Słońca z Arizony prowadziły już z Pacers różnicą piętnastu oczek. Nie przeszkodziło gospodarzom, w szeregach których prym wiódł Danny Granger (25pkt) na odrobienie większości strat. Na niewiele ponad dwie minuty po celnym rzucie Jeffa Fostera wyszli na prowadzenie 97:96. Później kolejne punkty dołożył Granger i Pacers odskoczyli na trzy oczka.
Z opresji Phoenix wyciągnął Grant Hill (34pkt), który trójką doprowadził do remisu na 44 sekundy przed ostatnią syreną. Miejscowi próbowali zadać decydujący cios, ale ta sztuka im się nie udała i o wszystkim miała zadecydować dogrywka.
Scenariusz był podobny. Słońca na jej początku zaliczyły run 7:0. Pacers nie wywiesili białej flagi. Na 23 sekundy przed końcem przy rzucie Channing Frye sfaulował Josha McRobertsa. Zawodnik gospodarzy wykorzystał akcję 2+1 czym doprowadził do remisu po 108.
Frye później się zrehabilitował w najlepszy z możliwych sposobów. Rzut równo z końcową syreną dał wygraną ekipie ze stanu Arizona.
Bardzo udane spotkanie rozegrał Marcin Gortat. Łodzianin zanotował double - double, na które złożyło się 17 punktów i 11 zbiórek. Oprócz tego jego dorobek stanowiły 2 asysty, przechwyt, blok, dwie straty i trzy faule.
Indiana Pacers - Phoenix Suns 108:110 OT (29:33, 22:27, 21:22, 27:17, d. 9:11)
Granger 25 (6as), Price 18 (5zb), Hansbrough 13 (5zb) - Hill 34 (9zb), Gortat 17 (11zb), Dudley 15