15 pytań do Gwiazdy I ligi - rozmowa z Jackiem Jareckim, zawodnikiem GKS Tychy

Jacek Jarecki koszykówkę ma przekazaną w genach, gdyż jego ojciec również był koszykarzem i to on był tym, który zaszczepił w Jacku miłość do basketu. Dziś Jarecki jest zawodnikiem kompletnym i gra w I lidze jest dla niego niczym skazanie, bowiem umiejętności pozwalają mu grać wśród najlepszych i miejmy nadzieję, że Jacek jak najszybciej wróci na parkiety TBL. Kolejnym rozmówcą portalu SportoweFakty.pl jest skrzydłowy GKS-u Tychy, Jacek Jarecki.

W tym artykule dowiesz się o:

Mateusz Zborowski: Jak rozpoczęła się twoja przygoda z koszykówką?

Jacek Jarecki: Oj, moja przygoda z koszykówką zaczęła się bardzo szybko, ponieważ mój tata był zawodnikiem, a z czasem trenerem więc całe dzieciństwo przesiedziałem na jego treningach. Zawsze gdzieś w kącie bawiłem się piłką, a później przeszedłem przez wszystkie szczeble zespołów juniorskich Stali Stalowa Wola i tak zostało do dziś. Kocham ten sport więc mam nadzieję, że będę to robił w miarę możliwości jak najdłużej.

Mecz, do którego wracasz pamięcią?

- Ciężko tak na gorąco powiedzieć... Na pewno każdy wygrany mecz ma swoje miejsce w pamięci, ale mam nadzieję, że ten jeden, jedyny jeszcze przede mną.

Koszykarski idol?

- Nie mam. Zawsze staram się wzorować na zawodnikach atletycznych, lubię taki styl grania, ale ulubionego gracza nie posiadam.

Ulubiona forma spędzania wolnego czasu?

- Jak każdy sportowiec nie mam za dużo wolnego czasu poświęcam na odpoczynek, ponieważ cały czas trenujemy. Gdy znajdzie się chwila lubię posłuchać muzyki lub zagłębić się w ciekawej lekturze. Czas na podróże jest w wakacje kiedy mamy przerwę od treningów.

Ideał kobiety?

- 171 cm, blondynka, bardzo sympatyczna... Po prostu moja dziewczyna!

Gdybyś nie został koszykarzem to?

- Na dzień dzisiejszy nie wyobrażam sobie, abym mógł robić cokolwiek innego gdyż jak już wcześniej powiedziałem kocham ten sport!

Twoja mocna strona?

- Jestem ambitnym człowiek, we wszystkim co robię staram się dać z siebie sto procent.

Twoja słabość?

- Oj... na pewno słodycze...(śmiech).

Ulubiony napój?

- Gatorade.

Trener, którego najlepiej wspominasz?

- Od każdego u którego trenowałem czegoś się nauczyłem i to pozwoliło ukształtować mnie jako koszykarza i znaleźć w się w miejscu, w którym teraz jestem. Takim pierwszym na pewno był mój tata, który nauczył mnie koszykówki.

Czego byś nigdy w życiu nie zrobił?

- Nigdy w życiu niczego bym nie ukradł.

Największe marzenie?

- Chyba żyć w zdrowiu, ponieważ czasem zdarzają się kontuzje, które hamują koszykarski rozwój. Chciałbym mieć również zdrową i szczęśliwą rodzinę.

Trzy rzeczy, które zabierzesz na bezludną wyspę?

- Odtwarzacz, książkę i... dziewczynę.

Życiowe motto?

- Nigdy się nie poddawać!

Idealny kandydat na trenera kadry?

- Na chwilę obecną nie mam zielonego pojęcia...

Komentarze (0)