22-letni skrzydłowy Politechniki w sumie rzucił przyjezdnym aż 31 punktów. Z imponującą skutecznością trafiał przede wszystkim za dwa (7/8) - w niedzielę minimalnie wyższe evaluation wypracowali tylko superefektywni Leszek Karwowski i Łukasz Wilczek - ze względu na pięć przewinień Nowakowski mecz zakończył przed czasem. - Nie mogę powiedzieć, że zrobiłem swoje, ale widać, że ostatnio jestem w formie - cieszy się wychowanek Polonii 2011 w rozmowie ze SportoweFakty.pl.
Nowakowski przez lwią część rundy wiosennej walczył z urazami, przerwa w grze trwała ponad miesiąc, do gry wrócił dopiero na pierwszy mecz fazy play-off ze Spójnią. W premierowym spotkaniu zaliczył tylko epizod, trzy dni później był już jednak czołowym strzelcem Politechniki, w Stargardzie Szczecińskim rzucił aż 16 punktów. - Po urazie kolana ciężko trenowałem, poświęciłem wiele godzin, żeby wrócić do optymalnej dyspozycji i to owocuje w play-off - podkreśla uśmiechnięty.
Nowakowski jest w tym sezonie jednym z najskuteczniejszych zawodników PW
Sokoła podopieczni Mladena Starcevicia pokonali dwukrotnie, co było kluczem do wygranej? - Drużyna, drużyna, drużyna - powtarza Nowakowski. - W trzeciej kwarcie trochę się męczyliśmy, później zaczęliśmy grać jednak bardziej zespołowo, mocniej bronić, a przy okazji spadli Klima i Wilczek. Wcześniej mieli na koncie po cztery faule i naszym założeniem było właśnie ich wyeliminowanie. Piłki zaczął zbierać Leszek Karwowski, spod kosza trafiał Kamil Pietras. To zadecydowało - relacjonuje.
Oba zespoły długo szły jednak łeb w łeb, gospodarze zwycięstwo zapewnili sobie dopiero w ostatniej kwarcie. - W ataku mieliśmy sporo strat, to przede wszystkim. Sokół jednak w końcu pękł, a nam udało się to wykorzystać i wygrać mecz - cieszy się Nowakowski. Kolejna odsłona walki o promocję do najwyższej klasy rozgrywkowej za dwa tygodnie w Łańcucie. - Mam nadzieję, że ostatnia - nie kryje skrzydłowy Politechniki. I deklaruje, że w tym sezonie meczu o stawkę przy Marymonckiej Inżynierowie już grać nie planują.