Leszek Marzec: Wina terminarza

Zdjęcie okładkowe artykułu:
zdjęcie autora artykułu

Asseco Prokom 2 Gdynia uprawia w I lidze swoistą sztukę dla sztuki, ale wyniki są dla gdyńskiej ekipy ważne. Jej podróż po Polsce miała dla nich niezbyt dobry przebieg, zaliczyła trzy porażki - najpierw w Pruszkowie, potem Łańcucie, a dzieło zwieńczyli koszykarze w Dąbrowie Górniczej. Szkoleniowiec Leszek Marzec uważa, że przyczyną takiej, a nie innej postawy jego podopiecznych były właśnie trudy podróży.

Emocje były obecne podczas trwania całego spotkania, ale trenerowi Asseco udzieliły się zwłaszcza po ostatnim gwizdku sędziów, gdy spojrzał w statystyki pomeczowe. Najbardziej rozzłościła go liczba rzutów wolnych. - Oddali 20 rzutów wolnych, a my tylko 8! - mówił do sędziego głównego tego pojedynku. Mimo tak wielkich emocji przyznał, że nerwów żadnych nie było. - Jestem spokojny - podkreślił z ironią. Jednak emocje nie opadły. - Nie można tak, niech pani zobaczy statystyki rzutów wolnych - nakłaniał Leszek Marzec.

Gdynianie porażką w Dąbrowie Górniczej zwieńczyli swoją wcale niemałą podróż po Polsce, którą rozpoczęli w Pruszkowie, by potem udać się o Łańcuta. Dwa pierwsze mecze zagrali w kiepskim stylu, mimo to szkoleniowiec MKS-u obawiał się, że odrodzą się właśnie w dąbrowskiej hali. Scenariusz był inny.

- My wygraliśmy u siebie w domu, MKS u siebie też. Trzy mecze pod rząd graliśmy na wyjazdach - Pruszków, Łańcut i Dąbrowa Górnicza - w ciągu sześciu dni mieliśmy trzy spotkania. Zagłębiacy mają zbilansowany skład, są rutynowaną drużyną i to nie jest przypadek, że jest w tym miejscu, gdzie jest - chwalił przeciwników. Zawodnicy Asseco Prokomu 2 jako rezerwy mistrza Polski uprawiają swoistą sztukę dla sztuki, co podkreślił ich szkoleniowiec. - My nie jesteśmy faworytami, my nie możemy awansować do ekstraklasy. Gramy, aby grać w play-offach i to jest nasz cel na cały sezon - powiedział w rozmowie z portalem SportoweFakty.pl.

O ile dwie pierwsze porażki gdynianie odnieśli w niezbyt dobrym stylu, o tyle w dąbrowskiej hali grali (momentami) bardzo dobrze, co pozwoliło stworzyć widowisko na naprawdę wysokim pierwszoligowym poziomie. O ich przegranej przesądził fakt sinusoidalnej zmienności postawy, raz grali bezbłędnie, po to by już za chwilę popełniać proste błędy. Szkoleniowiec winą obarcza terminarz. - Gramy trzeci mecz w ciągu sześciu dni plus podróże, więc to jest bardzo duże obciążenie. Jeśli gramy systemem sobota - sobota, to jest zupełnie coś innego, a to jest wyjątkowa sytuacja. Dlatego właśnie jedną kwartę graliśmy tak, a drugą tak - podkreślił Leszek Marzec.

Asseco Prokom 2 zakończyło swoją podróż po Polsce z trzema porażkami na koncie. W lidze już nikt nie boi się gdynian, ale ci szansy na odbudowanie swoich morale będą szukać we własnej hali, 5 marca podejmować będą bowiem ekipę, z którą sąsiadują w tabeli - Spójnię Stargard Szczeciński.

Źródło artykułu: