Dariusz Kalinowski w minionym sezonie w każdym meczu przebywał na parkiecie średnio zaledwie 8,1 minut. Trudno się dziwić, że dla tego 21-letniego gracza był to niewystarczający czas na pokazanie wszystkich swoich umiejętności. - W rozmowach z Darkiem przewijały się kluby ze Szczecina i Kalisza - w tych zespołach zawodnik ewentualnie mógłby grać, gdyż tam ponoć dostawałby więcej minut do gry. Aczkolwiek w Zielonej Górze w nowym sezonie również miałby więcej minut na parkiecie, niż w ubiegłym roku zmagań. Dariusz dostał od nas propozycję zostania w klubie. Cały czas ta oferta jest aktualna - mówi Rafał Rajewicz, dyrektor Zastalu.
Zdaniem Rajewicza, na chwilę obecną trudno jest sprecyzować, dokładną ilość minut, którą Kalinowski dostawałby w każdym spotkaniu w następnym sezonie. - Ciężko na dwa lub trzy miesiące przed przyszłym sezonem powiedzieć, czy dany zawodnik będzie grać dziesięć, piętnaście, czy dwadzieścia minut. Jest okres przygotowawczy, przyszedł do drużyny nowy szkoleniowiec, który będzie oceniał wszystkich graczy. Jeśli Darek pokaże na treningach, że jest najlepszym ze wszystkich rozgrywających zespołu, to nie znam żadnego trenera, który postawiłby na ławce takiego gracza - przyznał sternik klubu.
Natomiast w nieco innej sytuacji znajduje się Jarosław Kalinowski. Włodarze zielonogórskiej ekipy ponoć nie uwzględniają tego filigranowego playmakera przy budowie składu na najbliższy sezon. - Do tej pory nikt z Zastalu nie kontaktował się ze mną. Jeśli trener Herkt mnie nie widzi w zespole, to prawdopodobnie nie będę grać w Zielonej Górze. Ale nie jestem tym rozczarowany - przyznał popularny "Kali".
Możliwe, że nowym klubem tego 29-letniego gracza będzie AZS OSRiR Kalisz, który stara się o wykupienie "dzikiej karty" na grę w pierwszej lidze. - Nie wiem jeszcze, jaka jest moja przyszłość. Jest możliwość, abym grał w AZS-ie Kalisz. To był pierwszy klub, który się do mnie zgłosił przed nowym sezonem, żeby porozmawiać na temat przyszłości mojej gry w kaliskim teamie - kończy.