Nie taki diabeł straszny, jak go malują - relacja z meczu MKS Dąbrowa Górnicza - Asseco Prokom 2 Gdynia

Zdjęcie okładkowe artykułu:
zdjęcie autora artykułu

Spotkanie MKS-u z Asseco Prokomem 2 miało być pokazem koszykówki na najwyższym pierwszoligowym poziomie. Pomijając proste błędy obu drużyn, rzeczywiście było. Jednak gdynianie ponieśli już trzecią porażkę z rzędu, tym razem przypieczętowaną przez bardzo dobrą grą Wojciecha Wieczorka, którego obawy przed tym spotkaniem okazały się w większości bezzasadne.

W tym artykule dowiesz się o:

Pierwsza akcja meczu mogła zdeprymować dąbrowian, mimo że oddany po niej rzut Asseco był niecelny. Jednak dwie bardzo dobre akcje zakończone przez Pawła Bogdanowicza dały prowadzenie gospodarzom, które równie szybko odeszło w niepamięć (4:0, 4:7). Gdynianie weszli w mecz, ich gra znacznie się poprawiła, a praktycznie wszystkie rzuty wpadały. Zagłębiacy wcale nie zostali zepchnięci do defensywy, ciągle toczyli wyrównaną walkę, którą od siódmej minuty wygrywali. Najpierw zniwelowali pięciopunktową stratę, by po chwili wyjść na prowadzenie za sprawą trójki Łukasza Szczypki (21:18).

Bardzo dobra skuteczność rzutowa przyjezdnych powróciła wraz z pierwszym gwizdkiem w drugiej kwarcie. Trójka Marcina Malczyka doprowadziła do remisu i sprawiła, że w dąbrowskie szeregi wkradła się niedokładność w wyprowadzanych atakach (26:26). Sędziowie gwizdnęli kilka kontrowersyjnych fauli na korzyść gdynian, którzy i bez tego radzili sobie dobrze. Jednak szybko skończyła się ich passa, gospodarze powrócili bowiem na swój poziom gry, czego potwierdzeniem była trójka Tomasza Wróbla (33:32). Gdyby Zagłębiacy nie popełniali prostych błędów, to ich przewaga byłaby wyższa (39:33). Równo z syreną przeciwnika dobił Piotr Zieliński (45:36).

Przerwa nic nie zmieniła w grze Asseco, a dąbrowianie kontynuowali swój marsz po zwycięstwo. Przy stanie 52:38 trener Leszek Marzec poprosił o czas, który jednak nie przyniósł oczekiwanego efektu. Grzegorz Mordzak wyszedł na czystą pozycję i trafił (56:47). Była to bardzo ważna akcja dla przyjezdnych, którzy odzyskali po niej wiarę w pozytywne zakończenie meczu. Jednak koszykarze MKS-u cały czas kontrolowali wydarzenia na boisku, dzięki czemu powiększali swoją przewagę (67:49). Po trzeciej kwarcie prowadzili 69:52.

Przed ostatnią odsłoną nic nie było rozstrzygnięte. O ile gdynianie poprawili swoją grę pod względem wizualnym, o tyle nie oddawali celnych rzutów. Dla Zagłębiaków była to idealna sytuacja, mogli bowiem utrzymywać swoje prowadzenie (71:54). Wyrazem niemocy Asseco była akcja w wykonaniu Krzysztofa Krajniewskiego, który nie wykorzystał stuprocentowej okazji. Paradoksalnie dodała ona sił gdynianom, którzy metodą małych kroczków zaczęli niwelować straty, a gra dąbrowian stała się trochę chaotyczna (71:64). Do końca było 1,5 minuty, a na tablicy widniał wynik 73:67, ale sprawa zwycięstwa była jeszcze otwarta. Gdynianie grali więc ostro w obronie, ale w 30 sekund nie zdołaliby odrobić ośmiu punktów (77:69). Wznowienie na 18 sekund przed końcową syreną po wolnych Radosława Basińskiego było doskonałym podsumowaniem całego meczu, dąbrowianie z łatwością przejęli bowiem piłkę i spokojnie "rozgrywali" swoją akcję aż do ostatniego gwizdka (79:69).

Mimo że podopieczni Wojciecha Wieczorka czwartą kwartę zagrali bardzo słabo (o co sam szkoleniowiec miał do nich ogromne pretensje w trakcie trwania meczu), to schodzili z parkietu zwycięscy. Natomiast Asseco Prokom 2 Gdynia zakończyło swoją podróż po Polsce z kiepskim rezultatem - trzema porażkami w niezbyt dobrym stylu.

MKS Dąbrowa Górnicza - Asseco Prokom 2 Gdynia

79:69 (21:18, 24:18, 24:16, 10:17)

MKS: Łukasz Szczypka 22, Mariusz Piotrkowski 12, Adam Lisewski 10 (15 zb), Radosław Basiński 9, Paweł Bogdanowicz 7, Paweł Zmarlak 7, Piotr Zieliński 7, Tomasz Wróbel 3, Radosław Lemański 2.

Asseco: Grzegorz Mordzak 25, Tomasz Wojdyła 16 (13 zb), Tomasz Andrzejewski 11, Aleksander Krauze 5, Piotr Śmigielski 4, Marcin Malczyk 3, Krzysztof Krajniewski 3, Piotr Konsek 2, Jędrzej Jankowiak 0, Paweł Bach 0, Piotr Wojdyr 0.

Źródło artykułu:
Komentarze (0)