NBA: Derby Florydy dla Magic

Koszykarze Orlando Magic dokonali cudu w trakcie spotkanie w AmericanAirlines Arena. W derbach Florydy Magicy przegrywali już różnicą 24 punktów, żeby jednak zejść z parkietu jako zespół zwycięski. Nie mniej emocji było w drugim czwartkowym spotkaniu, w którym Denver Nuggets wygrali w Utah z tamtejszymi Jazz.

Derbowe spotkanie rozpoczęło się dla Miami Heat znakomicie. Nie do zatrzymania byli LeBrone James oraz Dwyane Wade, którzy w pierwszej połowie łącznie zdobyli aż 47 punktów, a Żar prowadził 63:45. Gdy chwilę po zmianie stron na tablicy wyników było 73:49 nikt w hali AmericanAirlines Arena nie przypuszczał, że w meczu tym może się coś jeszcze zmienić. NBA to miejsce jednak, gdzie niesamowite rzeczy zdarzają się bardzo często.

Od tego momentu na parkiecie królowali bowiem już tylko przyjezdni. Zza łuku seryjnie zaczął trafiać Jason Richardson, a Magic zanotowali serię 40:9! W czwartej kwarcie podopieczni Stana van Gundy’ego zdobyli 18 punktów z rzędu i objęli prowadzenie 89:82! Tej pracy team z Orlando już nie zaprzepaścił i zdołał dowieźć wygraną do końcowej syreny.

- Wypuściliśmy już z rąk dużo meczów w tym sezonie, które były pod naszą pełną kontrolą i musimy coś z tym zrobić - powiedział po meczu Chris Bosh, skrzydłowy Heat. W ostatnich 10 sekundach meczu to właśnie Bosh i James próbowali doprowadzić rzutami zza łuku do dogrywki, ale obaj chybili.

- Dokonać takiej sztuki w meczu wyjazdowym to coś niesamowitego - ocenił trener Magic, van Gundy. To druga tak poważna wpadka Miami we własnej hali w tym sezonie. W listopadzie Żar prowadził we własnej hali z Utah Jazz różnicą 22 oczek i również tamto spotkanie przegrał. Dla ekipy z Orlando natomiast powrót do gry przy stracie 24 oczek do rywala to drugie najlepsze osiągnięcie w historii klubu.

Magic wygrali, bowiem w decydującej części meczu udało im się zatrzymać Jamesa oraz Wade’a. Ci w ostatniej kwarcie nie trafili łącznie żadnego z sześciu oddanych rzutów z gry.

Miami Heat - Orlando Magic 96:99

(L.James 29, D.Wade 28, C.Bosh 13 - J.Richardson 24, J.Nelson 16, R.Anderson 15)

---

No Carmelo Anthony. No Chauncey Billups. No problem. Denver Nuggets od momentu wielkiej wymiany grają znakomicie, a minionej nocy odnieśli swoje piąte zwycięstwo w szóstym meczu, od kiedy w ich szeregach nie ma wyżej wymienionej dwójki. Tym razem podopieczni team ze stanu Kolorado wygrał po zaciętym meczu w Utah.

Bohaterem Nuggets został Aaron Afflalo, który na 11 sekund przed końcem trafił kluczową dla losów meczu trójkę na 102:98. Co prawda Jazzmani mieli jeszcze swoje szanse, bo zza łuku odpowiedział Devin Harris, a szansę na doprowadzenie do dogrywki miał jeszcze Andrei Kirilenko, ale ostatecznie wszystko dobrze skończyło się dla przyjezdnych.

Team z Salt Lake City ma problem od momentu, kiedy z drużyny odeszli Jerry Sloan, a potem Deron Williams. Utah notuje seryjnie porażki i jest coraz bliżej wypadnięcia z pierwszej ósemki konferencji zachodniej, a co za tym idzie z udziały w fazie play off.

Utah Jazz - Denver Nuggets 101:103

(C.J.Miles 22, D.Harris 21, A.Jefferson 19 (10 zb) - T.Lawson 23, A.Afflalo 19, Nene 13)

Komentarze (0)