Spod kosza trafiać trzeba - relacja z meczu ŁKS Siemens AGD Łódź - KSSSE AZS PWSZ Gorzów Wlkp.

Zdjęcie okładkowe artykułu:
zdjęcie autora artykułu

Tylko pierwsze minuty środowej potyczki Łódzkiego Klubu Sportowego z KSSSE AZS PWSZ Gorzów Wielkopolski pozwalały mieć nadzieję na względnie emocjonujące i ciekawe zawody. Potem przewaga gości była przytłaczająca, zaś ŁKS raził nieskutecznością.

Po kilku miesiącach, na trenerską ławkę w Łódzkim Klubie Sportowym wrócił w środę Mirosław Trześniewski. Był on jednak chyba tylko szkoleniowcem na papierze, bowiem w trakcie spotkania to Witold Bak udzielał się najwięcej, próbując wpływać na grę swoich zawodniczek.

Łodzianki rozpoczęły spotkanie ze sporą ambicją, aby napsuć dużo krwi faworyzowanym przeciwniczkom. Od pierwszych minut bardzo dobre zawody rozgrywała zdecydowanie najlepsza tego dnia koszykarka ŁKS Dorota Sobczyk. Z czasem jednak zaczęła się zarysowywać przewaga gorzowianek, których siłą był zwłaszcza wyrównany skład. Jedynie Izabela Piekarska była tym razem nieco słabszym ogniwem w kadrze Dariusza Maciejewskiego - pozostałe koszykarki równo dzieliły się obowiązkami na parkiecie i rozkładały ciężar zdobywania punktów.

O ile po 10 minutach 6-punktowa przewaga AZS nie była zbyt wysoka, to w drugiej kwarcie zaczęła ona rosnąć w ekspresowym tempie. Głównym powodem takiego obrotu sprawy była fatalna skuteczność gospodyń. Jak można na poziomie ekstraklasy seryjnie nie trafiać spod samej "dziury" i to w dodatku we własnej hali, na własnych koszach, tego poza łodziankami nie wie chyba nikt. Błędy, które nie powinny się przydarzać od wieku kadetki, popełniały niemal wszystkie koszykarki ŁKS-u - m.in. Ugo Oha, Magdalena Losi, Roksana Schmidt, a przede wszystkim fatalnie grająca Alena Novikava, która w tym sezonie zupełnie nie może się odnaleźć na ligowych parkietach. Sześć punktów zdobytych przez ŁKS w drugiej kwarcie, mówi samo za siebie i przesądziło już o zwycięstwie gości w tym spotkaniu.

Po przerwie gorzowianki kontrolowały grę i utrzymywały wysoką przewagę, dodatkowo ją stopniowo powiększając. Na słowa uznania zasługują zwłaszcza Chioma Nnamaka i Lyndra Weaver, które raz po raz ogrywały jak chciały przeciwniczki i zdobywały łatwe punkty. Przeciwstawić się Akademiczkom tego dnia próbowały właściwie tylko Sobczyk i Oha. Pozostałe zawodniczki z Łodzi albo są zupełnie bez formy, albo też boją się grać przeciw silnym rywalkom, co było widać zwłaszcza u Aleksandry Kaji i Magdaleny Rzeźnik. Osłabiony brakiem chorej Leony Jankowskiej ŁKS, nie był więc w stanie choćby zagrozić gorzowiankom.

ŁKS Siemens AGD Łódź - KSSSE AZS PWSZ Gorzów Wlkp. 52:80 (17:23, 6:20, 18:20, 11:17)

ŁKS Siemens AGD: Sobczyk 19, Oha 15, Losi 7, Kaja 6, Novikava 4, Schmidt 1, Rzeźnik 0, Zhurauliova 0.

KSSSE AZS PWSZ: Nnamaka 22, Weaver 22, Żurowska 12, Skobel 9, Piekarska 8, Dźwigalska 4, Richards 3, Kaczmarczyk 0.

Sędziowali: Trojanowski i Liszka.

Źródło artykułu:
Komentarze (0)