W obecnym sezonie bardzo dobrze na zapleczu ekstraklasy spisuje się drużyna Asseco Prokomu 2 Gdynia, która awansowała do fazy play-off i w sobotę zmierzy się w trzecim, decydującym meczu z MKS-em Dąbrowa Górnicza. W tej sytuacji, kibice klubów, które walczą o awans do ekstraklasy, zaczęli się zastanawiać, czy zespół rezerw może grać w najwyższej klasie rozgrywkowej, a jeśli nie, to jak będzie wyglądała końcówka sezonu. O wyjaśnienie tej sprawy poprosiliśmy Jarosława Nowaka, Przewodniczącego Wydziału Gier i Dyscypliny Polskiego Związku Koszykówki.
- Kwestie te opisane są dokładnie w Komunikatach Wydziału Gier i Dyscypliny, które zostały wydane jeszcze przed sezonem. Wyjaśniają one zasady gry drużyn rezerw w rozgrywkach PZKosz. Zgodnie z nimi, Asseco Prokom 2 Gdynia nie może wywalczyć awansu (wyjątkiem byłaby sytuacja, gdyby jednocześnie pierwsza drużyna tego klubu spadła z ligi), a w przypadku, gdyby znalazł się w finale I ligi, w ekstraklasie zagra zespół, który zajmie trzecie miejsce na koniec sezonu - stwierdził Nowak.
W tej sytuacji, o dwa miejsca, dające awans do koszykarskiej elity, walczy jeszcze pięć zespołów. AZS Politechnika Warszawska i Łódzki Klub Sportowy mają już zapewnione miejsca w półfinale, natomiast w fazie ćwierćfinałowej są ponadto MKS Dąbrowa Górnicza, Sokół Łańcut i Sportino Inowrocław (i oczywiście rezerwy Asseco Prokomu, które walczą o prestiż i nagrody finansowe za czołowe miejsca w I lidze).
Według regulaminu rozgrywek, nie jest także (nawet teoretycznie) możliwa sytuacja, że drużyna z Gdyni w decydujących meczach wsparłaby się koszykarzami z ekstraklasy. Przepisy mówią bowiem, że w fazie play-off w zespołach rezerw mogą tylko występować tacy zawodnicy zgłoszeni do wyższej klasy rozgrywkowej, którzy w sezonie zasadniczym wystąpili w co najmniej połowie spotkań. Te same regulacje dotyczą 1 Ligi Centralnej Kobiet, a więc drugich drużyn Wisły Kraków i AZS-u Gorzów Wielkopolski.