Predrag Stojaković koszykarskiego rzemiosła uczył się w ekipie Red Staru Belgrad. W 1994 roku trafił do greckiego teamu PAOK Saloniki. Zawodnik ten dokonał czegoś niebywałego pod koniec (1998) swoich występów w tym zespole. W półfinale play off jego drużyna zmierzyła się z wówczas niezwykle silnym Olympiakosem Pireus. W meczu nr. 3 mającym rozstrzygnąć kto awansuje do finału dzięki jego "trójce" trafionej tuż przed końcową syreną zwyciężyła ekipa PAOK-u. Była to pierwsza porażka aktualnych wicemistrzów Grecji w hali Pokoju i Przyjaźni w fazie play off w historii. W rywalizacji o mistrzostwo jego zespół przegrał z Panathinaikosem 2:3. Ciekawostką jest, że wówczas zawodnikiem Koniczynek był Byron Scott, który obecnie pełni funkcję szkoleniowca Szerszeni.
W 1996 roku pochodzący z Belgradu zawodnik został wybrany w drafcie do NBA przez drużynę Sacramento Kings. Stojaković do Stanów Zjednoczonych wybrał się dopiero dwa lata później. Od tamtej pory Serb z greckim paszportem nie powrócił na europejskie parkiety. Zmienił jednak dwukrotnie klub. W styczniu 2006 roku został wytrade'owany do drużyny Indiany Pacers. W ekipie finalistów NBA z 2000 roku rozegrał 42 spotkania. 30-letni koszykarz mający na swoim koncie złoty medal mistrzostw Świata i Europy przed rozpoczęciem sezonu 2006/07 trafił do ekipy New Orleans Hornets. W minionych rozgrywkach Predrag notował średnio 16,1 punktu oraz 4,5 zbiórek.
Włodarze Olympiakosu zaproponowali mu niebagatelną sumę 20 milionów dolarów za 2 sezony spędzone na greckich parkietach. Gdyby Stojaković parafował tą umowę stałby się najdroższym koszykarzem na Starym Kontynencie.
Przez ostatnie dni włodarze Panathinaikosu i Olympiakosu składali mi różne oferty. Mam jednak umowę z New Orleans Hornets i chce ją wypełnić. - przyznaje Serb z greckim paszportem.