Podteksty starcia gigantów Heat - Celtics

Zdjęcie okładkowe artykułu:
zdjęcie autora artykułu

Ta rywalizacja od początku wzbudza wielkie emocje, a jej zwycięzcę w zgodnej opinii wielu fachowców wyłoni dopiero siódme, decydujące starcie. Pojedynek gigantów Heat z Celtics rozpocznie się już w najbliższą niedzielę w Miami. Rywalizacja obu ekip ma wiele podtekstów. Przede wszystkim będzie to starcie dwóch "familii".

W tym artykule dowiesz się o:

Walka o finał Konferencji Wschodniej pomiędzy Miami Heat a Boston Celtics zapowiada się niezwykle interesująco. Naprzeciw siebie staną dwie ekipy, w których wiodące role odgrywają tercety znakomitych zawodników - przyjaciół z boiska, ale nie tylko.

Patrząc na oba zespoły można mówić o pewnych podobieństwach, ale i różnicach. Gdy popatrzymy na osiągnięcia indywidualne poszczególnych graczy tak Żaru, jak i Celtów w tegorocznym sezonie, to od razu dostrzegamy, iż ciężar gry w tych drużynach spoczywa na tercetach zawodników. W teamie z Miami są to LeBron James, Dwayne Wade oraz Chris Bosh, natomiast w Bostonie Paul Pierce, Kevin Garnett i Ray Allen (trzeba jeszcze dodać Rajona Rondo. Większość akcji, podań, zbiórek i punktów jest dziełem wymienionych graczy.

Pierwsi z eksperymentem sprowadzenia do jednej drużyny trzech wybitnych zawodników wyszli Celtowie w 2007 roku. Gdy do grającego już w Bostonie Pierce'a dołączyli Garnett i Allen od razu Celtics zostali uznani za faworytów ligi. Eksperyment się sprawdził (czy z korzyścią dla ligi?), a drużyna z tą trójką już w pierwszym sezonie sięgnęła po mistrzostwo ligi pokonując w finale Los Angeles Lakers (po raz pierwszy od 1987 roku bostończycy zagrali o tytuł). Dodatkowo MVP finałów wybrano Paula Pierce'a.

W następnych sezonach wprawdzie Celtics nie powtórzyli sukcesu z 2007 roku (choć jeszcze raz byli w finale - 2009/2010), jednak podobnego eksperymentu nie dokonał żaden inny klub. Reguły gry zmienili dopiero w Miami i to z czynnym udziałem nowo zakontraktowanych koszykarzy. Latem ubiegłego roku do Żaru trafili z wielką pompą LeBron James, Chris Bosh i Dwayne Wade. Przy dźwiękach muzyki i artystycznej oprawie przywitano wielką trójkę na Florydzie, a o ich transferze mówiło się dużo już długo wcześniej. Trudno to porównywać z suchym przedstawieniem nowych zawodników (Allena i Garnetta) w Bostonie. Na kilka miesięcy przed startem sezonu już ogłoszono w Miami wielki sukces. Oczywiście, cała ta medialna wrzawa wokół "Króla Jamesa" i jego kolegów-przyjaciół miała mieć także czysto komercyjny wydźwięk - zachęcić fanów do licznego i wczesnego wykupywania biletów na mecze. W Miami bowiem od kilku lat spadało zainteresowanie spotkaniami przeciętnie grającej w NBA drużyny (w sezonie 2007/2008 Heat z bilansem 15-67 byli najgorszą ekipą w lidze).

Klub z Miami od dłuższego czasu przygotowywał się na spektakularne transfery. Dzisiaj podopieczni Erika Spoelstry są w wielu miejscach młodszą kopią Boston Celtics.

Są jednak i różnice. Przede wszystkim ta, że o sile Celtów będzie stanowić z pewnością zgranie podstawowych zawodników, którego wciąż jeszcze - co było widać niejednokrotnie w sezonie regularnym - brakuje Heat. Trójka z Bostonu znakomicie współpracuje z Rajonem Rondo, natomiast w Miami nie sprawdza się na pozycji rozgrywającego Mike Bibby, nie mówiąc już o ociężałym środkowym Zydrunasie Ilgauskasie.

Starcie Heat - Celtics ma jeszcze inne czysto sportowe podteksty. To właśnie w Heat mistrzostwo ligi zdobywał Shaquille O'Neal (2006) - dzisiaj gracz Bostonu (sztab szkoleniowy szykuje go właśnie na serię z Żarem). Czy przeciwko niemu zagra Udonis Haslem, jego wieloletni partner pod koszem w ekipie z Florydy. W pierwszej piątce Miami zapewne wyjdzie Bibby, którego transfer do Bostonu był rozważany (teraz jednak w tym mieście chyba nie żałują, że były gracz Atlanty Hawks do nich nie trafił). Warto odnotować jeszcze, że Carlos Arroyo, były point guard ekipy Spoelstry dzisiaj jest w Bostonie.

- Zawsze myśleliśmy o tym, że będziemy musieli przejść Boston. Z niecierpliwością spoglądam na tę rywalizację - powiedział LeBron James.

Czy "familię" z Miami stać na powtórzenie sukcesu tercetu Celtów z 2007 roku? Pierwsze starcie Heat - Celtics już w niedzielę 1 maja.

Który tercet okaże się zwycięski?

Źródło artykułu:
Komentarze (0)