Czarne chmury zawisłe nad Górnikiem i prawdopodobnie szybko nie opuszczą wałbrzyskiego nieba. Dwukrotny mistrz Polski jest o krok od sportowej degradacji bowiem w związku z niewywiązaniem się z warunków kontraktowych wobec zawodników zaczynają oni opuszczać Wałbrzych. Pierwszym, który zrobił to oficjalnie jest Mateusz Nitsche, lider zespołu w drugiej części rozgrywek. Podjął taką decyzję gdyż jak sam przyznaje klub nie dotrzymuje słowa i nie reguluje zaległości, które stale narastają. To nie pierwsza sytuacja kiedy zawodnicy muszą walczyć z wałbrzyskim klubem o swoje pieniądze, bowiem wystarczy przytoczyć przykład Kamila Chanasa, wobec którego Górnik do tej pory ma zobowiązania wynikające z kontraktu...
Klub obrał złą drogę, którą kieruje się już jakiś czas bowiem zwodzi zawodników, którzy skazani są na życie bez środków gdyż za swoją pracę nie otrzymują należytego wynagrodzenia. Mateusz Nitsche jako pierwszy dał sygnał do tego, że czas skończyć z "mydleniem oczu" zawodnikom. Do tej pory wyglądało to na takiej zasadzie, że jedni odchodzą, przychodzą następni, ale chyba to już koniec. Wszyscy wiedzą jaka jest sytuacja w Górniku i teraz już raczej skazany na degradację Górnik musi dograć sezon do końca, aby nie zostać usuniętym z ligi i zaczynać w kolejnym sezonie od walki o II ligę. Być może taka sytuacja byłaby najwłaściwsza dla klubu, który nie liczy się z zawodnikami, którzy są ludźmi i wystarczająco długo wierzyli w obietnice działaczy, ale dokańczając sezon Górnik bez czołowych zawodników w składzie jest skazany na spadek do II ligi.
Bardzo ciekawe jak zareagują fani wałbrzyskiego klubu, bowiem niejednokrotnie udowadniali, że są z klubem na dobre i na złe. Przez wielu są oni uważani za najlepszą publikę nie tylko w I lidze, ale nawet w całej Polsce na koszykarskiej mapie. To w większości dla nich koszykarze zostawiali zdrowie na boisku, bowiem jak zgodnie przyznają dla takiej publiczności większość z nich grała po raz pierwszy i zapewne ostatni, ponieważ światełka w tunelu dla wałbrzyskiej koszykówki nie widać...