Jak donoszą lokalne media w Detroit, powołując się na źródła zbliżone do klubu, kilku graczy Pistons nie wzięło udziału w porannym shootaround przed piątkowym meczem z Philadelphią 76ers. Według tych źródeł nieobecność na porannym treningu Tayshauna Prince'a, Tracy'ego McGradyego, Richarda Hamiltona i Chrisa Wilcoxa miała być formą protestu zawodników przeciwko obecnemu trenerowi Pistons - Johnowi Kuesterowi.
Absencja zawodników ma być skierowana przeciwko szkoleniowcowi, który wielokrotnie ścierał się z nimi w trakcie sezonu. Najbardziej odczuł to Rip Hamilton, który od dłuższego czasu siedzi na ławce rezerwowych, nie grając ani minuty w meczach, albo nie mieści się nawet do podstawowej dwunastki.
Źródła donoszą, iż protest został przygotowany planowo, ale nie wiadomo, kto był jego organizatorem. Tymczasem z klubu dochodzą informacje, jakoby Prince i McGrady byli chorzy (ten pierwszy miał mieć problemy z żołądkiem, a drugi intensywne bóle głowy). Z kolei Hamilton i Wilcox mieli nie zdążyć na autokar wyjeżdżający z hotelu, w którym przebywali.
W shootaround nie wziął udziału również Ben Wallace. Środkowy Pistons według rzecznika klubu Cletusa Lewisa załatwiał sprawy rodzinne.
Tymczasem trener John Kuester stwierdził, że pojedzie na mecz z Sixers z każdy z graczy, którzy będą dostępni. - Pojedziemy z tą grupą tutaj, ponieważ przeszła przez poranny trening (shootaround) - stwierdził coach Pistons.
Wielce prawdopodobne jest, iż wymienieni gracze wzięli sprawy we własne ręce po tym, jak zakończył się trade deadline. Zawodnicy mieli być rozczarowani, bowiem spodziewali się roszad w składzie związanych z okienkiem transferowym (mówiło się o przejściu Prince'a do Dallas Mavericks, a Hamiltona do New Jersey). Ostatecznie z przymiarek transferowych nic nie wyszło i stąd więc możliwy protest.