Niech się dzieje wola nieba - zapowiedź meczu MKS Dąbrowa Górnicza - ŁKS Łódź

Siatkarskie porzekadło głosi, że kto nie wygrywa 3:0, przegrywa 2:3. Tę regułę będą chcieli potwierdzić koszykarze ŁKS-u. Łódzcy kibice szykują "najazd" na Dąbrowę Górniczą. W środę emocje w hali "Centrum" sięgną więc zenitu. Podopieczni Wojciecha Wieczorka wrócili do domów na kolanach, ale zapowiadają, że zdążyli się podnieść po dwóch porażkach.

Olga Krzysztofik
Olga Krzysztofik
Zagłębiowscy koszykarze dopiero trzeci rok występują na pierwszoligowych parkietach, jednak zdążyli już zapisać się złotymi zgłoskami w historii tych rozgrywek. A raczej bladozłotymi, w minionym roku byli już bliscy awansu do ekstraklasy, ale na ich drodze stanęła wtedy Siarka Tarnobrzeg (rywalizacja w półfinale toczyła się wtedy do dwóch zwycięstw). - W zeszłym sezonie w Tarnobrzegu podczas półfinałowego meczu (przy stanie rywalizacji 1:1 - przyp. red.), na 3,5 minuty przed końcem prowadziliśmy 5 punktami… - wspominał Wojciech Wieczorek, trener MKS-u. Tegoroczne rozgrywki przyniosły dąbrowianom kolejną szansę na awans do TBL. Prowadzili już 2:0, po to by pojechać do Łodzi i wracać do Dąbrowy na tarczy. Gdyby nie drugi mecz na ich terenie, półfinałowa rywalizacja mogłaby już być zakończona. Podczas tego pojedynku w czwartej kwarcie podopieczni Piotra Zycha zaprzepaścili całą pracę z trzech poprzednich i w konsekwencji po dogrywce schodzili z placu boju pokonani. Wtedy Zagłębiakom sprzyjała odrobina szczęścia, w Łodzi już go zabrakło. - Mam nadzieję, że w Łodzi wyjdzie nam jeden dobry mecz i postaramy się o to, by awansować do TBL nie na swojej sali - pomylił się w przedmeczowych przewidywaniach dąbrowski szkoleniowiec. - Ale podkreślam jeszcze raz - rywalizacja się nie skończyła, wszystko jest jeszcze możliwe - dopiero te słowa okazały się prorocze.
Jak pokazuje Wojciech Wieczorek piąte spotkanie półfinałowe stało się faktem (fot. Maciej Wasik)
O ile w pierwszym meczu w centralnej Polsce można mówić o nawiązanej walce, o tyle drugi był już popisem gospodarzy. Jednak taki, a nie inny jego przebieg miał swoją przyczynę w bardzo kontrowersyjnej, a wręcz złej, decyzji jednego z sędziów pierwszego spotkania, który odgwizdał nieuzasadniony drugi faul niesportowy Radosławowi Basińskiemu. Kapitan MKS-u, a zarazem pierwszy rozgrywający, nie mógł więc wystąpić w drugim meczu. Przebieg wszystkich spotkań odchodzi w niepamięć, w środę na parkiecie hali "Centrum" będzie toczyć się ostateczna rozgrywka, która już naprawdę będzie walką na śmierć i życie. W 40 minut jedna z ekip niejako zaprzepaści cały sezon starań i gry o jak najlepsze wyniki. Kto ma większe szanse na awans do TBL? Wydaje się, że ŁKS, to on bowiem przez swoją dobrą lub złą postawę nadawał oblicze półfinałowej rywalizacji (metamorfoza w drugim meczu i bardzo dobra gra w trzecim oraz czwartym). Jednak przy stanie 2:2 nie można powiedzieć, że na pewno jedna z ekip będzie zdecydowanie przeważać na parkiecie. W tym momencie doskonale sprawdzają się słowa z "Zemsty" Aleksandra Fredry - Niech się dzieje wola nieba, z nią się zawsze zgadzać trzeba. W Zagłębiu Dąbrowskim mobilizowane jest całe koszykarskie środkowisko, które klub zachęca darmowym wejściem na mecz. Czy kibicom uda się stworzyć choć w połowie taki "kocioł" jaki robią łódzcy fani? Kibicom ŁKS-u jest zdecydowanie łatwiej, drużyna gra bowiem w bardzo małej hali o "szkolnych" rozmiarach. Decydujące piąte spotkanie pomiędzy MKS-em Dąbrowa Górnicza a ŁKS-em Łódź zostanie rozegrane w środę 4 maja w dąbrowskiej hali "Centrum". Pierwszy gwizdek sędziego zabrzmi o godzinie 18.
MKS Dąbrowa Górnicza - ŁKS Sphinx Łódź środa 4 maja, godzina 18 Stan rywalizacji do trzech zwycięstw: 2:2
Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×