- Ta porażka bardzo nas boli. Mogliśmy przecież wygrać ten mecz i do domu jechać z wynikiem 2:0 - stwierdził po spotkaniu Joe Johnson, który tym razem nie okazał się katem Chicago Bulls. Gospodarze wyciągnęli wnioski z pierwszego starcia obydwu zespołów i zagrali lepiej. Przede wszystkim zdominowali walkę na tablicach (wygrane zbiórki 58:39), którą w poprzednim pojedynku przegrali.
Fani miejscowych dopiero pod koniec spotkania mogli odetchnąć z ulgą. Byki prowadzeni przez Derricka Rose'a prowadziły różnicą czternastu oczek, ale w czwartej kwarcie Hawks zbliżyli się na 77:71. Podopieczni Toma Thibodeau na więcej jednak nie pozwolili swoim przeciwnikom. Luol Deng rozpoczął run 9:2, który przypieczętował niezwykle ważną wygraną Byków.
Przed spotkaniem Rose otrzymał od komisarza ligi Davida Sterna nagrodę dla Najbardziej Wartościowego Gracza (MVP). - Dobrze, że się to wszystko skończyło i teraz można skupić się już tylko na grze - powiedział Rose, który przeciwko Jastrzębiom zdobył 25 punktów i zaliczył 10 asyst.
Słabiej spisał się natomiast Carlos Boozer (8pkt, 11zb). Skrzydłowy Bulls zmagał się z urazem stopy. Kibice nie szczędzili swojemu graczowi gorzkich słów po niektórych nieudanych zagraniach. - Ludzie powinni zrozumieć, że on grał pomimo kontuzji. Dał nam i tak duże wsparcie. Czasami trudno gra się przed własną publicznością. Kochają nas, ale w trudnych momentach powinni nas wspierać - bronił kolegę Joakim Noah.
Po stronie pokonanych najlepszym strzelcem (21pkt) był Jeff Teague.
86:73
(25:19, 23:18, 17:21, 21:15)
Chicago: Rose 25 (10as, 6zb), Noah 19 (14zb), Deng 14 (12zb), Boozer 8 (11zb), Bogans 6, Korver 5, Watson 3, Thomas 2, Brewer 2, Gibson 2, Asik 0.
Atlanta: Teague 21, Johnson 16 (5zb, 5przech), Smith 13 (6zb), Crawford 11, Horford 6 (14zb), Williams 4 (7zb), Wilkins 2, Collins 0, Powell 0, Armstrong 0, Pachulia 0, Sy 0.
Stan rywalizacji: 1:1
Drużyna z Los Angeles ma twardy orzech do zgryzienia. Przed drugim meczem Lakers zapowiadali zrewanżowanie się Dallas Mavericks za porażkę na otwarcie półfinałowej serii. Teksańczycy skutecznie pokrzyżowali im te plany i przed meczami w Dallas prowadzą z obrońcami tytułu 2:0.
Bardzo dobrze spisywał się Dirk Nowitzki, który zaaplikował rywalom 24 punkty. Zespół niemieckiego skrzydłowego dominował w Los Angeles i nie miał problemów z odniesieniem wygranej. Przyjezdni swoje zwycięstwo przypieczętowali w czwartej kwarcie, kiedy zdobyli dziewięć punktów z rzędu i prowadzili wówczas 84:69. Słabo grający Lakers nie byli w stanie im się przeciwstawić.
23 oczka dla Jeziorowców zdobył Kobe Bryant.
Po raz ostatni w fazie playoff ekipa z Kalifornii przegrywała 0:2 w finałach w 2008 roku. W historii NBA tylko trzem zespołom udało się awansować po dwóch porażkach na własnym parkiecie.
81:93
(20:26, 29:25, 13:17, 19:25)
Los Angeles: Bryant 23 (5przech), Bynum 18 (13zb), Gasol 13 (10zb), Artest 11 (6zb), Odom 6 (9zb), Brown 6, Fisher 4 (5as), Barnes 0, Blake 0.
Dallas: Nowitzki 24 (7zb), Marion 14 (9zb), Barea 12, Kidd 10 (6as), Stevenson 9, Terry 9 (5as), Chandler 6 (7zb), Haywood 5 (8zb), Stojaković 4.
Stan rywalizacji: 2:0 dla Dallas