W środowy wieczór Politechnika jako pierwsza zapewniła sobie awans do półfinału pokonując Spójnię 67:61. Mimo, że wynik rywalizacji w Stargardzie Szczecińskim wskazuje na zacięty pojedynek, to był on w rzeczywistości jednym z łatwiejszych, jakie inżynierowie toczyli ze Spójnią. Podopieczni Mladena Starcevicia prowadzili przez cały mecz osiągając nawet przewagę piętnastu punktów. - Wiedzieliśmy, o co gramy. Postawiliśmy sobie za cel awansować po dwóch meczach i to się nam udało - cieszy się kapitan stołecznej drużyny, Leszek Karwowski. - Trzeba też pogratulować zespołowi ze Stargardu. Nie odpuścili, walczyli do końca, ale to my okazaliśmy się lepsi - przyznaje doświadczony środkowy.
Przed spotkaniem Wydawało się, że warszawiacy będą w sporych opałach. Politechnika na Pomorze Zachodnie przyjechała bez Mateusza Ponitki, a Piotr Pamuła był z zespołem, jedynie w roli motywatora. Brak dwóch najlepszych strzelców nie przeszkodził inżynierom w awansie do półfinału. Godnie zastąpili ich inni gracze: Michał Nowakowski, Marek Popiołek, czy Jarosław Mokros, który w ważnych momentach nie bał się rzucić z dystansu. - U nas nie ma formalnego lidera. Tych liderów jest tylu ilu mamy zawodników. W Politechnice liderem jest zespół i tym wygrywamy mecze - komentuje sytuację Karwowski.
Koszykarze z Mazowsza na półfinałowego rywala muszą jeszcze poczekać do soboty. Po wysokim zwycięstwie na własnym parkiecie Sokoła Łańcut w rewanżu lepsze okazało się Sportino Inowrocław. Na kogo chciałby trafić Leszek Karwowski? - Nie mam pojęcia. Z kim przyjdzie nam walczyć będziemy grać tak, żeby zwyciężyć i awansować do ekstraklasy - ucina spekulacje.
Niezależnie od przeciwnika w rywalizacji do trzech zwycięstw to Politechnika będzie faworytem. Zespół prowadzony przez Mladena Starcevicia w sezonie zasadniczym dwukrotnie ograł zarówno Sokoła, jak i Sportino. Ich atutem będzie też przewaga parkietu, a w stolicy inżynierowie niezwykli przegrywać. Kapitan Politechniki jest świadomy szansy na awans do Tauron Basket Ligi, lecz przestrzega przed zbyt dużą pewnością siebie. - To są Play-Offy. One rządzą się swoimi prawami. Mamy naprawdę wyrównany zespół. Na pewno wróci też Ponitka na mecze półfinałowe. Dobrze się do nich przygotujemy i zagramy o awans - kończy rozmowę z portalem Sportowefakty.pl.