Pierwsza połowa nie zapowiadała porażki miejscowych. Oklahoma City Thunder rozdawali karty i mieli rywala na dystansie. W drugiej kwarcie udało im się nawet odskoczyć na 38:24. Później jednak zespół prowadzony przez Scotta Brooksa stanął. Problemy gospodarzy wykorzystali Lakers. W trzeciej kwarcie kłopoty Thunder były aż nadto widoczne. Miejscowi zdobyli zaledwie trzynaście oczek i ich przewaga wypracowana przed przerwą zamieniła się w stratę do rywali. Ostatnia odsłona wyglądała już nieco lepiej, ale to Jeziorowcy przejęli inicjatywę. Po trójce Kobe Bryanta przyjezdni objęli najwyższe prowadzenie w meczu (87:80). To jednak nie rozstrzygnęło losów zwycięstwa.
Po dwóch pudłach z osobistych Lamara Odoma przed szansą na doprowadzenie do dogrywki mieli koszykarze Grzmotu. Zawiedli jednak Kevin Durant i James Harden, którzy pomylili się przy rzutach z dystansu w ostatnich sekundach spotkania.
Dla Thunder była to trzecia porażka z rzędu.
Oklahoma City Thunder - Los Angeles Lakers 87:90 (28:22, 28:29, 13:21, 18:18)
Westbrook 22 (6as, 6zb), Durant 21, Harden 14 - Gasol 18 (11zb), Bryant 17 (7as), Bynum 16 (10zb)
Czwarte zwycięstwo z rzędu odnieśli koszykarze Szóstek. Na własne życzenie zafundowali sobie jednak nerwówkę. W trzeciej kwarcie prowadzili już nawet różnicą piętnastu punktów.
Kawalerzyści doprowadzili do zaciętej końcówki i przy stanie 91:88 byli bliscy wyrównania stanu meczu, ale dobrze grający J.J. Hickson zaliczył stratę, która pozbawiła ostatecznie szansy na wygraną Cleveland. Faulowany Jrue Holiday na 11.1 sekundy przed końcem trafił dwa rzuty wolne i przypieczętował zwycięstwo swojego zespołu.
Oprócz porażki Cavs stracili Antawna Jamisona, który w trzeciej kwarcie doznał złamania palca lewej dłoni. Trener Byron Scott nie wystawił do składu Barona Davisa. Coach chce, aby nowy zawodnik potrenował z zespołem i dopiero wtedy wystawi go w meczu.
Dzięki tej wygranej 76ers po raz pierwszy od 6 listopada 2009 roku mają dodatni bilans zwycięstw do porażek.
Cleveland Cavaliers - Philadelphia 76ers 91:95 (23:22, 20:27, 21:26, 27:20)
Hickson 22 (16zb), Sessions 20 (10as, 6zb), Jamison 16 - Williams 16, Brand 16 (8zb), Meeks 14
Raptors początek mieli wprost wymarzony. Trafili 10 z 11 rzutów z gry i prowadzili z Mavericks 22:3. Wiadomo jednak, że nic nie trwa wiecznie. Teksańczycy otrząsnęli się po fali ataku miejscowych i rozpoczęli pogoń.
Na czele po raz pierwszy od czasu zdobycia punktów na otwarcie pojedynku znaleźli się po akcji Shawna Mariona na 6:42 przed końcem trzeciej kwarty (62:61). Był to przełomowy moment pojedynku, ponieważ od tej chwili Mavericks nie oddali prowadzenia do końcowego gwizdka i systematycznie powiększali swoją przewagę. W szczytowym momencie sięgnęła ona 23 oczek.
Porażkę Raptors można usprawiedliwić faktem, iż grali bez Andrei Bargnaniego (grypa) oraz Joey'a Dorsey'a (bóle pleców).
Mavs wygrali po raz szósty z rzędu.
Toronto Raptors - Dallas Mavericks 96:114 (30:24, 27:26, 15:25, 24:39)
Johnson 21 (7zb), DeRozan 19, Calderon 15 (8zb, 8as) - Nowitzki 31 (13zb), Marion 20 (6zb), Terry 19 (5as)
Ósmego zwycięstwa z rzędu na własnym parkiecie nie odnieśli Miami Heat. Żar w hitowym spotkaniu tej serii gier w NBA w AmericanAirlines Arena uległ New York Knicks pomimo tego, że w pierwszej kwarcie wyraźnie dominował. W pewnym momencie gospodarze prowadzili nawet 51:36. Długo się nim nie nacieszyli, ponieważ do końca drugiej kwarty nie byli w stanie umieścić piłki w koszu. Dużo lepiej spisali się za to przyjezdni, którzy mający w składzie dobrze usposobionych rzutowo Carmelo Anthony'ego, Amare Stoudemire'a oraz Chauncey Billupsa. Zaliczyli run 16:0 i to oni schodzili na przerwę w dużo lepszych humorach.
Od tego momentu gra się wyrównała i na parkiecie można było wyrównaną walkę. Goście prowadzenie przejęli na dobre w ostatniej minucie pojedynku. Wtedy celną trójkę zaliczył Billups i na tablicy świetlnej widniał rezultat 85:84 dla gości. Żar nie zamierzał składać broni. W końcówce szale zwycięstwa na korzyść Miami chciał przechylić James, ale jego próbę zablokował Stoudemire, natomiast rzut trzypunktowy oddany później również okazał się nieudany.
Zwycięstwo osobistymi ustalił Bill Walker.
Miami Heat - New York Knicks 86:91 (34:23, 17:29, 15:13, 20:26)
James 27 (7zb, 5as), Bosh 20 (12zb), Wade 12 (9as, 7zb) - Anthony 29 (9zb), Stoudemire 16 (10zb), Billups 16
Pozostałe mecze:
Minnesota Timberwolves - Golden State Warriors 126:123 (32:41, 37:32, 35:16, 22:34)
Love 37 (23zb), Beasley 25 (9zb), Johnson 17 (7zb) - Curry 33 (11zb), Wright 26, Lee 20 (10zb, 5as), Ellis 20 (8as, 6przech, 5zb)
Orlando Magic - Charlotte Bobcats 100:86 (30:28, 29:23, 21:18, 20:17)
Howard 20 (10zb), Bass 17, Arenas 16 - Jackson 35 (6zb), Diaw 11 (9zb), Augusin 11
New Orleans Hornets - Houston Rockets 89:91 (27:21, 28:19, 17:22, 17:29)
West 22 (9zb, 5as), Belinelli 14, Landry 13, Ariza 13 (7zb) - Martin 33 (5zb), Lowry 18, Lee 9
San Antonio Spurs - Memphis Grizzlies 95:88 (26:16, 17:19, 16:28, 36:25)
Ginobili 35 (8as, 6zb), Bonner 14, Hill 14 - Randolph 24 (17zb, 5as), Conley 19, Arthur 12
Portland Trail Blazers – Atlanta Hawks 83:90 (18:19, 18:29, 13:20, 34:22)
Miller 20 (7zb), Aldridge 19 (8zb), Matthews 12 – Crawford 23, Johnson 22, Smith 14 (11zb)