Męki Wiecko Zatalu w stolicy

Polonia 2011 Warszawa prowadziła z liderem już nawet dwunastoma punktami, ale ostatecznie po zaciętej końcówce musiała uznać wyższość jedynej niepokonanej drużyny I ligi.

- Z jednej strony jestem zadowolony, bo zagraliśmy najlepszy mecz w sezonie i widać, że nasz program przynosi rezultaty. Z drugiej strony, jak każdy trener chcę wygrywać i porażka boli. - mówił po meczu Mladen Starcević, szkoleniowiec Polonii 2011. Chorwat mógł być ze swoich podopiecznych zadowolony. Przez 40 minut walczyli z Zastalem jak równy z równym, a w drugiej kwarcie i na początku trzeciej wyraźnie dominowali.

Ważny był zwłaszcza początek. Poloniści zagrali wtedy szybko i bez respektu dla rywala. Bronili twardo i nie pozwolili odskoczyć Zastalowi w pierwszych minutach, co do tej pory było znakiem firmowym tej drużyny. NA przełomie pierwszej i drugiej kwarty gospodarze zaczęli powiększać przewagę. Wykorzystywali zmęczenie broniących od początku każdy swego rywali. Dobry fragment gry miał Paweł Podobas. Trzy raz zabrał piłkę rozgrywającym Zastalu, a następnie dwa razy trafił zza linii 6,25 i Polonia odskoczyła na 12 ?oczek?. Trener Aleksandrowicz momentalnie zalecił zmianę obrony na strefę i to dopiero przyniosło rezultaty. Goście zaczęli mozolnie odrabiać straty, a po trójce Kalinowskiego po pierwszej połowie przegrywali już tylko 34:32.

Polonia miała przewagę, ale nie potrafiła tego przenieść na parkiet. Co warszawianie odskakiwali rywalowi, to Zastal doganiał. Spore kłopoty Poloniści mieli pod koszem. Szybko cztery faule złapał Mateusz Bartosz i pod koszem stworzył się problem z rotacją. Zastępujący go Kucharski nie radził sobie w obronie i po jego błędach koszykarze z Winnego Grodu odrabiali straty, a przed decydującą kwartą wyszli na minimalne, dwupunktowe prowadzenie.

W ostatniej kwarcie wyszło ile znaczy doświadczenie z najwyższej klasy rozgrywkowej. W decydujących momentach ciężar gry wziął na siebie Grzegorz Kukiełka. Rzucający Zastalu trzy razy trafił w ostatnich sekundach akcji i pod koniec czwartej kwarty wyprowadził swój zespół na sześciopunktowe prowadzenie. - Nie wygrasz z takim zespołem, jeśli wszyscy twoi koszykarze nie zagrają dobrze. Dziś zabrakło nam punktów Bartosza i Mokrosa. - mówił trener Starcević. Poloniści próbowali odwrócić losy spotkania, ale podejmowali złe decyzje rzutowe i łatwo tracili piłkę. Faulowany Kalinowski nie mylił się z linii rzutów wolnych. Równo z syreną trafił Śnieg, ale tylko zmniejszył rozmiary porażki swojego zespołu do trzech punktów.

- Ciężko nam się grało, bo Polonia świetnie broniła na całym parkiecie, spowalniała ataki. W takich momentach decyduje lepsze przygotowanie fizyczne, możliwości. Trzeba umieć minąć, podać i zdobyć punkty. Tym wygraliśmy z Polonią, a nie pięknym, zespołowym basketem. Musieliśmy hamować, nie iść na wyścigi, bo rywale są dobrze wytrenowani, dobrze biegają. Sprawdza się opinia, że Polonia w Hali AWF jest zawsze groźna. - mówił po meczu Tadeusz Aleksandrowicz, trener Wiecko Zastalu.

Polonia 2011 Warszawa - Wiecko Zastal Zielona Góra 75:78 (17:11, 17:21, 16:20, 25:26)

Polonia 2011: Dutkiewicz 18, Karwowski 17, Lewandowski 15, Podobas 9, Snieg 6, Mokros 4, Kucharski 4, Jankowski 2, Bartosz 0, Berisha 0.

Wiecko Zastal: Kukiełka 21, J.Kalinowski 18, Briegmann 12, Szcześniak 9, Kowalczuk 6, Chodkiewicz 5, Morkowski 4, Witos 3, Wilczek 0, Olszewski 0.

Źródło artykułu: