Trener uwierzył we mnie - rozmowa z Piotrem Dąbrowskim, zawodnikiem Basketu Kwidzyn

Spośród graczy, którzy wywalczyli z Basketem Kwidzyn awans do ekstraklasy w sezonie 2006/2007 i zostali w drużynie na kolejny sezon, największe postępy poczynił chyba Piotr Dąbrowski. W rozwinięciu skrzydeł 23-letniemu zawodnikami pomógł były już trener kwidzynian, Mariusz Karol, który regularnie dawał temu zawodnikowi szanse na pokazanie swoich umiejętności w postaci sporej ilości minut na parkiecie, jak na debiutanta w DBE.

Marcin Jeż
Marcin Jeż

Marcin Jeż: Przed sezonem wydawało się, że ciężko będzie panu wywalczyć sobie miejsce w składzie. Klub został wzmocniony zagranicznymi zawodnikami, przez co konkurencja znacznie wzrosła. Jednak pan w swoim pierwszym sezonie w ekstraklasie grał więcej niż w zeszłym roku zmagań pierwszej ligi (pierwsza liga - średnio 15,3 minut na mecz, DBE - średnio 21 minut - przyp. red.). Spodziewał się Pan tego?

Piotr Dąbrowski: - Trener w tym sezonie pierwszej ligi, w którym wywalczyliśmy awans już dawał mi trochę grać. Z kolei przed rokiem zmagań ekstraklasy troszeczkę jakby nie wierzył we mnie. Ale, jak już się sezon rozpoczął, Mariusz Karol zaczął coraz bardziej wierzyć w moje umiejętności i dawał mi coraz więcej tych minut. Jak je dostawałem, starałem się jak najlepiej grać i dawać z siebie wszystko.

Spośród graczy, którzy wywalczyli awans z Basketem i zostali w zespole, aby wspomóc go w debiutanckim sezonie Dominet Bank Ekstraligi, chyba pan poczynił największe postępy. Świadczą o tym chociażby same statystyki...

- Hmm, no można chyba tak powiedzieć. Zarówno kibice, jak i koledzy z zespołu uznali mnie właśnie za gracza, który poczynił duże postępy. Wyniki również to pokazują. Ja najwięcej grałem spośród "starych" graczy Basketu. Ale myślę, że w kolejnym sezonie zawodnicy, którzy wywalczyli awans, też pokażą, na co ich stać.

Spędził pan pierwszy sezon w najwyższej klasie rozgrywkowej. Ciężko było przestawić się z pierwszoligowego poziomu na ekstraklasowy?

- Nie ma dużej różnicy pomiędzy pierwszą ligą, a klasą wyżej. Aczkolwiek jakaś jest, gdyż w ekstraklasie grają obcokrajowcy - ludzie, którzy mają za sobą epizody w różnych ligach. Oni są zdecydowani i silniejsi fizycznie. Mi osobiście nie było ciężko się przestawić na poziom wyżej.

Wcześniej "obracał" się pan tylko i wyłącznie wokół polskich graczy. Po kilku sezonach spędzonych w pierwszej lidze przyszedł jednak czas na grę w ekstraklasie, w której grają obcokrajowcy. Jak panu współpracowało się z zagranicznymi zawodnikami?

- Nasza współpraca układała się dobrze. W zespole grali prawie sami Amerykanie, tylko Mujo Tuljković był z Bośni. Byli to bardzo fajni koledzy.

Na kilka kolejek przed końcem sezonu w bardzo dziwnych okolicznościach z klubem rozstał się trener Mariusz Karol. Na pewno dla całej drużyny było to duże zaskoczenie...

- Dla mnie również. Z wypowiedzi prezesa Potulskiego nie można było dowiedzieć się, dlaczego trener został zwolniony. Ja również nie wiem, dlaczego tak się stało. Zaskoczony jestem nawet do teraz. Mariusz Karol na pewno był dobrym szkoleniowcem, jednym z najlepszych w Polsce.

W kwidzyńskim klubie nastąpiła zmiana na stanowisku prezesa. Z posadą tą pożegnał się Mirosław Potulski, którego zastąpi Andrzej Górnikiewicz. Jak pan odczuł tę zmianę?

- Myślę, że nowy prezes będzie spełniać oczekiwania wszystkich graczy. Jest to bardzo dobry człowiek, lubi koszykówkę i jest do nas przyjaźnie nastawiony. Pan Andrzej na pewno spełni się w tej roli. Uważam, że z nim będzie jeszcze lepiej, niż wcześniej.

Nowym trenerem teamu z Kwidzyna został Adam Prabucki. Dla pana jest to dobra informacja?

- Osobiście nie znam trenera Prabuckiego. Sam nie wiem, czy to dobra zmiana, czy nie. Na pewno chciałbym, aby trenerem nadal był Mariusz Karol, ale tak już nie będzie. Jednak myślę, że z nowego szkoleniowca też będę zadowolony.

Zdecydował się pan na pozostanie w Baskecie Kwidzyn na nowy sezon...

- Z klubem miałem wcześniej podpisany kontrakt na dłuższy czas. Został mi jeszcze jeden sezon gry w Baskecie do wypełnienia go. Umowa wygasa mi w 2009 roku w maju.

Ma pan już wytyczone jakieś indywidualne cele na przyszły sezon?

- Jeszcze nie wiadomo, jakim składem będzie dysponowała drużyna. Ja chciałbym osiągnąć jak najwięcej. Ale już mogę powiedzieć, że będę starał się dawać z siebie wszystko.

Jak będą wyglądały pańskie przygotowania do następnego sezonu?

- Szlifować formę zaczynam już od teraz. Będę się przygotowywał w górach i nad morzem. Będę dużo biegał. Później na pewno wyjedziemy na jakiś obóz z drużyną. Jak skład zostanie skompletowany, zaczniemy razem się przygotowywać, aby się zgrać i bliżej poznać z nowymi zawodnikami.

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×