Ostatnie przymiarki przed draftem

Zdjęcie okładkowe artykułu:
zdjęcie autora artykułu

Dni mijają a o drafcie 2008 roku nie można powiedzieć jeszcze nic pewnego. Wciąż oficjalnie nie wiadomo kto zostanie wybrany z numerem pierwszym i jak zachowają się kolejne drużyny. Wszystko to jednak zapowiada niezwykłe emocje i prawdopodobne transfery tuż przed rozpoczęciem ceremonii w Madison Square Garden oraz także po jej zakończeniu. Jak więc prezentuje się sytuacja na dzień przed jednym z najważniejszych wydarzeń w NBA?

W tym artykule dowiesz się o:

Chicago Bulls, mający prawo wyboru jako pierwsi, podobno jeszcze nie zdecydowali się na kogo postawią. Wszystko jednak wskazuje na to, że nowym Bykiem zostanie Derrick Rose, pochodzący zresztą z Wietrznego Miasta. Drugie w kolejce, Miami Heat ma wciąż płomyczek nadziei, że Bulls zostawią im Rose’a, który podobno byłby idealnym graczem dla Żaru. Jeśli jednak rozgrywający Memphis zostanie wybrany przez Bulls, to ekipa z Florydy najprawdopodobniej sięgnie po Michaela Beasley’a. Co ciekawe, silny skrzydłowy Kansas State jest uważany za najlepszego zawodnika w całym drafcie, lecz Miami przymierza się do oddania go do innego klubu! W grę wchodzi zarówno Memphis Grizzlies (Conley + 5 wybór) jak i Seattle Supersonics (Chris Wilcox + 4 wybór). Nic dziwnego, że Pat Riley chce zrobić rewolucję w klubie. Poprzedni sezon z 67 porażkami był najgorszym od czasu inauguracyjnego roku Heat w NBA.

Podobnie wygląda sprawa w przypadku Minnesoty Timberwolves. Leśne Wilki liczą na to, że dostępny będzie Michael Beasley, bowiem właśnie zawodnika podkoszowego najbardziej potrzebują. Bardziej prawdopodobny jest jednak scenariusz z wyborem O.J. Mayo, który jako rzucający obrońca nie będzie zbytnio przydatny w klubie z Minneapolis. Wzorem Miami Heat, Wolves będą chcieli odsprzedać ten nabór, w zamian za solidnego podkoszowego. W kolejce po Mayo ustawił się już szereg zespołów Knicks, Clippers i Bucks na czele. Niezwykle ciekawie prezentuje się oferta Milwaukee, które podobno jest skłonne oddać Yi Jianliana i Charliego Villanuevę. Warto chyba jednak poszukać innej opcji...

Tymczasem Seattle Supersonics wybierające z „czwórką”, od samego początku kojarzone było z Jerrydem Baylessem. Generalny menedżer Ponaddźwiękowców Sam Presti coraz częściej jednak zaczął wysyłać sprzeczne informacje i sytuacja zmieniła się o 180 stopni. Na chwilę obecną wydaje się, że włodarze klubu z miasta Boeinga sięgną albo po Russella Westbrooka, bądź też Brooka Lopeza. Wszystko oczywiście zależeć będzie od wcześniej dziejących się wydarzeń podczas samego draftu. No chyba, że uda im się sfinalizować transfer z Miami Heat, na mocy którego mogliby pozyskać Michaela Beasley’a. Silny skrzydłowy uniwersytetu Kansas State jest bliskim znajomym gwiazdy Sonics - Kevina Duranta.

Kolejna ekipa, Memphis Grizzlies także będzie wielką zagadką. Od samego początku wiadome było, że Niedźwiadki czyhać będą na zawodnika podkoszowego, dlatego mówiło się o Kevinie Love. Środkowy UCLA Bruins mimo topornego stylu gry zrobił wrażenie na kilku treningach, także w Memphis. Z drugiej jednak strony ekipa z Tennessee za wszelką cenę chce pozbyć się Briana Cardinala i jego 13 milionowego kontraktu. W tym celu przygotowywany jest plan awaryjny - sięgnięcie po Erica Gordona i błyskawiczny transfer do New York Knicks w zamian za Davida Lee i Malika Rose’a. Pewny jest jedynie fakt, że Grizzlies potrzebują wysokiego i sprawnego gracza na pozycje 4-5.

Nowe centrum dowodzenia w Nowym Jorku, w postaci Donniego Walsha i Mike’a D’Antoniego także ostrzy sobie zęby na czwartkowy draft. Knicks najchętniej wzięliby Russella Westbrooka, ale ten będzie pewnie już wybrany wcześniej. Być może więc nowojorczykiem zostanie D.J. Augustin, utalentowany rozgrywający z Teksasu. Inną opcją jest także Włoch Danilo Gallinari, którego akcje poszły mocno w górę. 19-letni strzelec z Armani Jeans Mediolan podobno przekonał D’Antoniego, który uwielbia ofensywnie nastawionych zawodników.

Los Angeles Clippers są zainteresowani tylko zawodnikami obwodowymi. Pod numerem 7 dostępny powinien być Jerryd Bayless, obok Derricka Rose’a najlepszy rozgrywający w tegorocznym drafcie. W kalifornijskim zespole na pozycji numer 1 brak klasowego zawodnika, dlatego Bayless wydaje się być idealnym kandydatem. Jeśli jednak rozwój wypadków nie przebiegnie po myśli Clippers, to niewykluczony jest także transfer z udziałem Corey’a Maggette do Phoenix Suns w zamian za Leandro Barbosę. Oczywiście w pakiecie także wybory w drafcie.

Pod koniec pierwszej dziesiątki powinniśmy zobaczyć także kilku innych ciekawych zawodników. Mowa tu szczególnie o Brooku Lopezie i Kevinie Love, którzy mogą stać się atrakcyjnymi kąskami dla wielu innych klubów. W ciągu ostatniego tygodnia pojawiło się co najmniej kilka propozycji ewentualnych transferów z udziałem obu zawodników. Nie dziw bierze, bowiem wysoki, sprawy i skuteczny zawodnik na pozycje podkoszowe to wciąż na parkietach NBA towar deficytowy. Warto również zwrócić uwagę na zawodników wybieranych z dalszymi numerami, którzy pomimo dalekiej pozycji w drafcie, mogą na dłużej zaistnieć w NBA. Takie nazwiska jak Chris Douglas-Roberts, DeAndre Jordan, Marreese Speights, Darrell Arthur czy Roy Hibbert na pewno warto zapamiętać.

Źródło artykułu: WP SportoweFakty
Komentarze (0)