NBA: Chicago i Miami coraz bliżej półfinałów

Nie ma mocnych na tercet LeBron James-Dwayne Wade-Chris Bosh. Właśnie ta trójka zawodników rozstrzygnęła losy pojedynku z Sixers. Dzięki wygranej ponad dwudziestoma punktami - drugiej w serii - Żar jest coraz bliżej awansu do półfinałów Konferencji Wschodniej. W drugiej parze Byki także po raz drugi pokonały Indianę Pacers, choć zwycięstwo nie przyszło łatwo. Jeszcze po pierwszej połowie prowadzili gracze z Indiany. Byki miały jednak w składzie Derricka Rose i Carlosa Boozera, którzy błysnęli formą.

O tym wieczorze z pewnością chcieliby zapomnieć koszykarze Philadelphii 76ers. LeBron James i spółka dość łatwo rozprawili się w drugim spotkaniu z podopiecznymi Douga Collinsa.

Wygrana ponad dwudziestoma punktami to zasługa w głównej mierze Wielkiej Trójki James, Dwayne Wade oraz Chris Bosh (drugie z rzędu double-double), która w sumie zdobyła 2/3 punktów dla swojej ekipy.

- To była naprawdę kompletna gra w naszym wykonaniu po każdej stronie boiska - stwierdził LeBron James, zdobywca 29 pkt, 7 zbiórek i 6 asyst.

Dwayne Wade, którego występ w poniedziałek stał pod znakiem zapytania z powodu kłopotów z migreną, ostatecznie zagrał i to przez ponad 34 minuty.

- Czuję się znacznie lepiej. Straciłem trochę wagi tego wieczoru, ale myślę, że wykonałem swoją robotę wychodząc na boisko i pomagając swojej drużynie odnieść zwycięstwo - przekonywał D-Wade.

- Zanotowaliśmy świetny występ w defensywie. Pod tym względem - tak uważam - był to najlepszy nasz mecz w tym roku - dodał z kolei Bosh (21 pkt, 11 zb).

To prawda. Żar pozwolił rywalom zdobyć zaledwie 73 punkty w całym spotkaniu. Dla graczy Philadelphii był to drugi tak słaby mecz w play-off pod względem punktowym w ostatnich 56 latach!

- My musimy po prostu grać dalej i próbować walczyć - stwierdził Louis Williams, obrońca Sixers.

Miami Heat prowadzą już 2-0 w serii i stoją przed wielką szansą na pierwszą wygraną w play-off od 2006 roku.

Mecz nr 3 w najbliższy czwartek.

Miami Heat - Philadelphia 76ers

94:73

(19:13, 30:18, 26:21, 19:21)

Miami: LeBron James 29, Chris Bosh 21 (11 zb), Dwayne Wade 14, Zydrunas Ilgauskas 7, James Jones 7, Mike Bibby 5, Joel Anthony 4, Juwan Howard 3, Mario Chalmers 2, Eddie House 2, Mike Miller 0, Jamaal Magloire 0.

Philadelphia: Thaddeus Young 18, Evan Turner 15, Jrue Holiday 12, Louis Williams 8, Jodie Meeks 7, Andre Iguodala 5, Elton Brand 3, Tony Battie 3, Spencer Hawes 2, Marreese Speights 0.

Stan rywalizacji: 2:0 dla Miami

Dość wyrównane spotkanie po raz drugi rozegrało się pomiędzy Chicago Bulls a Indianą Pacers. Podopieczni Franka Vogla długo dzielnie walczyli z najlepszą drużyną sezonu zasadniczego. Zespołowa gra Pacers dawała nadzieję na wyrównanie w rywalizacji, jednak Byki zebrały się w czwartej kwarcie i prowadzeni przez Derricka Rose (36 pkt) oraz Carlosa Boozera (17 pkt, 16 zb) rozstrzygnęły starcie na swoją korzyść.

- Wiedzieliśmy, że będzie to ciężkie spotkanie. Oni są bardzo dobrym zespołem. Zakończyli sezon regularny wysoko, dlatego też jesteśmy po prostu szczęśliwi, że udało nam się dziś wygrać - wyjaśniał Rose.

Rose osiem ze swoich punktów zanotował w ostatnich czterech minutach meczu. Natomiast ważną trójkę na 60 sekund przed końcem spotkania trafił Kyle Korver. W tym momencie Bulls prowadzili 90:85. Po faulu Rose na A.J. Price ten ostatni wykonał celnie trzy rzuty wolne i było już tylko 90:88. Jednak w końcówce Pacers nie trafiali i z sukcesu cieszyły się Byki.

W teamie z Indiany najlepiej zaprezentował się Danny Granger (19 pkt). Fatalnie natomiast Tyler Hansbrough, który przez 40 minut zdobył łącznie tylko 6 punktów na katastrofalnej skuteczności z gry (2/12).

Pomimo ciężkiej przeprawy ekipa Toma Thibodeau prowadzi już 2-0 w serii.

Kolejne spotkanie w czwartek w Indianapolis.

Chicago Bulls - Indiana Pacers

96:90

(17:18, 27:29, 23:20, 29:23)

Chicago: Derrick Rose 36, Carlos Boozer 17 (16 zb), Luol Deng 14, C.J. Watson 7, Kyle Korver 5, Joakim Noah 4 (10 zb), Kurt Thomas 4, Ronnie Brewer 4, Keith Bogans 3, Taj Gibson 2, Omer Asik 0.

Indiana: Danny Granger 19, A.J. Price 13, Jeff Foster 9, Roy Hibbert 8, Darren Collison 8, Mike Dunleavy 8, Paul George 6, Josh McRoberts 6, Tyler Hansbrough 6, T.J. Ford 5, Brandon Rush 2.

Stan rywalizacji: 2:0 dla Chicago

Zobacz terminarz play off NBA ->

Komentarze (0)