołali zniwelować część strat, ale później Knicks znów odskoczyli i utrzymali bezpieczną przewagę do ostatniego gwizdka sędziów.

Ekipa z Nowego Jorku przed kilkoma dniami przegrała z Sixers 98:100. Dla Filadelfii 28 oczek na swoim koncie zapisał Elton Brand.

New York Knicks - Philadelphia 76ers 117:103 (31:24, 24:27, 31:29, 31:23)

Stoudemire 41 (7zb), Fields 25 (10zb), Felton 13 (13as) - Brand 28 (5zb), Williams 19, Young 16 (5zb)

Pozostałe mecze:

New Jersey Nets - Indiana Pacers 86:105 (24:33, 19:23, 24:25, 19:24)

Lopez 13 (5zb), Harris 13 (7as), Morrow 11 (5zb) - Jones 18, Dunleavy 17, George 14 (6zb)

Miami Heat - Los Angeles Clippers 97:79 (20:19, 27:17, 23:25, 27:18)

Wade 28 (8zb, 8as) Bosh 16 (7zb), House 15 - Griffin 21 (16zb), Foye 15 (5zb), Davis 14 (6as)

Źródło artykułu: