Boston Celtics w starciu z Miami Heat brakowało efektywnego gracza pod koszem. Z pewnością nie był nim Shaquille O'Neal, który zagrał w dwóch meczach serii (średnio sześć minut).
Sprawy mogłyby potoczyć się dla Celtów inaczej, gdyby zatrzymano Kendricka Perkinsa. W klubie jednak uznano, że jeśli podczas jego absencji wynikającej z rekonwalescencji po kontuzji kolana drużyna miała bilans 33-10, to poradzi sobie bez niego w dalszej części sezonu.
Problemy zdrowotne trapiły również 39-letniego O'Neala, który od pierwszego lutego zagrał tylko raz. Było to trzeciego kwietnia z Detroit Pistons. Środkowy C's w tym meczu doznał urazu prawej łydki i ponownie wypadł z gry. Na parkiet wrócił dopiero na dwa mecze z Miami Heat.
- To było nieudane posunięcie (postawienie na O'Neala - przyp. aut.), ale to nie jego wina. Zrobił wszystko, aby wrócić do zdrowia i na nieszczęście dla niego nie był w stanie tego osiągnąć. Kiedy doznał urazu to wydawało się, że to nic poważnego. Sam powiedziałem, iż absencja to kwestia czterech, góra pięciu dni. Kontuzji nigdy nie udało się wyleczyć. Wraz z każdym występem jego stan się pogarszał - powiedział trener Doc Rivers.